https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tak student walczy o łóżko

Absurdalne ceny, castingi na lokatora, nieuczciwi wynajmujący - z tym co roku mierzą się studenci szukający kwater. Niektórzy łowy zaczynają już w czerwcu, bo we wrześniu zostają podobno „same ochłapy”. Nasz reporter też wziął udział w polowaniu.

Absurdalne ceny, castingi na lokatora, nieuczciwi wynajmujący - z tym co roku mierzą się studenci szukający kwater. Niektórzy łowy zaczynają już w czerwcu, bo we wrześniu zostają podobno „same ochłapy”. Nasz reporter też wziął udział w polowaniu.

<!** Image 2 align=right alt="Image 94003" sub="Kamila, studentka Wydziału Nauk Ekonomicznych i Zarządzania UMK w Toruniu,
o dach nad głową martwić się nie musi. Za pokój jednoosobowy w mieszkaniu studenckim płaci 350 złotych. Wielu znajomych może jej zazdrościć. / Fot. Paweł Wiśniewski">Pani Eugenia sprawia wrażenie sympatycznej. Jest drobna i niewysoka, ma siwiuteńką głowę. Ogłoszenie zamieścił w gazecie jej syn. Bo wiadomo, gdyby pani Eugenia miała dosyć pieniążków, to nie szukałaby żadnego lokatora. A tak... samo życie.

Nigdy więcej stancji!

Anons dali krótki: „Na pokój 1-osobowy przyjmę studenta. Mieszkanie w bloku. Dobre warunki i lokalizacja (blisko tramwaj i autobus)”. Cena - 280 złotych miesięcznie bez żadnych dodatkowych opłat. Na pierwszy rzut oka wydaje się nieco wygórowana, ale po krótkiej rozmowie okazuje, się że jest do negocjacji. Trzydzieści złotych można utargować.

- Specjalnie trochę zawyżyłyśmy - tłumaczy córka starszej kobiety. Razem pokazują kwaterę.

To mały pokój na parterze. Duże okno czyni go jasnym i daje wrażenie przestronności. Na tym atuty się kończą. Jednoosobowy, wąski tapczan, stara szafa, regał na książki i mała ława to całe wyposażenie stancji. I jeszcze jaskrawa wykładzina na parkiecie. Jest skromnie, ale czysto.

<!** reklama>- No nie, Internetu nie mamy. Telewizji też nie. Trzeba by sobie antenę taką kupić - wyjaśnia nieco zakłopotana córka właścicielki. Nie mieszka z mamą. Przyszła tylko pokazać mieszkanie i zobaczyć kandydata na lokatora.

- Jeden pan już u nas mieszkał. Pół roku - mówi kobieta.

- Skończył studia i wyjechał? - pytamy.

- Nooo tak... - przyznaje córka pani Eugenii.

- Nie poszło biedaczkowi - dodaje cichutko starsza pani.

- Mama się śmieje, że to dlatego, że prace pisał na kolanie. Chemię studiował, trudny kierunek. Nie skończył pierwszego roku - wyjaśnia w końcu kobieta.

<!** Image 4 align=left alt="Image 94003" sub="Warto czytać ogłoszenia na uczelniach. Czasami trafiają się prawdziwe mieszkaniowe okazje. / Fot. Paweł Wiśniewski">Mieszkanie jest dwupokojowe, z szerokim korytarzem, niemałą, oszczędnie urządzoną kuchnią i łazienką w trakcie remontu. Dostęp do kuchni i łazienki oczywiście bez ograniczeń.

- Mamo, z kuchni można korzystać? Mamo? - pyta córka.

Pani Eugenia się uśmiecha. Nic nie mówi, tylko kiwa głową.

- Wie pan co, studenci i tak raczej na mieście się stołują - odpowiada za mamę córka.

Kiedy dowiadują się, że z wynajęcia nic nie wyjdzie, bo student jest w rzeczywistości reporterem, nie kryją rozczarowania.

- Szkoda, już myślałyśmy, że będziemy to miały z głowy.

Stancje, czyli tak zwane pokoje przy rodzinie, to po akademiku najtańsze lokum dla studenta. Najtańsze, ale też najmniej popularne. Korzystają z niego głównie studenci pierwszego roku, niemający doświadczenia ani w szukaniu kwater, ani w mieszkaniu u kogoś.

- O stancje pytają najczęściej rodzice świeżo upieczonych studentów. Wydaje im się, że babcia przypilnuje ich pociechę i będzie takim przedłużeniem rodzicielskiej ręki - Andrzej Wadowski, prezes toruńskiej fundacji Amicus Universitatis wie, że to tylko pobożne życzenia. Po kilku miesiącach mieszkania przy rodzinie większość studentów zazdrości tym, którym udało się ulokować w tak zwanym mieszkaniu studenckim.

