Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tu są w cenie stalowe nerwy

Grażyna Ostropolska
Konkurenci Piotra W. i Pawła K., nowicjuszy w złomiarskiej branży, wysmażyli obywatelski donos. Sprawdziliśmy, ile w nim prawdy, a ile niechęci do dzielenia się z „nowymi” złomem.

Konkurenci Piotra W. i Pawła K., nowicjuszy w złomiarskiej branży, wysmażyli obywatelski donos. Sprawdziliśmy, ile w nim prawdy, a ile niechęci do dzielenia się z „nowymi” złomem.

<!** Image 3 align=none alt="Image 198564" >

<!** Image 4 align=none alt="Image 198565" sub="Punkt skupu Piotra W. i Pawła K. przy Grunwaldzkiej 65 cieszy się dobrą opinią wśród zbieraczy puszek, a w hali przy Grunwaldzkiej 229, dokąd przewożony jest złom, widać dbałość o porządek. Fot.: Tymon Markowski">

- Pan W. zrobił sobie skup złomu w mieszkaniu. To lokal nr 12 przy Grunwaldzkiej 65. Nad ranem wywozi gdzieś to żelastwo nieprzystosowanym do wywozu odpadów żukiem. Co na to ochrona środowiska? Dlaczego tego miejsca nikt nie kontroluje, a w innych punktach skupu metali, kontrolerzy są non-stop? - pytają konkurenci.

„Skup Złomu i Metali Kolorowych” Piotra W. i Pawła K. mieści się w jednej z oficyn w podwórzu kamienicy. W niewielkim pomieszczeniu stoją pod ścianą metalowe sztaby i pręty. Mniejsze elementy leżą w pojemnikach i foliowych workach. Jest waga i biurko, przy którym pani W. spisuje dane klientów i wypłaca im pieniądze. Druga część lokalu faktycznie wygląda jak mieszkanie. Są tam fotele, stół, wersalka.

<!** reklama>

- Nikt tu nie mieszka. Wynajęliśmy ten lokal pod działalność gospodarczą - zapewnia kobieta, której nie dziwi jej wizyta dziennikarza. - Konkurencja nie daje za wygraną? - pyta. - Policję i straż miejską na nas nasyłali, była tu kontrola za kontrolą, a przecież my działamy legalnie. Mamy urzędowe pozwolenie na prowadzenie skupu - pokazuje decyzję Wydziału Gospodarki i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Bydgoszczy z lipca tego roku.

To ich drugi skup złomu. W ubiegłym roku Piotr, jej mąż, oraz jego kolega Paweł K. wynajęli halę przy Grunwaldzkiej 229, w pobliżu Centrostalu. Stoją tam ogromne kontenery z posegregowanym złomem, po który przyjeżdżają odbiorcy. Widać dbałość o porządek.

- Do tej hali, między 9.00 a 11.00, aby nie budzić okolicznych mieszkańców, przewożę złom z pomieszczenia w oficynie. Wożę go transporterem obitym wewnątrz sklejką - wyjaśnia Piotr W., pokazując szczelne wnętrze auta. Wie...

co konkurencję kłuje w oczy

- Ceny. Daję 20 groszy więcej za puszkę i 50 groszy więcej za aluminium. Wolę mieć ze złomu 2-3 tysiące złotych miesięcznie i dać zarobić klientowi, niż dać mu ochłapy i dochrapać się 200 tysięcy zysku - wyjaśnia Piotr W.

Widać, że jego cenowa oferta przyciąga zbieraczy puszek, bo co rusz pojawia się w oficynie przy Grunwaldzkiej 65 klient z reklamówką lub wózkiem. - Tu dobrze ważą i nie oszukują - uzasadniają swój wybór.

- Konkurencja donosiła różnym służbom, że palimy tu foliowe torby, że mamy przestawioną wagę, że niebezpieczne płyny wyciekają z magazynowanych odpadów i zanieczyszczają środowisko... Nic się nie potwierdziło. Nie skupujemy tu akumulatorów ani lodówek, na podłodze, oprócz betonu, są deski, a folię sprzedajemy, bo to też są przecież pieniądze - mówi Piotr W.

Przyznaje, że ilość kontroli, jakie mu od lipca nasłano, przeszła jego najśmielsze oczekiwania. - Przyjeżdżali strażnicy miejscy i w kółko te same dokumenty sprawdzali. Skończyło się, gdy założyliśmy książkę kontroli i poprosiliśmy o wpisy - słyszymy.

Konkurenci nie dają jednak za wygraną: - Spytajcie urzędników, czy innym też pozwolą prowadzić w mieszkaniu skup złomu. I dlaczego dwóm firmom zabroniono handlowania złomem przy Nakielskiej, mimo że już tam był taki punkt, a kolejny przy Noteckiej otwarto w tym roku - podpowiadają.

- Wnioski o pozwolenie na zbieranie odpadów metalowych przy ulicy Nakielskiej 120 i 232 wpłynęły do naszego wydziału w 2006 roku. Ponieważ działalność ta miała być prowadzona na obszarze przeznaczonym pod mieszkalnictwo o średniej intensywności zabudowy z dominującym budownictwem jednorodzinnym, decyzja była odmowna - wyjaśnia Renata Flizikowska, której podlega...

Referat Powietrza i Ziemi

Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta. Urzędniczka tłumaczy, że istniejący przy Nakielskiej od 2004 roku punkt skupu powstał rok przed przyjęciem miejskiego planu gospodarki odpadami, a zezwalając w 2012 roku na otwarcie punktów przy Noteckiej 20 oraz Grunwaldzkiej 65 organ wziął pod uwagę zapisy ustawy o odpadach oraz to, że nieruchomości, na których będzie prowadzona działalność, nie są objęte zapisami miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. - W decyzjach tych określone zostały warunki zbierania odpadów - podkreśla Renata Flizikowska. Przypomina, że oprócz kontrolerów z Urzędu Miasta do punktu skupu mogą wejść policja, straż miejska i ochrona kolei. Od 2003 roku trwa w Bydgoszczy akcja „Kruszec”, której celem jest poszukiwanie w punktach skupu skradzionych przez złodziei części infrastruktury technicznej.

- Dla nas zasady wydawania zezwoleń na skup złomu są mało klarowne, a informacje o tym, że skupy są mekką dla złodziei i trzeba je non-stop kontrolować, wydają się mocno przesadzone - twierdzą przedsiębiorcy. Tak czy siak: kto chce skupować złom, musi wliczyć w cenę... stalowe nerwy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!