- Prawie za każdym razem wyjeżdżając, mam przysłowiową duszę na ramieniu - irytuje się nasz Czytelnik. - Rzadko się zdarza, by skrajne miejsca parkingowe, usytuowane wzdłuż wyjazdu i dochodzące dokładnie do północnego skraju jezdni ul. Brzozowej, nie były zastawione samochodami. A kiedy tak jest, bezpieczny wyjazd jest sztuką. Zwłaszcza w dni o słabszej widoczności, podczas deszczowej pogody, w czasie mgły, a także w mroźne poranki. Ustawione wówczas naprzeciwko wyjazdu, po drugiej stronie jezdni, lustro uliczne zachodzi mgłą. Parę razy omal nie wyjechałem komuś przed maskę.
Znikoma widoczność
Sprawdziliśmy. Faktycznie, zatoki parkingowe ciągnące się wzdłuż ulicy Brzozowej, nie uwzględniają choć paru metrów odległości w lewą jak i w prawą stronę od wyjazdu z osiedlowej drogi. Powoduje to ograniczenie widoczności niemal do zera, jeśli najbliższe wylotowi miejsca parkingowe są zajęte, a tak dzieje się często.
- Kto to wymyślił? - denerwuje się mieszkaniec pobliskich bloków. - W prawo jeszcze jakoś, powoli się wysuwając, skręcę, ale w drugą stronę już dawno przestałem wyjeżdżać. Widoczność zerowa, a przecież Brzozową wielu kierowców dosłownie pędzi...
Sprawdzą lustro
- Takie usytuowanie parkingu wynika z ogromnego deficytu miejsc postojowych, a przypomnijmy, że w Bydgoszczy jest już zarejestrowanych 255 tys. aut - wyjaśnia rzecznik ZDMiKP, Krzysztof Kosiedowski. - Każdy chce zaparkować auto w pobliżu miejsca, w którym załatwia swoją sprawę. Wraca do domu i chce jak najbliżej domu zaparkować samochód. Zatem, jeżeli zgodnie z prawem - nie niszcząc, likwidując terenów zielonych, możemy przysporzyć mieszkańcom miejsc do zaparkowania, to robimy to. A sytuacji w opisywanym miejscu dokładnie się przyjrzymy, także lustru i kątowi jego ustawienia, aby służyło ono jak najlepiej kierowcom.