Z krętej szosy przez las trzeba było zjechać w piaszczystą dróżkę zgodnie ze strzałką „Kopalnia”. Drogę zagrodził jednak szlaban z wartownikami - żołnierzami Wehrmachtu. Usłyszeliśmy donośne „Halt!”.
<!** Image 2 align=right alt="Image 90149" sub="Odprawa żołnierzy Wehrmachtu przed zejściem do szybu kopalni w Pile-Młynie wzbudziła spore zainteresowanie obserwatorów nocnego widowiska plenerowego pod Gostycynem Fot. Krzysztof Błażejewski">Niemcy w budzących grozę mundurach okazali się jednak bardzo uprzejmi. Po wymianie „Guten Tag!” otrzymaliśmy ausweis, barierka poszła w górę i mogłem zająć miejsce na śródleśnym parkingu.
W tak oryginalny sposób witani byli goście nocnego widowiska archeologicznego w Pile-Młynie koło Gostycyna, zorganizowanego w ramach dorocznych Dni Borów Tucholskich. Widowiska jedynego w swoim rodzaju. Bo tylko pod Gostycynem, w tym jedynym miejscu w całej północnej Polsce, znajduje się zapomniana kopalnia węgla brunatnego.
O tym, że kiedyś pod okiem sztygarów był tu niezły urobek, wiedzieli tylko nieliczni mieszkańcy wsi i okolic. Ale już dokładnie gdzie - nikt. Aż w czerwcu 2003 r. rozstąpiła się ziemia. Na nowym osiedlu.
Domy na szybach kopalni
- Kiedy wybudowaliśmy domy, doszły nas słuchy, że była tu kiedyś stara kopalnia - opowiadał wówczas Marian Deptuła, mieszkaniec osiedla. - Nie dawaliśmy tym opowieściom wiary. Nie przyszło nam do głowy, że gmina, sprzedając działki, mogła o tym nie wiedzieć. Aż nagle, w nocy, zapadła się sąsiednia działka. Na szczęście, pusta. Zrobił się lej na jakieś trzy metry w głąb ziemi. Na dnie zapadliska widoczne były belki konstrukcji chodnika lub szybu kopalnianego.
<!** reklama>To był jednak jedyny taki przypadek. Sytuacja, jak do tej pory, nigdy już się nie powtórzyła.
<!** Image 3 align=right alt="Image 90152" sub="Wirtualna rekonstrukcja szybu wenty-lacyjnego kopalni „Olga” Rys. Robert Grochowski">Stare tajemnice wciągają. Nic dziwnego, że część mieszkańców działek i grupka miejscowych zapaleńców założyły Stowarzyszenie Mieszkańców i Miłośników Piły nad Brdą BUKO. Nazwę wzięli od najstarszej kopalni w tym rejonie, założonej jeszcze w XIX w.
- Chcieliśmy zajrzeć w głąb ziemi. Nie po to, by sprawdzić, czy da się wydobywać węgiel, ale dowiedzieć się, co pozostało ze starych szybów, sztolni, chodników i korytarzy. Marzy mi się, aby pozostałości po kopalni odsłonić, udostępnić zwiedzającym i uczynić z tego lokalną atrakcję turystyczną - mówi Wojciech Weyna, prezes BUKO.
<!** Image 4 align=right alt="Image 90152" sub="Komputerowa rekonstrukcja naziemnej części kopalni „Olga”. Na pierwszym planie szyb opadowy, dalej widoczne są trzy zbiorniki. Rys. Robert Grochowski">Pierwsze efekty tego zainteresowania są już widoczne. Podziwiać je można było podczas niedawnej imprezy „Tajemnice kopalń w Pile - noc z archeologią i historią regionu”. Wszyscy zainteresowani mogli obejrzeć odsłonięte przez archeologów z UKW w Bydgoszczy elementy infrastruktury kopalnianej - dziś znajdujące się w głębi lasu, a także zobaczyć na ekranie wirtualną rekonstrukcję części kopalni „Olga”, wykonaną przez Roberta Grochowskiego.
Gostoczyner Braunkohle
- Aby dotrzec do pokładów węgla w Pile, wykopano pochyły chodnik, zgodnie z upadem pokładu węgla - wyjaśnia zawiłości górniczej techniki Grochowski. - Chodnik miał trwałą, murowaną konstrukcję, która sięgała do górnego poziomu wychodni węgla. Dalej był już drewniany. Stawiano belki (stemple) prostopadle pomiędzy stropem a spągiem. Na stemple zakładano poprzeczną belkę zwaną kapą. Od spodu stemple łączono poprzeczną belką, tworząc w ten sposób obudowę zamkniętą. Tak przygotowaną konstrukcję oddzielano od węgla przez wsunięcie pomiędzy belki a węgiel desek zwanych okorkami. Na spągu układano torowisko wąskotorowe, po którym wyciągano wózki z węglem.
