Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażnicy zawsze nieomylni?

Hanna Walenczykowska, fot. Tymon Markowski
Strażnik decyduje o tym, czy nieprawidłowo zaparkowane auto trzeba odholować, czy wystarczy je tylko zablokować. Nasi Czytelnicy uważają, że jest to niesprawiedliwe.

Strażnik decyduje o tym, czy nieprawidłowo zaparkowane auto trzeba odholować, czy wystarczy je tylko zablokować. Nasi Czytelnicy uważają, że jest to niesprawiedliwe.

<!** Image 3 align=none alt="Image 194910" >

Pan Jan przyznaje, że nieprawidłowo zaparkował auto. Musiał zawieźć niepełnosprawne dzieci do lekarza do poradni przy ulicy Gdańskiej. Zostawił opla w pobliżu skrzyżowania z ulicą Zamoyskiego.

<!** reklama>

Laweta swoje zrobiła

- Kiedy wyszliśmy z przychodni okazało się, że samochodu nie ma. Został odwieziony - irytuje się pan Jan z Bydgoszczy, opowiadając o tym, co stało się w czerwcu. - Strażnicy, kiedy wytłumaczyłem im, dlaczego zostawiłem auto w niedozwolonym miejscu, odstąpili od ukarania mnie mandatem. Ale za lawetę, ponad 400 złotych, musiałem zapłacić.

Pan Jan otrzymał też dokument, w którym strażnicy stwierdzili, że auto zostało odholowane z miejsca, w którym stał znak informujący o tym, że usunięcie pojazdu następuje na koszt jego właściciela.

- Kłamstwo! Nie było tam takiego znaku - denerwuje się pan Jan. - Dlatego postanowiłem sprawdzić, czy wszystkich kierowców traktuje się tak jak mnie.

Pan Jan na początku lipca wrócił na Gdańską. Siedząc w swoim samochodzie obserwował skrzyżowanie. W miejscu, z którego kilka tygodni wcześniej wywieziono jego opla, ktoś postawił dostawczego mercedesa. Pan Jan zawiadomił straż miejską. Po kilku minutach partol był już na miejscu.

- Zdziwiło mnie to, że zakładają na koła blokady i nie wzywają lawety - zdradza pan Jan. - Podszedłem i zapytałem, dlaczego. Jeden ze strażników odpowiedział mi, że mercedes nie utrudnia ruchu. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego mój mały opel utrudniał ruch i zagrażał bezpieczeństwu, a mercedes vito nie. Auto dostawcze jest przecież większe i bardziej zasłania widoczność od samochodu osobowego. Strażnicy niesprawiedliwie traktują obywateli.

Sam sobie winien

Z takim przekonaniem pan Jan napisał skargę do komendanta SM, który nie dopatrzył się błędów w postępowaniu swoich podwładnych; ani w pierwszym, ani w drugim przypadku.

- Gdyby pan Jan nie popełnił wykroczenia, nie byłoby tej sprawy - oświadcza Arkadiusz Bereszyński, rzecznik SM. - Strażnicy mieli prawo usunąć pojazd.

Zdaniem rzecznika SM, porównywanie obu sytuacji nie ma sensu, ponieważ w danym czasie panowały zupełnie inne warunki, np. wielkość natężenia ruchu.

Nie tylko pan Jan mówi o niesprawiedliwych ocenach. Kolejny bydgoszczanin, pan Krystian, zapłacił 100 złotych za to, że strażnicy wezwali lawetę. Na szczęście, auta mu nie wywieźli. - Ulica Farna jest zdradliwa - twierdzi pan Krystian. - Najpierw ja się tłumaczyłem i płaciłem, a kilka dni później moja córka. Zmylił ją znak „parking”. Nie zauważyła tabliczki informującej, że są to miejsca zarezerwowane dla pracowników prokuratury. Zapłaciła za roztargnienie 300 złotych. 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!