„Czy możecie Państwo wyjaśnić, kto i na jakiej podstawie w czasie największych upałów zamyka plażę, która nigdy nie była zamknięta? - pyta nasz Czytelnik, po czym sam próbuje odpowiedzieć na to pytanie: „_Czy nie jest to próba naganiania klientów na plażę płatną WOPR? Przecież nie każdego stać na wejście za 8 złotych od osoby. Poza tym chyba lepiej jest jak w dobie koronawirusa ludzie nie skupiają się w jednym miejscu. Proszę o szybką interwencję_”.
Prośba czytelnika jest dla nas rozkazem. Panie Arturze, melduję posłusznie, że dzika plaża przy ul. Spacerowej nie jest zamknięta - a przynajmniej nie była zamknięta w niedzielę. Inna sprawa, że panował na niej tłok nieco tylko mniejszy niż na legalnej plaży. Fotoreporterowi, którego wysłaliśmy na zwiad do Borówna, nie spodobał się też zapach, jaki w upale dochodził ze stojącego na dzikiej plaży dużego śmietnika. Odżałował więc kilka złotych i godząc pracę z przyjemnością, wykąpał się na plaży prowadzonej przez bydgoski WOPR.
Rozumiem, że co nie jest zakazane, powinno być dozwolone - jak kąpiel przy ruchliwej drodze i cuchnącym śmietniku. Czasem jednak chyba warto odżałować trochę grosza, by sprawić sobie odrobinę luksusu. Żyje się raz, żyje się tylko raz...
Tak wyglądało kąpielisko w Borównie:
Kąpielisko w Borównie zapełniła się plażowiczami [zdjęcia]
