Po długiej i ciężkiej chorobie, wczoraj w nocy zmarł Kazimierz Hoffman, bydgoski poeta, którego sława już dawno wykroczyła poza lokalne opłotki.
<!** Image 2 align=right alt="Image 111991" sub="Odszedł wspaniały bydgoski poeta. Fot. Archiwum">Swój ostatni, opublikowany w ubiegłym roku, tom wierszy pt. „Znaki” Kazimierz Hoffman zadedykował Ryszardowi Kapuścińskiemu, wieloletniemu koledze z jednej firmy - Polskiej Agencji Prasowej. Odszedł z PAP-u z proteście przeciwko zmanipulowaniu jego relacji z bydgoskiego marca 1981 roku. Dziennikarstwo było dla Hoffmana szkołą pisania - zwięzłego, ale treściwego. Choć - jak wspomina Zdzisław Pruss - poeta uważał, że dziennikarstwo w pewien sposób „spłaszcza” literaturę. - Niezwykle peszyły go zadawane przez dziennikarzy pytania. Nie lubił mówić do mikrofonu, choć poza anteną był znakomitym rozmówcą - zaznacza Zdzisław Pruss, który Kazimierza Hoffmana poznał przez Jerzego Sulimę-Kamińskiego. Obu - autora „Mostu Królowej Jadwigi” i Kazimierza Hoffmana - łączyło towarzystwo plastyków, w którym się obracali. Fascynacja sztuką widoczna jest nie tylko w poezji bydgoszczanina, ale też w jego twórczości eseistycznej, wydał bowiem dwa zbiory szkiców o malarstwie: „Wybór i język” oraz „Przy obrazie”.
<!** reklama>Debiutował ponad 58 lat temu, dokładnie 8 grudnia 1950 roku, na falach bydgoskiej rozgłośni Polskiego Radia. Zbigniew Herbert powiedział w niej o młodszym koledze: „Czujność wobec życia idzie u Hoffmana w parze z czujnością wobec samego siebie i własnej poezji. Poeta o nieprzeciętnej kulturze literackiej i skłonności do wyrafinowania, odczuwa mocno nakaz czasów – nakaz prostoty”. Z biegiem lat stawał się coraz bardziej znany, ale nigdy nie przestał interesować się dokonaniami młodszych kolegów po piórze. - Rozmowy z nim zawsze dotyczyły istoty poezji, tego, jak należy budować wiersze. Traktował życie i każdego człowieka z powagą - mówi Wojciech Banach, kolega poety z bydgoskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, które Hoffman przed 20 lat współtworzył.
Tom „Znaki” zamyka króciutki wiersz bez tytułu: „wieża ze światła. Chorał, nie/ nie wiem który. Wieża ze światła/ chorał. On mnie umacnia”. Kazimierz Hoffman właśnie wszedł na swoją wieżę ze światła.(jar)