
7. Łukasz Madej (Śląsk Wrocław)
Nienawidzą go choćby sympatycy Widzewa Łódź i Lecha Poznań. Tym pierwszym zalazł za skórę rodowodem ŁKS-u i wypowiedziami typu: „Zawsze to miłe, kiedy Widzew spada”. Przez drugich nazywany jest po dziś dzień Judaszem. Jeszcze gdy zakładał koszulkę Lecha tak właśnie o nim śpiewano na stadionie. Skąd się to wzięło? Otóż Madej nie ukrywał w wywiadach, że może odejść do Legii. Przewinęła się też plotka, że sprzedał medal za Puchar Polski. Zawsze kiedy przyjeżdża do Poznania te tematy wracają jak żywe. A Madej ironicznymi oklaskami dziękuje za ich przypomnienie. Tak było też ostatnio podczas meczu we Wrocławiu. Co ciekawe, oklaski od lechitów otrzymał Marcin Robak.

6. Michał Kucharczyk (Legia Warszawa)
To jedna z twarzy Legii, więc już z tego tylko powodu trudno dziwić się, że cała Polska (z drobnymi wyjątkami) za nim nie przepada. Co interesujące, zraził do siebie także samych kibiców z Warszawy. Po każdym słabym występie wylewa się na niego wiadro pomyj. W 2013 roku po fecie mistrzowskiej doszło nawet do szarpaniny. - Wyszedłem z klubu z dziewczyną i po drugiej stronie ulicy zaczepili mnie kibice. Spytałem, o co im chodzi, poprosiłem, żeby dali mi spokój. Odparli, że... mam sobie iść na wypożyczenie. Ja na to, że jeśli mnie nie chcą w Legii, to niech mi to powiedzą w twarz, a nie mówią o wypożyczeniu. Wtedy doszło do krótkiej szarpaniny. Potrwała może z 20 sekund – stwierdził Kucharczyk w rozmowie z „Super Expressem”.

5. Łukasz Trałka (Lech Poznań)
Spośród wszystkich lechitów najgorszą opinię ma Trałka. Dla kibiców Lechii – bo wybrał ofertę Lecha właśnie. Dla kibiców Legii i innych – bo ma serdeczne relacje z sędzią Marciniakiem, dzięki czemu - wedle kibiców właśnie - parokrotnie nie został wyrzucony z boiska albo po prostu nie dostał kartki. "Swoi" też go nie oszczędzają. Za co? A za to, że wyzwał jednego z fanów zagrzewających zespół przed wyjazdem na finał Pucharu Polski w zeszłym roku („nie wal w ten autokar, pało j...”). - Chlapnąłem głupotę, to było niepotrzebne – przeprosił Trałka, ale złe emocje tak szybko nie opadły.

4. Krzysztof Mączyński (Legia Warszawa)
Do Krakowa w pojedynkę nie ma co się wybierać. Strasznie zalazł za skórę kibicom Wisły. "Judasz, judasz!", "Ch... ci na imię, Mączyński ty sk..." - skandowano pod jego adresem podczas niedzielnego spotkania przy Reymonta, przed którym zapewnił, że okaże radość, jeśli trafi do bramki "Białej Gwiazdy". Czym sobie "zasłużył" na takie przyjęcie? Otóż notorycznym zwodzeniem i kręceniem w temacie transferu. Na Twitterze zapewniał, że dziennikarze piszą bzdury i że na pewno wypełni kontrakt. Wcześniej był jeszcze ten nieszczęsny występ w "Pomidorze", podczas którego zapewnił, że do Legii nigdy z Wisły nie odejdzie... Finał tej historii jest taki, że nawet biuro prasowe Wisły zechciało pouczyć "Mączkę" w kwestii wierności barw; na przedstawionym w sieci obrazku zaprezentowało jak na wadze szalik Wisły przechyla opakowanie mąki.
<iframe width="560" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/jHEYl1z2EE8" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>