https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trawa lubi być ugniatana

Katarzyna Oleksy
Co staje nam przed oczami na hasło „Śniadanie na trawie”? Prawdopodobnie znany obraz Maneta. Jak się okazuje, sami również możemy być kolorową „kompozycją” w miejskiej dżungli.

Co staje nam przed oczami na hasło „Śniadanie na trawie”? Prawdopodobnie znany obraz Maneta. Jak się okazuje, sami również możemy być kolorową „kompozycją” w miejskiej dżungli.

<!** Image 2 align=right alt="Image 126335" sub="Dziennikarki „Expressu” postanowiły odsapnąć na miejskim trawniku. Czy taki widok wpisze się na dobre w obraz naszego miasta? Fot. Dariusz Bloch">Do Sejmu trafiła nowelizacja Kodeksu wykroczeń, która zakłada „uwolnienie” miejskich zielonych skwerów. Wykroczeniem nie będzie już deptanie miejskich trawników. Dopuszczalne będzie więc piknikowanie, opalanie się czy - po prostu - leniuchowanie. Jak się okazuje, w tej chwili również nie jest to niczym dziwnym.

W granicach rozsądku

- Artykuł 144 Kodeksu wykroczeń mówi: „Kto na terenach przeznaczonych do użytku publicznego niszczy lub uszkadza roślinność albo depcze trawnik lub zieleniec lub też dopuszcza do niszczenia ich przez zwierzęta znajdujące się pod jego nadzorem, podlega karze grzywny do 1000 złotych albo karze nagany” - cytuje obowiązujące jeszcze przepisy (kodeks pochodzi z lat 70.) Arkadiusz Bereszyński, rzecznik bydgoskiej Straży Miejskiej. - W świetle tego przepisu reagujemy, gdy rzeczywiście dochodzi do zniszczenia zieleni - mówi. - Co z piknikami? - dopytujemy. - W artykule 144 nie ma nic o siedzeniu! Jak ktoś siedzi, to nie depcze! - żartuje rzecznik. Zapewnia, że strażnicy miejscy do przepisu podchodzą życiowo i ze zdrowym rozsądkiem. Nie egzekwują prawa bezdusznie - wtedy musieliby ukarać kogoś za siedzenie na kocyku, bo przecież, żeby usiąść, trzeba trochę podeptać...

Przerwa na kocu

Piątek, godzina 14. Większość zaczyna weekend. Bierzemy kocyk i idziemy trochę odsapnąć. Może gdzieś w Śródmieściu? Niech będzie, okolice ul. Długiej. Akurat straż miejska upomina kierowcę za złe parkowanie. Przechodzimy przed maską auta, wchodzimy delikatnie na zadbana trawkę... Rozkładamy koc i pozwalamy sobie na chwilę relaksu. Trochę nad nami zamontowana jest kamera miejskiego monitoringu. Auto strażników mija nas, kierowca zerka - wcale nie jest dyskretny! Lekki uśmiech i... powrót do obowiązków. Odjechali. Życzliwy błysk w oku pojawił się nie tylko u nich. Naprzeciwko warzywniak. - Zazdroszczę! Gdybym miała czas i... koc, dołączyłabym się! - mówi pani z pękiem włoszczyzny. Nie ma sprawy, zapraszamy do nas! - Może później, po obiedzie - mówi. Za plecami słyszymy głosy pań po czterdziestce, które też chętnie zrobiłyby sobie taką sjestę.

<!** reklama>- U nas nie ma jeszcze takiej kultury, jaka jest na przykład w Berlinie czy Londynie. Tam ludzie po pracy wychodzą z kamienic, rozkładają koce na trawnikach i w parkach i relaksują się. Zdziwienie jest wtedy, gdy ktoś tego nie robi - śmieje się pani Lucyna. - A trawa lubi być ugniatana, gdy się ją sadzi, spokojnie można po niej chodzić, wtedy się wzmacnia - dodaje pani Katarzyna.

- Ostatnio w okolicach placu Teatralnego na chodniku stali rodzice, a na niewielkiej zielonej skarpie dzieci kulały się na trawie. Jaki to był pocieszny widok! - mówi Janusz Bordewicz, zastępca dyrektora wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska ratusza. Jego zdaniem, trawniki są dla ludzi. - Wszystko w granicach rozsądku - mówi.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski