Zobacz wideo: Zmiany w prawie. Będzie teraz mniej wypadków na drogach?
Karolina L. ma 38 lat i mieszka na toruńskiej starówce. Rok temu miała pozytywny wynik testu na Covid-19 i decyzją sanepidu miała odbyć domową kwarantannę. W trakcie majowego weekendu złamała ja dwukrotnie, wychodząc po zakupy. Kobieta od dawna zmaga się z depresją. Wyszła m.in. do apteki po przypisane jej antydepresanty, ale też zakupy spożywcze. Tłumaczyła, że nie mail kto jej pomoc - mieszka tylko z o wiele starszych, schorowanym mężem.
Warto przeczytać
- Toruń. Kamienica przy placu Świętej Katarzyny 7 została sprzedana. Komu i za ile?
- Pierwsze komunie w Toruniu: kiedy się odbędą i na jakich zasadach?
- Ceny paliwa w Toruniu ostro w górę! Jak było rok temu, jak jest teraz? Oto porównanie
- Ojciec Marek Fabisiak z Torunia: "Dziękuję! Nasze życie się odmieniło"
Na kwarantannie poszła na zakupy
Torunianka wpadła za drugim razem, przy kontroli kwarantanny przez policję. Została zatrzymana, usłyszał zarzuty sprowadzenia powszechnego zagrożenia epidemicznego i trafiła do aresztu. Sprawa "covidki z Torunia na zakupach" nabrała ogólnopolskiego rozgłosu po tym, gdy nagłośniliśmy, jak długo kobieta siedzi w areszcie. Determinacja prokuratury i akceptacja sądu sprawiły, że Karolina L. za kratami aresztu spędziła aż 5 miesięcy! Wyszła na wolność dopiero 24 października ub.r, gdy po medialnym hałasie areszt uchylono jej po kolejnym już zażaleniu w Sądzie Okręgowym w Toruniu. Nie stawiano już też wówczas warunku wpłacenia poręczenia majątkowego, który dla niezamożnej rodziny był nie do zrealizowania.
Polecamy
Dziś (29.04) zakończył się przed Sądem Okręgowym w Toruniu proces Karoliny L. Za zarzucane jej czyny grozi kara do 8 lat więzienia. Skutkiem zakupowych rajdów kobiety po starówce były jej kontakty z kilkunastoma osobami - ekspedientkami, klientami, znajomymi. Większość z nich potem zmuszona była odbyć kwarantanny. - Nikt jednak na Covid-19 nie zachorował - podkreśla adwokat Mariusz Lewandowski, obrońca torunianki.
Covidka na zakupach. Kiedy wyrok?
W wygłoszonych dziś mowach końcowych prokurator Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum Zachód zażądał dla oskarżonej kary 1 roku i 6 miesięcy bezwzględnego więzienia. Do tego - po 2 tysiące złotych dla każdej z kilkunastu osób pokrzywdzonych w tej sprawie. Obrońca natomiast wniósł o uniewinnienia, ewentualnie (w przypadku uznania winy) kary wolnościowej w postaci prac społecznych. -Nawet jeśli moja mandantka złamała przepisy, to jest tu szereg okoliczności łagodzących. Biegły jasno wskazał w opinii, że sprowadzone przez nią zagrożenie epidemiologiczne było minimalne - podkreśla adwokat.
Sędzia Hanna Konrad zapowiedziała ogłoszenie wyroku 10 maja. Do sprawy wtedy wrócimy.