W kopalni „Olga” od 1900 do 1910 roku, w czasie największej prosperity, wydobyto około 100000 ton węgla. Opał trafiał głównie do Berlina w specjalnych opakowaniach jako „Gostoczyner Braunkohle”.
Zwieńczeniem dotychczasowej działalności archeologów był pokazany podczas imprezy film Grochowskiego „Kopalnie w Pile” - prezentacja stanu wiedzy o kopalniach.
- Wciąż wiemy mało - mówi Grochowski. - Na powierzchni zachowało się niewiele.
Wojciech Weyna chce, by jeszcze w tym roku zainteresowani mogli zejść choć kawałek w dół, pod ziemię, przez część murowanej sztolni opadowej, która znajduje się w dobrym stanie. Zmierza do tego, by w przyszłych latach otwarto tu trasę podziemną z prawdziwego zdarzenia. Tylko ona jest w stanie przyciągnąć większe grupy turystów. To jednak z kolei wymaga solidnych nakładów na zapewnienie bezpieczeństwa odwiedzającym. Tego zlekceważyć nie można. Na szczęście, obiekty kopalniane zostały już wpisane do rejestru prowadzonego przez wojewódzkiego konserwatora zabytków. To zapewnia ich przyszłą ochronę.
Tata, ale fajnie było
Gdy zapada zupełny mrok, na terenie wykopalisk pojawia się grupka hitlerowców. To kapitan Schraf ze specjalnym oddziałem Wehrmachtu bada możliwości wznowienia działalności kopalń.
W roku 1943 wykonano ponad 100 odwiertów geologicznych. W końcowym raporcie zaopiniowano pozytywnie możliwość eksploatacji pokładów węgla znajdujących się na północ od drogi Gostycyn - Piła, w kierunku Jeziora Szpitalnego (zwłaszcza pokładu „Montania”). Swoich planów Niemcy nigdy jednak nie zrealizowali.
Narada w 2008 r. zostaje przerwana dochodzącymi z lasu wystrzałami. Żołnierze Wehrmachtu zajmują pozycje obronne. Za chwilę między drzewami pojawiają się czerwonoarmiści. Wybucha ostra strzelanina, padają zabici i ranni. Po chwili ocaleli z pogromu Niemcy uciekają w las...
- Tata, ale fajnie było - kilkuletni chłopiec ciągnie ojca za rękaw. - Nie idziemy jeszcze do domu. Chodź, pozbieramy łuski...
Skąd się wziął w Pile Wehrmacht? Organizatorzy wpadli na pomysł zaproszenia historycznej grupy rekonstrukcyjnej. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Inscenizacja wzbudziła spore zainteresowanie wśród licznie przybyłych mieszkańców Piły i okolic. Niestety, burza i ulewny deszcz przerwały widowisko.
Po pięciu latach
A co z działkami na osiedlu zwanym Leśnym? Po 5 latach starań mieszkańców wójt gminy Gostycyn na wniosek stowarzyszenia BUKO podpisał w marcu biezacego roku umowę na wykonanie badań geologicznych do głębokości 50 metrów na terenie osiedla Leśnego. Badania przeprowadzi Główny Instytut Górnictwa z Katowic. Dzięki nim możliwe będzie określenie czy i w jakim stopniu chodniki wydobywcze pod powierzchnią ziemi zagrażają poszczególnym budynkom oraz działkom. Każdy mieszkaniec dowie się, jakie mogą być konsekwencje osuwania się mas ziemnych, spowodowanego zapadaniem się chodników dawnych kopalń głębinowych węgla brunatnego.
Warto wiedzieć
Od „Buko” do „Teresy”
- Wydobywanie węgla przez mieszkańców Piły-Młyna rozpoczęło się w połowie XIX w. W 1892 roku bracia David i Jakob Bukowzer założyli pierwszą kopalnię o nazwie „Buko” (od swojego nazwiska).
- W 1900 roku ruszyła druga kopalnia - „Olga”. Po zatrudnieniu górników ze Śląska zaczęto wydobywać węgiel sztolniami upadowymi oraz chodnikami wydobywczymi.
- W 1918 roku uruchomiono kolejkę wąskotorową z Piły do Gostycyna, w tym też czasie zaczęły działać kolejne kopalnie - „Aleksandra” i „Montania”.
- Po I wojnie „Aleksandrę”, „Olgę” i „Montanię” przejęli bracia Radomscy. W 1936 r. koncesję na wydobywanie węgla w Pile-Młynie otrzymał Antoni Ostrowski, który wybudował kopalnię „Teresa”.
- Po 1945 roku Ostrowski przez kilka lat próbował wznowić eksploatację zasobów, jednak ze względu na duże koszty transportu i niską cenę węgla brunatnego, wypartego z rynku przez węgiel kamienny, zrezygnował.
