Niepowodzeniem zakończyły się negocjacje dyrekcji szpitala psychiatrycznego w Świeciu z lekarzami. Fiasko przyniosły też rozmowy z pielęgniarkami. Czy szpital zostanie zamknięty?
<!** Image 2 align=right alt="Image 73432" sub="W szpitalu psychiatrycznym w Świeciu najbliższe dni zapowiadają się gorąco. Czy lecznica zostanie tymczasowo zamknięta? /Fot. Marek Wojciekiewicz">W świeckiej lecznicy atmosfera robi się coraz bardziej napięta. Jeśli w najbliższych dniach nie zostaną spełnione postulaty lekarzy i pielęgniarek, to nie będzie miał kto leczyć i opiekować się pacjentami.
Wczoraj niepowodzeniem zakończyły się rozmowy dyrekcji z lekarzami, którzy domagają się większych wynagrodzeń.
- Dyrektor zaproponował nam 15-procentową podwyżkę, czyli w granicach 200-400 złotych na lekarza. To znacznie poniżej naszych oczekiwań. Nie mamy wygórowanych żądań. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale zapewniam, że są one poniżej dwóch średnich krajowych pensji. Jednak 15 procent to zdecydowanie za mało - mówi Sławomir Biedrzycki, reprezentujący lekarzy w negocjacjach z dyrekcją szpitala psychiatrycznego w Świeciu.
<!** reklama>Medycy nie wykluczają, że zaczną składać wymówienia z pracy, jeśli wkrótce nie dojdzie do porozumienia.
Żadnych efektów nie przyniosły także negocjacje z pielęgniarkami, które domagają się 1000 złotych podwyżki.
- Dyrektor powiedział, że nie ma pieniędzy, ale rozważy jeszcze nasze postulaty. Mamy ponownie spotkać się w poniedziałek – informuje Gabriela Chmiel, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Poniedziałek jest dniem, kiedy ma się odbyć ogólnopolska akcja protestacyjna pielęgniarek i położnych. Czy przesunięcie rozmów na ten dzień oznacza, że członkinie związku ze szpitala w Świeciu nie przyłączą się do akcji?
- W piątek mamy zebranie zarządu. Wtedy podejmiemy decyzję, jak zachowamy się 21 stycznia. Nie wykluczamy, że jeśli efekt poniedziałkowych rozmów nas nie zadowoli, to natychmiast włączymy się do protestu - wyjaśnia Gabriela Chmiel.
W rachubę wchodzi nawet odejście od łóżek pacjentów. Dyrektor Waldemar Szczepański nie chce powiedzieć, co zrobi jutro, kiedy szpital nie będzie już miał zabezpieczonych dyżurów lekarskich.
- Podejmiemy wszelkie możliwe środki przewidziane prawem - mówi jedynie.
Co to oznacza? Tego nie wyjaśnia. Jak się jednak dowiedzieliśmy, dyrektor poinformował już lekarzy, że w związku z obecną sytuacją wszczął procedurę tymczasowego zamknięcia szpitala. Waldemar Szczepański nie potwierdza tego, co nie zmienia faktu, że wśród lekarzy ta informacja rozeszła się lotem błyskawicy. Do tematu wrócimy.