Serce Polski bije z dala od głównych dróg. Tam, trochę z boku od wielkich miast dzieje się życie autentyczne i potwierdza to nie tylko popularność serialu Ranczo. My, mieszkańcy dużego miasta, staramy się jak możemy, żeby utworzyć szczerą wspólnotę. Średnio nam wychodzi. Cały czas jesteśmy zbiorem ludzi, którzy najczęściej skądś tutaj przyjechali, bo przecież 90 procent Polaków wywodzi się ze wsi (nawet ci, którzy w dowodzie osobistym mają wpisane „Warszawa”), lub – tak jak ja i moja rodzina – zakorzenili się w mieście od kilku pokoleń. Dzieci moich przyjaciół w zdecydowanej większości niestety wyjeżdżają, ich miejsce zajmują kadry z podbydgoskich miasteczek i tak trwa ta roszada i trwa, co nie sprzyja budowania wspólnoty, bo choć wszyscy są tu u siebie, to tak naprawdę nikt nie jest.
Żeby zobaczyć jak wygląda prawdziwa wspólnota i jej święto wystarczyło w ostatni weekend wsiąść w samochód i wybrać się do odległego raptem o 40 km Żnina. Tam nad pielęgnowaniem wspólnoty czuwa wiceburmistrz Aleksandra Nowakowska i trzeba przyznać, że robi to wzorcowo. Mogłaby oczywiście pójść przykładem wielu podobnych miasteczek i zorganizować festyn z piwem, kiełbasą i muzyką disco polo. Frekwencja pewna. Ale ona zaprasza kobiety sukcesu, żeby na rynku dyskutowały o kryzysie. Po to jest rynek, centralny plac w mieście, żeby dyskutować o sprawach ważnych. W Żninie w tej rozmowie uczestniczyła kongresmenka Marcy Kaptur, żninianka z pochodzenia, przyjaciółka samego Baracka Obamy. Czy to nie wielki sukces?
Było oczywiście też coś dla ciała – ponad 10 tys. ludzi z całej okolicy podrygiwało przy swojsko brzmiących rytmach Golec uOrkiestry. Wyjątkowe szczęście sprzyjało pani wiceburmistrz, bo przecież bracia Golcowie już trochę przykurzeni powstali z popiołów na ostatnim festiwalu opolskim, który w cuglach zwyciężyli i znów wypromowali kolejny hit. Do tego pogoda – kiedy wchodzili na scenę nieznośne słońce skryło się już za chmurami, znad jeziora wiała tylko lekka bryza. Ktoś powie – ci to mają szczęście. Prawda – mają. Tylko szczęście samo nie przychodzi. Trzeba wiedzieć jak mu pomóc. Najlepiej zbudować wspólnotę i mieś fajne pomysły. A resztą specjalnie się martwić. Opatrzność czuwa nad mądrymi.
Szczęśliwe małe wspólnoty
Wojciech "Szczapa" Romanowski

Żeby zobaczyć jak wygląda prawdziwa wspólnota trzeba wybrać się Żnina