- Nigdy więcej stancji - słuchajac opowieści Łukasza z Torunia nie wiadomo czy śmiać się, czy współczuć studentowi. - Mam za sobą kilka stancji. Raz trafiłem na małżeństwo w trakcie rozwodu. Właściciel wymyślił sobie, że będzie mnie traktował jak swojego syna. Przy tym ostro popijał, więc regularnie musiałem wysłuchiwać w swoim pokoju jego pijackich monologów. Całe swoje życie mi wykładał na tacę.

Od sfrustrowanego alkoholika student trafił do domku jednorodzinnego. Okazało się, że z deszczu pod rynnę. Właścicielka ukryła wiele wad mieszkania (nieszczelne okna, niedogrzane pomieszczenia, zarwane łóżko). Najbardziej dał się jednak we znaki jej niestroniący od alkoholu syn, mieszkający w budynku gospodarczym (lubił zakradać się do studenckich pokoi).

<!** Image 3 align=right alt="Image 94003" sub="Pani Eugenia oferuje pokój w swoim mieszkaniu za 280 złotych (do negocjacji). Wielkich wygód nie ma, ale jest za to czysto i spokojnie. / Fot. Piotr Schutta">- Najgorsze na stancji jest zimno. Zimą chodzi się w trzech swetrach, bo ludzie oszczędzają na ogrzewaniu. A do ciepłej wody był rano wyścig. Jak wstałeś za późno, to koniec. Właściciele zużyli cały jej zapas - dodaje Łukasz, student V roku marketingu i zarządzania na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Kilka dni temu znalazł pokój jednoosobowy w mieszkaniu studenckim blisko uczelni i teraz oddycha z ulgą. Łatwo nie było. Przez dwa ostatnie tygodnie mieszkał u znajomych w Toruniu (pochodzi spod Lublina) i szukał. Zapłaci 300 złotych czynszu i ok. 50 złotych za prąd, wodę itp. Internetu i kablówki nie ma, ale to mu nie przeszkadza.

Właściciel prawie za ścianą

- Cieszę się, że coś znalazłem. Kiedyś jechałem z Lublina obejrzeć pokój, który miał być świetny, a okazało sie, że to totalny syf. Zapchana muszla klozetowa, miniaturowa umywalka, okna dziurawe - wspomina z niesmakiem Łukasz.

- Będziemy musieli pomyśleć o zatrudnieniu dodatkowej osoby, która zajmie się weryfikowaniem ofert. Pod pozorem uatrakcyjnienia oferty zdjęciem, będzie sprawdzać, czy opis podany przez właściciela mieszkania nie odbiega od rzeczywistości - stwierdza Andrzej Wadowski z fundacji Amicus. Fundacja od trzech lat pomaga studentom w poszukiwaniach kwater, prowadząc biuro pośrednictwa „Chata dla Żaka”.

- Na razie panuje spokój. Zmasowanego uderzenia spodziewamy sie jak zwykle we wrześniu. Najbardziej poszukiwane są zawsze mieszkania studenckie. Najlepiej kompletnie umeblowane i, co najważniejsze, z Internetem. To dla dzisiejszego studenta podstawa - Andrzej Wadowski twierdzi, cena pokoju w takim mieszkaniu to wydatek ok. 350 złotych.

- Wymagania żaków są proste. Wszyscy chcą blisko uczelni, żeby nie tracić czasu i pieniędzy na dojazdy, musi być Internet i właściciel, który z byle powodu nie będzie zawracał im głowy - recytują w „Chacie dla Żaka”.

Naszemu reporterowi udało się znaleźć mieszkanie spełniające część tych warunków. Jak wynikało z ogłoszenia, było zlokalizowane w centrum miasta. Na tym atrakcje się kończyły.

Młoda, szczupła kobieta z ręką w gipsie czeka na półpiętrze. Mieszka tu i wynajmuje ogromne 5-pokojowe mieszkanie znajdujące się piętro wyżej. Niby to mieszkanie studenckie, ale właściciel prawie za ścianą. Idziemy na górę. Nikogo nie ma. Kobieta schodzi po klucze..

- Mieszkanie jest w trakcie remontu - wyjaśnia właścicielka. Jest rzeczowa, typ służbistki. Oprowadza po wnetrzu. Pokój, który ma być wynajęty, jest obszerny, ale mają tu zamieszkać dwie osoby, trzeba więc solidnie uruchomić wyobraźnię, zwłaszcza, że na środku ustawiono rozmaite sprzęty. Wiadomo - „w trakcie remontu”. Jest zakurzona meblościanka, stół pod oknem i dwa wielkie kanapotapczany (stołu docelowo nie będzie, pojawią się za to dwa biurka). Kablówki nie ma, dostępu do Internetu nie ma. Za te wspaniałości kobieta chce 400 złotych od osoby (w pokoju dwuosobowym).

- To cena z dodatkowymi opłatami? - pytamy.

- Nie. Jeszcze opłaty za media.

- To ile za wszystko? Pięćset złotych?

- Nie. Jakieś 450.

Kręcimy nosem, że to za drogo, że można znaleźć taniej pokój jednoosobowy. Kobieta nie wygląda na zaskoczoną. Nie jest też skora do obniżenia ceny.

