Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tu kierowca chodzi piechotą

Redakcja
Piętnaście skontrolowanych punktów, w tym pętle i dyżurki. Wnioski? Większość raczej nie pokrywa się z internetowymi doniesieniami, że bydgoscy kierowcy i motorniczowie muszą załatwiać się w krzakach.

Piętnaście skontrolowanych punktów, w tym pętle i dyżurki. Wnioski? Większość raczej nie pokrywa się z internetowymi doniesieniami, że bydgoscy kierowcy i motorniczowie muszą załatwiać się w krzakach.

<!** Image 3 align=none alt="Image 194853" sub="Prozaiczne zagadnienie ludzkiej fizjologii urasta do rangi problemu, gdy po godzinie jazdy za kółkiem na horyzoncie nie widać żadnej toalety. Na nowej pętli przy Rycerskiej takich kłopotów nie będzie... Fot.: Tomasz Czachorowski">

Pan Marian jeździ po mieście autobusami pięciu linii, obsługiwanymi przez PKS. Wyjaśnia nam, gdzie szuka toalety. - Za potrzebą chodzę najczęściej na stacje benzynowe, albo korzystam z toalet, należących do rozmaitych instytucji publicznych. Nie chodzę do dyżurek MZK, bo z tego, co wiem, nie mamy żadnej umowy na korzystanie z ich sanitariatów. A gdzie jem drugie śniadanie? W kabinie autobusu. Niestety, nie zawsze mam możliwość umycia rąk. Właściwie to myję je tylko wtedy, gdy jestem w pobliżu wyposażonej w łazienkę stacji benzynowej.

Ochrona danych toaletowych

Inspektorzy z Państwowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bydgoszczy już pod koniec zeszłego roku wykryli, że kierowcy często po całym dniu pracy nie mają możliwości skorzystania z łazienki z umywalką z ciepłą wodą. W tym roku wznowili intensywne kontrole. - Która to firma przewozowa zostawia swoich pracowników bez toalety albo bez środków czystości w niej, a śniadaniową przerwę każe spędzać w kabinie pojazdu? - pytamy Marcina Kowalkowskiego z Sekcji Nadzoru nad Obiektami Komunalnymi Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bydgoszczy. - Tego nie mogę powiedzieć - zasłania się ustawą o ochronie danych osobowych nasz rozmówca. - Pod lupę wzięliśmy spółki MZK, Mobilis i PKS. Mogę przekazać jedynie ogólne wnioski z oględzin dwunastu dyżurek i trzech pomieszczeń w siedzibach firm.

<!** reklama>

Kontrolerów zbulwersowało, m.in., to, że prowadzący autobusy i tramwaje sprzedawali bilety i brali do rąk pieniądze (siedlisko rozmaitych bakterii), a później zabierali się za kolację albo za śniadanie.

- Już pięć razy w tym roku odwiedziliśmy pętle i dyżurki, a szósta kontrola wciąż trwa - wyjaśnia Marcin Kowalkowski. - Najbardziej rażące uchybienie to ogólny nieporządek na tzw. zapleczu sanitarnym, na przykład brudne ściany, ale nie tylko to. W jednym przypadku pracownicy firmy przewozowej wcale nie mieli do dyspozycji pomieszczenia higieniczno-sanitarnego, a w kolejnym miejscu nie znaleźliśmy środków higieny osobistej. Ani mydła, ani ręczników, ani papieru toaletowego. Nakazaliśmy więc decyzją administracyjną stworzenie pomieszczenia sanitarnego i wyposażenie go w stosowne środki chemiczne. W pozostałych punktach aż prosiło się o wykonanie drobnych prac remontowych.

Czy inspektorzy odwiedzili pętle tramwajowe i autobusowe, wskazywane wielokrotnie przez naszych Czytelników? Swego czasu na czele niechlubnej listy miejsc bez dostępu do WC była pętla „dwójki” przy ul. Wojska Polskiego. Bydgoszczanie zwracali uwagę, że miejscem ustronnym są w tamtej okolicy pobliskie krzaczki. Podobnym antyprzykładem świeciło także zakończenie trasy linii 71 przy ul. Niklowej na Osowej Górze, jak również pętla „trójki” na Wilczaku.

Po sąsiedzku...

- To, że na jakiejś pętli nie ma toalety, jeszcze nie świadczy, że pracodawca złamał przepisy, bo one nie precyzują dokładnie, ile tych miejsc ma być. Ustępy muszą się pojawić w odległości nie większej niż 75 metrów od stanowiska pracy - tłumaczy Marcin Kowalkowski. - Łazienka może być dostępna równie dobrze na drugim końcu linii, albo bliżej, w jakimś zakładzie, w firmie, z którą przewoźnik wcześniej uzgodni korzystanie z obiektu przez swoich pracowników. Zauważyliśmy, że kierowcy mają do dyspozycji toy toya także z umywalką.

Tematem dostępu do toalet zainteresowani są też taksówkarze, pracownicy parkingów strzeżonych, osoby sprzątające bloki, kamienice, kioskarze. - Grzecznościowo pozwolono mi korzystać z łazienki w pobliskim urzędzie - mówi pani Barbara, kioskarka z Fordonu. - Nie stać mnie na przenośną toaletę. Uważam, że w mieście, zwłaszcza poza centrum, jest za mało publicznych szaletów, no i takie przybytki powinny być bezpłatne - uważa bydgoszczanka. - Zaoszczędzilibyśmy na sprzątaniu miasta.

<!** reklama>

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!