Szanse na przejście drogi S5 przez miasto spadły prawie do zera. Drogowcy nadal upierają się przy obwodnicy, a ta nie rozwiąże wielu bydgoskich problemów.
<!** Image 2 alt="Image 117761" sub="Urzędnicy GDDKiA z Warszawy przekonują, że najlepszym rozwiązaniem dla Bydgoszczy będzie budowa brakującego fragmentu obwodnicy od Pawłówka do Wilcza Fot. Dariusz Bloch, Kamil Mójta">Bydgoszczanie są już zniecierpliwieni oczekiwaniem na ostateczną decyzję o przebiegu ekspresówki. - Bez względu, który wariant zostanie wybrany, będę się cieszył - mówi Łukasz Gruczyński, który codziennie pokonuje most Pomorski. - To szansa, że przynajmniej część tirów zniknie z Wyszyńskiego. Tymczasem to właśnie te pojazdy zajmują najwięcej miejsca. Wystarczy przejść się od ronda Fordońskiego do Curie-Skłodowskiej. Gdyby nie ciężarówki, korek byłby o połowę krótszy. Ale na razie tylko mówi się o budowie trasy S5.
Drogowcy sami już zapowiadają, że inwestycja będzie podzielona na kilka odcinków. Zaplanowanego przebiegu nie zamierzają jednak zmieniać. - Przedstawiliśmy wszystkie możliwe rozwiązania z rekomendacją obwodnicy - mówi zastępca dyrektora GDDKiA, Tomasz Rudnicki, który wczoraj spotkał się z prezydentem Bydgoszczy. - Decyzję, które wybrać, musi podjąć generalny dyrektor ochrony środowiska. W zeszłym tygodniu otrzymał on raport o oddziaływaniu inwestycji na środowisko. Ruch tranzytowy staramy się wyprowadzać na obwodnicę. Na przejścia przez miasta decydujemy się wtedy, gdy nie ma innej możliwości. Ze wszystkich naszych analiz wynika, że za 2-3 lata przy wariancie miejskim musielibyśmy wracać do obwodnicy - wyjaśnia przedstawiciel GDDKiA.
<!** reklama>Prezydent Bydgoszczy zamierza jeszcze spotkać się z generalnym dyrektorem ochrony środowiska. - To było robocze spotkanie, na którym nie zapadły żadne decyzje - mówi Konstanty Dombrowicz. - Jednak chcieliśmy podkreślić, że przebieg S5 przez miasto jest bardziej racjonalny. To lepsza dostępność inwestycyjna, połączenie z siecią autostrad, duża część trasy jest gotowa. Pod nią realizowaliśmy kilka miejskich inwestycji. Również decyzja o budowie trasy nowoogińskiego była podyktowaną przebiegiem S5. Chcę jeszcze raz zaznaczyć, że nie chcemy pogarszać warunków życia na Wyszyńskiego. Nie wpuszczamy żadnej nowej drogi do miasta, tylko porządkujemy ruch. Rozdzielamy tranzyt od ruchu lokalnego. GDDKiA nie wyjaśnia na razie, którędy dojadą do obwodnicy bydgoszczanie, kto zapłaci z budowę dróg dojazdowych.
Jednak szanse na zmianę decyzji są minimalne. W zeszłym tygodniu drogowcy wysłali uzupełniony raport oddziaływania inwestycji na środowisko. Wcześniej ekolodzy nie mogli doszukać się opracowania na temat tego, czy na trasie nie znajdują się chronione gatunki roślin i zwierząt. W poprawionej wersji raport nie powinien już budzić wątpliwości.
Chociaż wszyscy radni i większość parlamentarzystów z regionu poparła S5 przez Bydgoszcz, w wielu ankietach bydgoszczanie wybierali częściej obwodnicę. - Wydaje mi się, że argumenty przeciwników zbyt długo pozostawały bez odpowiedzi - mówi Tomasz Rega, wiceprzewodniczący RM Bydgoszczy. - Ale z decyzją drogowców powinniśmy się pogodzić. Jeśli prace nie zaczną się przed Euro 2012, możemy zostać z niczym. Trzeba więc robić swoje i próbować na każdym kroku zdobywać pieniądze na sukcesywną przebudowę skrzyżowań na Wyszyńskiego i Jana Pawła II.