Jak twierdzą inowrocławscy policjanci, ciemności zwiększają ryzyko przestępstwa. W mieście tymczasem wciąż są miejsca, gdzie wieczorem strach przejść.
<!** Image 2 align=right alt="Image 35162" sub="Jak twierdzą inowrocławscy policjanci, ciemności zwiększają ryzyko przestępstwa. W mieście tymczasem wciąż są miejsca, gdzie wieczorem strach przejść.">Osiedle Piastowskie III w nocy wygląda, jakby doszło tam do awarii prądu. Starsi mieszkańcy dwa razy zastanowią się, zanim wyjdą z domu po zapadnięciu zmroku.
- Lampy są rozstawione bardzo rzadko, a na dodatek nie wszystkie działają - relacjonują nasi Czytelnicy, którzy nie wiedzą do kogo się w tej sprawie zwrócić.
Także w innych punktach Inowrocławia panują ciemności. Tak jest choćby na wiadukcie przy dworcu kolejowym. Są tam, co prawda, lampy, ale dają nikłe światło.
- Przecież przez całą dobę chodzą tam ludzie, którzy niemal gubią się w ciemnościach. Tak było choćby w ostatnią niedzielę. Czyżby znów ktoś czekał, aż dojdzie do tragedii? - zastanawia się pan Marek, Czytelnik „Expressu”.
<!** reklama left>Ciemno jest także w kilku miejscach osiedla Rąbin. Ale tam mieszkańcy z ulgą przyznają, że nieczynne lub zepsute urządzenia są szybko naprawiane. Także na osiedlu Toruńskim są strefy „wiecznej ciemności”, z których korzystają choćby panowie raczący się trunkami na świeżym powietrzu.
W Inowrocławiu jest około pięciu tysięcy lamp ulicznych. Energia elektryczna oraz koszt ich konserwacji rocznie kosztuje półtora miliona złotych. W tym roku władze Inowrocławia postawiły kilkadziesiąt nowych lamp. Znajdują się one, między innymi, przy ulicach Okrężek, Ustronie, Krętej, Rodu Czaplów, Lotniczej i Bartka Nowaka.
Inowrocław ma także jedną, słynną lampę. To urządzenie na gruncie dzierżawionym przez kandydata na prezydenta miasta Marka Słabińskiego na osiedlu Bajka. W związku z tym, że wkręcił on do lampy żarówkę, prezydent Ryszard Brejza skierował sprawę do prokuratury. Oskarżony wiąże to z kampania wyborczą i nie zgadza się z zarzutami.