Reporterzy „Expressu” towarzyszyli pani Annie i jej 6-miesięcznej córce Weronice w spacerze po Błoniu. - Dopiero po urodzeniu dziecka zaczęłam zauważać te wszystkie bariery! - mówi nasza Czytelniczka.
<!** Image 2 align=none alt="Image 179595" sub="- Na piętrze tego pasażu nie byłam odkąd urodziłam dziecko - przyznaje pani Anna. - Kilkanaście sklepów jest dla mnie niedostępnych Fot.: Dariusz Bloch">
Pierwszym miejscem, które odwiedzamy, jest Komisariat Policji Bydgoszcz-Błonie przy ul. Broniewskiego. Pani Anna niedawno musiała załatwić tu pewną sprawę. - Niestety, nie mam z kim zostawić małej, bo mąż pracuje od rana do wieczora. Właściwie wszędzie muszę chodzić z dzieckiem - mówi. - Zdziwiłam się, że posterunek policji nie ma podjazdu dla wózka. Czy to oznacza, że niepełnosprawny nie będzie miał do niego dostępu? Stanęłam przed schodami i nie wiedziałam, jak wnieść wózek. W końcu wciągnęłam go. Gdy znalazłyśmy się na górze, okazało się, że wózek nie mieści się w drzwiach! - mówi pani Anna.
- Rzeczywiście, nie wszystkie budynki są przystosowane do potrzeb osób na wózkach - mówi nadkom. Maciej Daszkiewicz z zespołu prasowego KWP. - Powodem są głównie finanse i konstrukcja budynków. Podjazdy na pewno są w budynku komendy miejskiej, komisariatów Bydgoszcz-Śródmieście i Bydgoszcz-Fordon. Do końca roku ma zostać zamontowana platforma w komisariacie na Wyżynach. Koszt to ok. 100 tys. złotych. Komisariat na Błoniu to stary budynek. Poczekalnia faktycznie jest niewielka i ta pani mogła mieć kłopot z wejściem. Jestem jednak pewien, że gdyby poprosiła o pomoc policjantów, wnieśliby jej wózek.
<!** reklama>
Kolejnym punktem na osiedlowym torze przeszkód jest wejście do poradni dla dzieci zdrowych w Centrum Zdrowia Błonie. Frontowe wejście do budynku ma podjazd dla wózków. Ale boczne, do poradni, już nie. Mała Weronika ze spokojem znosi wstrząsy, których nie sposób uniknąć pchając wózek po dziurawym chodniku. Taki jest, m.in., wokół przychodni. Tuż przed drzwiami do poradni znajduje się betonowy, szeroko wylany stopień. Niestety, nie można postawić na nim wózka, bo drzwi otwierają się na zewnątrz. - Żeby dostać się do środka, jedną ręką muszę przytrzymać drzwi, bo same się zamykają. Drugą ręką wpycham wózek, co nie jest proste, bo jedną parą kół stacza się z tego stopnia. Czasem ktoś przytrzyma mi drzwi, ale ja sama nie lubię nikogo prosić o pomoc. Musiałabym to robić na okrągło - mówi z żalem pani Anna. - Teraz korzystamy z mniejszego wózka, ale gdy córka była malutka, było jeszcze gorzej. Wózek z gondolą nigdzie się nie mieścił.
<!** Image 3 align=none alt="Image 179595" sub="Jak pokonać obrotowe barierki? Przepychając córkę w wózku pod metalową bramką Fot.: Dariusz Bloch">
Docieramy do biura parafialnego kościoła pw. Chrystusa Króla. Pobliski kościół wjazd dla wózków ma, ale dom parafialny już nie. Schody są jeszcze wyższe niż te przy komisariacie. - Gdy załatwiałam formalności związane z chrzcinami, musiałam poprosić sprzedawcę kwiatów sprzed pobliskiego cmentarza, żeby popilnował mi wózka - wspomina pani Anna.
Wchodzimy do sklepu „Netto”. Przy wejściu naklejka „Sklep przyjazny niepełnosprawnym”. Wejście na salę wygląda następująco: mama między obrotowe barierki, a dziecko... pod metalową bramką ze zwisającymi gumowymi klapkami. Tam, gdzie przepycha się wózek na zakupy! - Czemu to ma służyć? - pyta młoda mama.
<!** Image 4 align=none alt="Image 179595" sub="Młoda mama nie mogła wjechać wózkiem do komisariatu Fot.: Dariusz Bloch">
Pani Anna mieszka na Jarach. Wszystkie sprawy załatwia i codzienne zakupy robi na pobliskim Błoniu.
Przed Rossmannem spotykamy jeszcze dwie inne mamy, które męczyły się, by wejść do środka. Co prawda, podjazd wylano, ale zbudowano go z boku drzwi! Otwierając je nie sposób wykręcić wózkiem, bo spada ze zbyt wąskiego podjazdu. Miejsca na podjazd dochodzący prosto pod drzwi wystarczyłoby. Przed sklepem jest cały wolny plac.
W pasażu sklepów na piętrze pobliskiego domu handlowego pani Anna nie była od urodzenia dziecka. Po tak wysokich schodach nie da rady wnieść wózka.