https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sukces! Jarosław Butkiewicz w europejskiej czołówce w zawodach samochodów na uwięzi

Wojciech Mąka
Jarosław Butkiewicz ze swoim modelem samochodu prędkościowego. Pędził ponad 300 km na godzinę
Jarosław Butkiewicz ze swoim modelem samochodu prędkościowego. Pędził ponad 300 km na godzinę Tomasz Czachorowski
Jarosław Butkiewicz, bydgoszczanin, jest w europejskiej czołówce w wyścigach modeli samochodów na uwięzi. Opowiada nam o specyfice zawodów i samych modeli.

Wyścigi samochodów prędkościowych na uwięzi jest zakwalifikowane jako modelarstwo wyczynowe. I to nie byle jakie, bo prędkości uzyskiwane na torze są olbrzymie. W zawodach jest kilka klas - uzależnione są od pojemności silnika. Zasada jest prosta - model z napędem spalinowym trzeba rozpędzić do jak największej prędkości - kto pojedzie najszybciej, ten wygrywa. Tor jest w kształcie okręgu z niewielka bandą. Samochód jest na uwięzi. Zawodnik go uruchamia, ale musi mieć pomocnika, który stoi pośrodku i trzyma koniec uwięzi. Są trzy minuty na rozpędzenie modelu. Potem pomocnik musi umocować uwięź na specjalnym jarzmie pośrodku toru. Potem wszystko jest w silniku i w kołach modelu.

Od zawodów do zawodów

Bydgoszczanin Jarosław Butkiewcz od lat jest zafascynowany wyścigami prędkościowymi. Na początku lipca tego roku na Grand Prix Litwy w eliminacjach do Pucharu Europy zdobył srebro z bardzo dobrym wynikiem - 299,706 km/h. Maksymalną prędkość jaką uzyskał model, wyniosła - 301,367 km/h.

W Mistrzostwach Europy Modeli Samochodów Prędkościowych w Peczu na Węgrzech – model pojechał, ale niestety padało łożysko w silniku. Wynik: 288,329 km/h i dwunaste miejsce. Trzeciego dnia - udany start z wynikiem 295,822 km/h. Mistrzostwa zakończył na dziewiątym miejscu.

W latach 90. Butkiewicz był wicemistrzem Polski, w niedawnym rankingu zajmował w swojej klasie trzecie miejsce w Europie. Ostatnio był na zawodach w niemieckim Hanowerze.

Model - od własnego projektu do wykonania

- Są to olbrzymie emocje, ale też praca przy modelu - mówi "Expressowi Bydgoskiemu" Jarosław Butkiewicz. - Model trzeba samemu zaprojektować, sporządzić rysunki techniczne... Czy ktoś chce mieć koła schowane pod karoserią, czy nie... Kiedyś wykonywano je ręcznie teraz już nie. Podwozie jest wycinane przez firmę w technice CNC. Korzystamy z aluminium lotniczego, które jest lekkie i wytrzymałe. Nadwozie to włókno węglowe. Ważne jest dopilnowanie wagi modelu. No i silnik oraz spasowanie np. ze zbiornikiem paliwa. Miałem taki przypadek, że podwozie trzeba było lekko korygować, bo wężyk paliwowy był zbyt mocno wygięty.

Silniki fabryczne, ale przeprojektowane

Butkiewicz startuje w klasie o pojemności 5 cm. - Najlepsze wyniki osiągnąłem korzystając z silnika niestety nieistniejącej już włoskiej firmy - mówi. - Przepisy dopuszczają modyfikacje jednostki napędowej. Fabryczne silniki są przeprojektowywane przez zawodników. Jeden silnik ma fabrycznie o pojemności 4,66 cm, ale jest zmieniony i pojemność podniesiona do 5 cm, a więc mieszczę się w swojej klasie. Dodam, że fabrycznie ten silnik osiągał 36-38 tys. obrotów na minutę, teraz ok. 50 tysięcy i daje ok 4-5 koni mechanicznych. Dla porównania powiem, że gdyby w normalnym samochodzie zamontować silnik o pojemności 1 litra, to musiałby on generować 860 koni, co jest niemożliwe. Takie to są proporcje.

Silniki w modelach prędkościowych są tak wyżyłowane, że po każdym wyścigu trzeba je rozebrać i skontrolować stan poszczególnych części, koło zamachowe, wał, łożysko, stan świecy. A potem poskładać. Pozostaje też problem np. opon. - Po jednym starcie komplet nadaje się do wymiany, opony kupuję w Szwajcarii - mówi bydgoski zawodnik. - Oczywiście je też trzeba podczas budowy modelu osadzić na dopasowanych felgach, które są specjalnie na wymiar toczone.

W klasie 10 cm. osiąga się prędkości ok 330 km/h, rekord świata wynosi 337 km na godzinę.

Podczas wizyty w Hanowerze na Pucharze Europy i jubileuszu 100-lecia klubu HMC Butkiewicz zajął siódme miejsce z wynikiem 289 km na godzinę. Twierdzi, że nie ma się czym chwalić.

Sport coraz bardziej niszowy

Jarosław Butkiewicz zauważa, że ten sport w Polsce staje się niszowy. - Kiedyś Bydgoszcz, Toruń, Grudziądz to były bardzo silne ośrodki - stwierdza. - Tor był nawet na bydgoskich Kapuściskach, gdzie się wychowałem. Zaczynały się wyścigi, to biegaliśmy je oglądać. Teraz w Polsce mamy zaledwie jeden tor - w Pile. Tyle tylko że on się nie utrzyma przy jednej imprezie rocznie. W latach 70. i 80. w kraju mieliśmy 8 torów. We Włoszech czy Francji środowisko modelarzy prędkościowych praktycznie nie istnieje. W Niemczech rozgrywane są cztery zawody rocznie. Jedyne kraje, gdzie jeszcze to modelarstwo się trzyma to Litwa, Łotwa i Estonia. Także Ukraina, w której mimo wojny zawody są rozgrywane i gromadzą pełno młodzieży.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski