Przypomnijmy, że w nocy z soboty na niedzielę patrol bydgoskich policjantów zatrzymał Tomasza Regę. Radny Prawa i Sprawiedliwości oskarżony został o niszczenie plakatów konkurencji oraz umieszczanie na nich swoich materiałów wyborczych. Tomasz Rega po incydencie przewieziony został do komisariatu, gdzie złożył zeznania.
CZYTAJ TEŻ:Wczoraj w ratuszu mówiono o sukcesach, kłamstwach i piętnowano część bydgoskich posłów
[break]
Narzekanie na policję
Radny PiS przysłał nam oświadczenie. Skarży się w nim na niszczenie i kradzieże swoich materiałów wyborczych. Po każdym z takich sygnałów starał sie naprawiać zniszczenia.
- Tak samo postąpiłem w sobotnią noc - mówi Tomasz Rega. - Podczas objazdu okręgu wyborczego dostrzegłem zniszczoną moją instalację plakatową. Moją intencją było naprawienie tego, co ktoś wcześniej zniszczył, a mój sztab i wolontariusze zamontowali w tym miejscu.
Według znanej mi interpretacji przepisów prawa, doprowadzenie instalacji wyborczej do stanu pierwotnego nie jest zakazane i nie oznacza przerwania ciszy wyborczej. Oświadczam, że żadnych nowych plakatów po ogłoszeniu ciszy wyborczej nie umieszczałem. Starałem się - podobnie jak wcześniej - naprawić to, co ktoś mi zniszczył. Szkoda, że aż czterech funkcjonariuszy policji interweniowało, gdy naprawiałem zniszczony plakat, a nie potrafili wykryć i zatrzymać tych osób, które niszczyły lub kradły plakaty moje lub innych kandydatów.
Podobna sprawa sprzed 4 lat
Do prokuratury zgłoszenie o incydencie na razie nie dotarło.
- Funkcjonariusze jeszcze pracują nad tą sprawą - wyjaśnia nadkom. Maciej Daszkiewicz z Zespołu Prasowego bydgoskiej policji. - Sprawa zakwalifikowana jest jako wykroczenie.
Przypomnijmy, że przed czterema laty podobną sprawę miała była radna Grażyna Kufel. Zatrzymana została przez policjantów podczas zaklejania plakatów konkurencji.
Naruszenie ciszy wyborczej jest wykroczeniem. Na podstawie Kodeksu wyborczego grozi za nie grzywna. Wysokość kary reguluje Kodeks wykroczeń. Stanowi on, iż grzywna może wynieść od 20 zł do 5 tys. zł. Poważniejsze kary grożą za agitację podczas ciszy wyborczej - nawet do miliona złotych.