Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczerość ułatwia pracę

Maria Warda
Szefem instytucji opiekującej się niepełnosprawnymi został niespełna pięć lat temu. Praca, którą wybrał trochę z przypadku, daje mu jednak wiele satysfakcji.

Szefem instytucji opiekującej się niepełnosprawnymi został niespełna pięć lat temu. Praca, którą wybrał trochę z przypadku, daje mu jednak wiele satysfakcji.<!** Image 2 align=none alt="Image 203262" sub="Fot. Maria Warda">

Niedawno Środowiskowy Dom Samopomocy w Żninie, gdzie wolny czas spędzają osoby niepełnosprawne, obchodził jubileusz 10-lecia. Czy według Pana, takie placówki są potrzebne?

Nie wyobrażam sobie powiatu żnińskiego bez naszego domu i Warsztatów Terapii Zajęciowej „Promyk”. Mamy 35 podopiecznych, w „Promyku”, który znajduje się w tym samym obiekcie co my, przebywa tyle samo osób. Oznacza to, że łącznie opieką objętych jest 70 osób z gminy Żnin, Gąsawa, Rogowo i Janowiec Wielkopolski. Gmina Barcin ma swój ŚDS, gdzie także są osoby z gminy Łabiszyn. Proszę sobie wyobrazić, że przed 10 laty ci ludzie byli zamknięci w czterech ścianach swoich domów. Nie mieli szans na jakikolwiek rozwój, a ich rodziny, głównie osoby opiekujące się swym bliskim chorym popadały w depresję, bo nie byli w stanie sprostać ciężarowi, jaki na nich spadł.

Pan Leszek Żywiałowski, prezes stowarzyszenia Towarzystwa Przyjaciół Dzieci koło Niepełnosprawnych Dzieci i Dorosłych w Żninie, który ma niepełnosprawną córkę, powiedział mi kiedyś, że każda rodzina, która ma w domu osobę niepełnosprawną powinna być objęta opieką psychologa. Czy Pan pracując z tak dużą grupą widzi taką potrzebę?

To w XXI wieku powinno być standardem. Obserwuję najbliższych naszych podopiecznych i widzę, ile heroicznych wyrzeczeń ponoszą opiekując się swym chorym, który ma różne kaprysy i najczęściej nie liczy się z potrzebami domowników. Pocieszające jest to, że dzięki takim instytucjom jak nasza, rodzina, która decyduje się na umieszczenie tu swego bliskiego, ma chociaż kilka godzin na załatwienie swoich spraw, czy złapanie oddechu.

Pierwsza kierowniczka ŚDS szybko wypaliła się zawodowo, bo co tu dużo mówić, przebywanie z osobami dotkniętymi specyficzną niesprawnością przerosło ją. Jak Pan daje sobie radę?

O wypalenie zawodowe w naszym przypadku nietrudno, dlatego staram wyjeżdżać na różne warsztaty, na które także wysyłam pracowników. Przyznam, że trochę przypadek sprawił, że znalazłem się tutaj. Prawie pięć lat temu pracowałem w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Żninie. Miałem ofertę pracy za granicą. W tym samym czasie ukazało się ogłoszenie o naborze na kierownika ŚDS. Zgłosiłem się i zostałem wybrany. Bać się nie bałem, ale byłem bardzo ciekawy co to za praca. Wkrótce poczułem się bardzo zaskoczony.

Cóż mogło Pana zadziwić?

Nie spodziewałem się, że podopieczni ŚDS mogą być tak szczerzy. Wygarną co myślą prosto w oczy. Nie można im niczego obiecywać i tego nie spełnić. Żądają wyjaśnień, dlaczego decyzja została zmieniona i nie są wtedy pobłażliwi. Jednak kiedy są zadowoleni, to ich uśmiech jest równie szczery. Wtedy wiesz, że warto dla nich pracować.

Kiedy powiat zakładał ŚDS słyszałam opinię, że osoby przebywające w domu nauczą się pracować i będą mogły na siebie zarabiać.

Teoretycznie nasi uczestnicy mogliby pracować, ale w praktyce jest to niemożliwe. Oni funkcjonują w naszych warsztatach gdzie są otoczeni najlepszą opieką lekarską, psychologiczną, a przede wszystkim wspaniałych pracowników naszej placówki. Nie daliby sobie rady w zakładzie, chyba że byłby to zakład specjalistyczny, gdzie zapewnionoby odpoczynek po dwóch godzinach pracy. Nawet te firmy, które mają status zakładów pracy chronionej, nie są przygotowane aby zatrudnić niepełnosprawną osobę. Mieliśmy taki przypadek, że nasz podopieczny poszedł do pracy w takiej firmie i, niestety, cofnął się w rozwoju intelektualnym. Kiedy wrócił do nas trudno było nawiązać z nim kontakt, dopiero po trzech miesiącach otworzył się na nowo.

Czy według Pana, jesteśmy cywilizowanym krajem, jeśli chodzi o opiekę nad osobami upośledzonymi?

Jest z tym coraz lepiej, bo jeszcze niedawno nie było takich instytucji jak nasza czy WTZ. Jednak z drugiej strony, naszych podopiecznych ani ich rodzin nigdy nie będzie stać na umieszczenie bliskich w Domach Pomocy Społecznej, kiedy zabraknie rodziców, bo tam za pobyt płaci się od 2700 złotych do 3000 złotych. Gminy też niechętnie dopłacają do swego mieszkańca.

Jesteśmy społeczeństwem starzejącym się. Spotykam coraz więcej osób, które chętnie zamieszkałyby w Domu Pomocy Społecznej, ale niestety, nie będzie ich na to stać...

I to jest rzeczywiście problem. Mnie i pozostałych pracowników Środowiskowego Domu Samopomocy też nie będzie stać na takie zapewnienie sobie opieki na starość. O tym, że dostaniemy emeryturę wynoszącą ponad 3 tysiące złotych, możemy sobie pomarzyć. Dlatego wolę nie myśleć, jak to będzie.

TECZKA PERSONALNA

Andrzej Klockowski, mieszkanka Żnina - Ma studia wyższe uprawniające do kierowania Środowiskowym Domem Samopomocy, gdzie pracuje od niespełna 5 lat. Zależy mu, aby podopieczni domu czuli się szczęśliwi i rozwijali się intelektualnie i fizycznie na miarę swoich możliwości. Odpoczywa oglądając dobry film, lub czytając książkę. Lubi komedie romantyczne. Marzy, aby zamieszkać w domku z ogródkiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!