Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sweet focia z ministrem Sikorskim

Wojciech "Szczapa" Romanowski
Przecierałem oczy ze zdziwienia, pomyślałem nawet, że to fotomontaż. Znam ten kawałek Bydgoszczy od dziecka, niemożliwe, żebym się pomylił. To musi być Mostowa, a w tle – ogródki Adama Sowy. Nie ma cudu – za plecami gentelmanów kamieniczki Rynku. Panowie zrobili przyjacielską focię w Bydgoszczy.

Nie wiem, mogę się domyślać, że strzelili po piwku. Na twarzach uśmiechy, koszule lekko rozchełstane, gdyby moment robienia zdjęcia przyuważył ktoś nie interesujący się polityką, kosmita nie z tego świata, mógłby pomyśleć wszystko.
No ale bohaterowie zdjęcia są osobami bardziej niż publicznymi, ich facjaty znają w wielu krajach, na kilku kontynentach. Słońce musiało przypiekać niemiłosiernie, krople potu sklejają kosmyki włosów.
Dosyć trzymania w niepewności – piszę o Radosławie Sikorskim, ministrze spraw zagranicznych i Borisie Johnsonie, burmistrzu Londynu. Gościł on na rocznicowych obchodach wybuchu Powstania Warszawskiego, następnie został zaproszony do Bydgoszczy, „rodzinnego miasta ministra”.
Ktoś może zachodzić w głowę, skąd w „rodzinnym mieście ministra” pojawił się cudzysłów. Otóż – po pierwsze – cytuję depeszę portalu internetowego „Na temat”. Po drugie – obserwując aktywność naszego ziomka, zastanawiam się coraz częściej, czy rodzinne miasto nie stało się dla niego kulą u nogi? Nie chodzi o to, że warszawski portal informuje o tej wizycie i zamieszcza zdjęcia. Przecież nigdzie nie jest powiedziane, że służby prasowe pana ministra, jego bydgoska asystentka, muszą być profesjonalne, a już w ogóle - życzliwe. W sumie się nie dziwię, że ktoś z otoczenia tak ważnego polityka mógł dojść do wniosku: - pal licho wioskę z tramwajami i jej pismaków, kiedy mamy tylu obserwujących na twitterach i facebookach, kiedy są z nami tak wielkie portale, ogólnopolskie redakcje, dynamiczne telewizje informacyjne. Świat jest u naszych stóp, a nie jakaś prowincja. Można by oczywiście spotkać się przy okazji wizyty pana burmistrza Johnsona z prezydentem Bydgoszczy Rafałem Bruskim, choćby grzecznościowo go poinformować o takich odwiedzinach, zaprosić na małe piwo do Sowy, tylko po co? Przecież sukces lub porażka Bruskiego nie ma dla Sikorskiego żadnego znaczenia. Więc pies drapał prezydencinę, niech się sam o siebie martwi. Kiedy do Bydgoszczy spadł na swoim spadochronie Jacek Rostowski, pożal się Boże kandydat na europosła, miałem wrażenie, że usłużni Sikorskiego wchodzą za nim do toalety, żeby sprawdzić, czy czasem pan o lordowskich manierach nie musi podcierać tyłka zbyt szorstkim papierem.
Interesowność – to klucz do bydgoskiej polityki Sikorskiego. Nie ma przypadku, jest wyrachowanie i precyzja. Kiedy Bydgoszcz po coś może się przydać, staje się bydgoszczaninem. To takie ładne na twitterach i portalach sprawiać wrażenie, że się pamięta o ojcowiźnie. Zachęcam te same portale, by zrobiły w Bydgoszczy sondę z jednym pytaniem: „Czy ty jako bydgoszczanin odczuwasz, że Radosław Sikorski, szef MSZ i wiceprzewodniczący partii rządzącej krajem od siedmiu lat, jest z twojego miasta?” Mogę się założyć, że po opublikowaniu wyników pan minister miałby mniej więcej taką minę, jak po przeczytaniu we „Wprost” dowcipu o burdelu z taką swadą opowiadanego ministrowi Rostowskiemu.
Nic nie mamy z Sikorskiego, taka jest prawda. Przypomina sobie o nas przed wyborami i to takimi, w których startuje osobiście, lub wystawia swoich kumpli od ekskluzywnych obiadków. Honorowe konsulaty są ok., nie mam nic przeciwko, ale Bydgoszcz, panie wiceprzewodniczący PO, zasługuje na więcej. Zasługuje na rzeczywistą uwagę i poważne traktowanie. Może pan brać wzór z polityków wrocławskich czy gdańskich. Oni potrafią zakręcić się wokół swoich miast, skutecznie lobbować, przyczyniać się do rozwoju. Przykuwają uwagę działaniem, nie ćwierkaniem na twitterze. Ich PR-em są czyny, inwestycje, ranga miast na mapie kraju. Czym pan może się pochwalić w kwestii bydgoskiej? Sweetfocią z Borisem Johnsonem, i to na tle plenerowej knajpki. Bo nie ma inwestycji, budowli, konkretu, który panu byśmy zawdzięczali.
Życzę spokojnego urlopu i głębokiej refleksji. Może i jesteśmy z prowincji, ale swoją mądrość mamy. Przyjdzie dzień, że poczuje pan tę mądrość na własnej skórze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!