- Taniej? Chyba w Fordonie. Niech pan doliczy dojazdy i wyjdzie na to samo.

Wychodzimy.

- Właścicieli mieszkań sprowadzamy od razu na ziemię. Niektórzy tak windują ceny, że zamieszczanie ich ogłoszenia to strata czasu. Nikt nie zadzwoni. Niedawno pewna kobieta chciała po tysiąc złotych od osoby - mówią w toruńskim biurze „Chata dla Żaka”. W końcu zeszła do 350 złotych.

Anita i Marcin przyjmują przyszłych lokatorów w imieniu właściciela mieszkania, w którym są już od roku. Ona studiuje pracę socjalną na bydgoskim Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego, on turystykę w Wyższej Szkole Gospodarki. W lipcu zwolnił się duży pokój, więc podjęli się zadania znalezienia nowych mieszkańców. Pokój jest dwuosobowy, ma kosztować po 370 złotych od osoby. Opłaty za media już wliczone w cenę.

Para mile widziana

- Najlepiej gdyby to była para - sugeruje Marcin, wysoki, szczupły student III roku o wyrazistej twarzy i manierach modela.

Mieszkanie jest atrakcyjne (brak Internetu, ale jest chociaż telewizor!). Kafelki, czysta boazeria, kuchnia w drewnie świetnie wyposażona, łazienka z wanną i kabiną prysznicową, ubikacja oddzielnie. W dodatku lokatorzy sprawiający wrażenie sympatycznych.

- Znaleźliśmy już na początku sierpnia nowych ludzi, ale nas oszukali. To był chłopak z dziewczyną. Pomieszkali dwa tygodnie, nie zapłacili czynszu i zniknęli - uśmiecha się Anita.

Nie martwią się o brak chętnych. Tuż przed naszym reporterem pokój oglądała para z Darłowa. Chyba im się podobało.

Warto wiedzieć

Mamusia wybierze pokój dla synka

4Dla młodych ludzi, rozpoczynających studia w obcym mieście, poszukiwanie mieszkania jest często pierwszym poważnym krokiem w świecie dorosłych.

4Niektórych wyręczają w tym rodzice. Jak mówią pracownicy toruńskiej fundacji Amicus, w ich biurze pośrednictwa każdego roku odgrywane są te same sceny z udziałem rodziców i pierwszoroczniaków. - Zastanawia nas, że ci wszyscy młodzi ludzie wykazują się niezaradnością. Przyprowadzają ich do nas mamusie i tatusiowie i podejmują za nich decyzje. A oni stoją w milczeniu. Czasem tylko któryś skinie głową i powie: „Uhm” - mówi Andrzej Wadowski, prezes fundacji Amicus.

Fakty

Mieszkania studenckie, czyli towar najbardziej poszukiwany

W Bydgoszczy i Toruniu cena wynajęcia stancji (tzw. pokój przy rodzinie) to ok. 200-250 złotych. Zasadą jest, że im dalej od uczelni, tym taniej. Ze stancji korzystają przede wszystkim świeżo upieczeni studenci. Takie właśnie lokum wybierają zazwyczaj ich rodzice, mając nadzieję, że „przy rodzinie” dziecko będzie bezpieczne.

Najbardziej poszukiwane są tzw. mieszkania studenckie. Trzypokojowe, o pow. 50 m kw. kosztuje ok. 1200 złotych. W tym konkretnym przypadku cena jest wyjątkowo niska, ponieważ właściciel zastrzega, że będzie wynajmować tylko do końca tego roku. Średnia cena takiego lokalu to ok. 1400-1600 złotych. Przy czym cena podawana w ogłoszeniu bywa zaniżana, bo - jak opowiadają studenci - dopiero przy podpisaniu umowy właściciel „przypomina” sobie, że do tej kwoty trzeba jeszcze dodać jakieś opłaty.

Niezłym rozwiązaniem jest pokój w mieszkaniu studenckim. Jednoosobowy powinno się znaleźć za 300-350 złotych (cena bez opłat za media). Trzeba się jednak spieszyć, bo ofert takich jest najmniej. Coraz więcej pojawia się za to propozycji, gdzie miejsce w pokoju dwuosobowym kosztuje 400-450 złotych!

Poszukiwania pokoju najlepiej rozpocząć jeszcze w czerwcu i nie poprzestawać wyłącznie na czytaniu ogłoszeń w gazetach i Internecie. Dobrze jest oprócz tego pytać wśród znajomych i czytać tablice ogłoszeniowe na uczelniach.

Przy wielu uczelniach działają studenckie biura pośrednictwa i fora internetowe, prowadzone przez uczelniane samorządy. Oto kilka przydatnych adresów internetowych: www.wspollokator.pl, www.chatazaka.pl, fundacja.umk.pl, www.wshe.pl.

Toruńska fundacja Amicus Universitatis, działająca przy UMK, od trzech lat prowadzi biuro pomagające studentom w poszukiwaniu kwater. To jedyne w naszym województwie profesjonalnie działające biuro pośrednictwa, działające pod patronatem uczelni.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski