Na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat został wczoraj skazany 36-letni Michael G. za śmiertelne potrącenie 12-letniego Mateusza Pyskira.
<!** Image 3 align=none alt="Image 181652" sub="- Nareszcie ktoś normalnie mówił - stwierdziła Małgorzata Pyskir, która wraz z mężem Jerzym wysłuchała wyroku. Fot.: Tymon Markowski">
Małgorzata i Jerzy Pyskirowie, rodzice Mateusza, przyszli do sądu ubrani na czarno.
- Od pięciu lat nasze życie jest wywrócone do góry nogami. Żyjemy w więzieniu emocji - mówili zdenerwowani przed wyrokiem.
Kwadrans po południu sędzia Anna Piziewicz-Kuczyńska ogłosiła wreszcie werdykt w trwającym od grudnia 2010 roku procesie.
36-letni „polski Niemiec” Michael G. został uznany za winnego tego, że 9 maja 2007 roku na ul. Jagiellońskiej w Bydgoszczy, naprzeciwko Media Markt, doprowadził do potrącenia 12-letniego Mateusza Pyskira, w wyniku którego chłopiec zmarł.
<!** reklama>
- Oskarżony nie zachował szczególnej ostrożności, zbliżając się samochodem marki BMW do przejścia dla pieszych. Nie wykonał manewru hamowania, jadąc z prędkością niedozwoloną, którą biegli określili na 67 kilometrów na godzinę. Za to skazuję go na 2 lata pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na 5 lat - orzekła sędzia Anna Piziewicz-Kuczyńska.
Sąd uznał jednocześnie, że pieszy swoim zachowaniem również w pewnym stopniu przyczynił się do wypadku. Mateusz bowiem po wejściu na pasy zrobił ruch, jakby chciał zawrócić, najprawdopodobniej w celu uniknięcia uderzenia przez BMW.
Pięć lat to maksymalny okres zawieszenia wykonania kary. Jeśli w tym czasie oskarżony popełni podobne przestępstwo, wyrok zostanie obligatoryjnie zmieniony i Michael G. znajdzie się za kratkami.
Taki właśnie wniosek złożyli na poprzedniej rozprawie rodzice Mateusza wraz z ich pełnomocnikiem procesowym mec. Dorotą Drewienkowską.
- Czekamy na uzasadnienie wyroku. Wtedy na spokojnie podejmiemy decyzję, czy złożymy apelację - stwierdziła po werdykcie mec. Dorota Drewienkowska.
Rodzice Mateusza podkreślali, że nareszcie sąd uznał, że to kierowca doprowadził do wypadku. - Zaczynaliśmy w 2008 roku od umorzenia sprawy, bo prokuratura stwierdziła, że to Mateusz spowodował wypadek. Wiemy, że takich umarzanych spraw w prokuraturach jest więcej. Gdyby nie nasz upór i determinacja, nasza sprawa zakończyłaby się podobnie. Mamy dwóch starszych synów i dla nich staramy się być jak najbardziej normalną rodziną - stwierdziła Małgorzata Pyskir.
- Mamy nadzieję, że ten wyrok sprawi, że nikt już nie będzie jeździł 70 kilometrów na godzinę dziesięć metrów przed przejściem dla pieszych. Gdyby kierowca zachował się jak należy, dziś przygotowywalibyśmy się do matury Mateusza - mówił Jerzy Pyskir.
Wyrok jest nieprawomocny. Mec. Grzegorz Hawryłkiewicz, obrońca Michaela G., zapowiedział złożenie apelacji.
Zobacz galerię: To kierowca doprowadził do tragicznego wypadku