Donald Trump u progu swojej prezydentury zapowiedział wyjście z porozumienia paryskiego i poluzował ograniczenia dotyczące toksycznego zanieczyszczenia powietrza, cofnął prawo zapewniące większą ochronę czystej wody i usunął zmiany klimatyczne z listy zagrożeń bezpieczeńśtwa narodowego. Nie przeszkodziło mu to jednak nazwać się "prezydentem nr 1 w sprawach środowiska" - informuje Onet.
Trump nie wierzy w to, że zmiany klimatyczne są spowodowane przez działalność człowieka. A nawracające katastrofy klimatyczne? Po prostu się zdarzają.
Brak wiary sprowadza się do osłabiania wypracowanych rozwiązań klimatycznych.
Joe Biden z kolei zapowiada powrót do polityki klimatycznej. Filozofia byłego wiceprezydenta jest prosta - rezygnacja z użytkowania paliw kopalnianych, szczelinowania i zmniejszenie wydobycia gazów nie musi wiązać się ze stratą miejsc pracy. Branża związana z "zieloną energią" może zapewnić szerokie zatrudnienie. - wskazuje Onet.
Co jest dla Bidena kluczem? Ożywienie gospodarki w bardzo świadomy i zorganizowany sposób w następstwie kryzysu związanego z koronawirusem. Demokrata chce skupić się na poprawie krajowej infrastruktury, podkreślając istotę znacznego ograniczenia emisji paliw i gazów cieplarnianych. Jednocześnie potępił to jak Donald Trump traktuje kwestie klimatyczne.
Źródło: Onet.pl.
