Była nią decyzja Mathieu van der Poela (Mathieu van der Poel), zwycięzcy drugiego etapu w Murde-Bretagne. Wygrana dała mu również żółtą koszulkę lidera, którą dzięki rozważnej o odważnej jeździe utrzymał przez sześć kolejnych dni. W poniedziałek Holender wycofał się z wyścigu. Jako powód podał chęć skupienia się na przygotowaniach do nadchodzących igrzyskach olimpijskich w Tokio, gdzie powalczy o medal w kolarstwie górskim.
- Ja bym tak nie potrafił zrobić. Jeśli zaczynasz wyścig, to go kończysz albo przygotuj się do igrzysk w inny sposób. To działa na niekorzyść kolarstwa - skomentował jego decyzję pięciokrotny triumfator „Wielkiej Pętli”, Eddy Merckx. - Tour de France to największy wyścig kolarski na świecie. Myślę, że to ogromna szkoda, że tak się stało - dodał.
W przeszłości Merckx rywalizował z dziadkiem van der Poela, Raymondem Poulidorem i trzykrotnie spychał go na niższe stopnia podium poczas TdF.
Oldskulowe kolarstwo
We wtorek kolarze pojechali w 10. etapie tegorocznego Tour de France. Pierwszy na mecie był Mark Cavendish. - To było oldskulowe kolarstwo. Chłopaki z przodu świetnie pojechali i nikt nie mógł nam zagrozić - powiedział po wyścigu.
- Wiedzieliśmy, kiedy jest meta, bo... ostatnim razem tu nie dojechałem w 2015 roku. Studiowaliśmy trasę i wiedzieliśmy, że jeśli w ostatni skręt wejdziemy szeroko to będziemy mogli zachować naszą prędkość. Byliśmy pewni siebie i wiedzieliśmy, że mamy zespół, który poradzi sobie w sprincie - dodał Cavedish, który dzięki zwycięstwu ma już 33 wygrane etapy Tour de France w swojej karierze. Więcej ma tylko... Eddy Merckx - 34.
We wtorek podium uzupełnili Belgowie. Drugi do mety dojechał Wout Van Aert, a trzeci Jasper Philipsen.
Liderem całego Tour de France pozostaje Tadej Pogacar. Drugi jest Ben O’Connor, a trzeci Rigoberto Uran.
