https://expressbydgoski.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Straszny tatuś z innej bajki

Małgorzata Oberlan
„Nigdy więcej nie uderzysz mojego syna” - powtarzał rozjuszony Bogusław N., ciągnąc sześcioletniego Patryka po podłodze. Przedszkolanki były bez szans - piekarz waży grubo ponad sto kilogramów. Wszystko potoczyło się błyskawicznie.

„Nigdy więcej nie uderzysz mojego syna” - powtarzał rozjuszony Bogusław N., ciągnąc sześcioletniego Patryka po podłodze. Przedszkolanki były bez szans - piekarz waży grubo ponad sto kilogramów. Wszystko potoczyło się błyskawicznie.

<!** Image 2 align=right alt="Image 84934" sub="- Mój syn nie jest aniołem - mówi Milena Chrzanowska, matka zaatakowanego Patryka. - Ale nic nie usprawiedliwia napaści na dziecko. To, że pan N. ma pieniądze i sklepy, to jeszcze nie wszystko... / Fot. Jacek Smarz">- To były sekundy - relacjonuje Marzena Wilkosz, która feralnego dnia pomagała wychowawczyni sześciolatków w przedszkolu „Bajka” w Wąbrzeźnie.. - Wpadł do sali i chwycił Patryka za rękę. Wyszarpnął go w kierunku drzwi. Był odwrócony plecami, więc dostęp do chłopca miałam odcięty. Na korytarzu Patryk upadł, a mężczyzna ciągnął go brzuchem po podłodze. Nie było jednak żadnego pastwienia się, kopania, bicia po twarzy, jak głosi plotka. Byłyśmy zszokowane sytuacją, ale od razu wezwałyśmy policję i pogotowie. Przyjechali po kilku minutach.

Znów rozbity nos

U przedszkolaka lekarz stwierdził powierzchowne otarcia brzucha i nosa. Bogusława N., 37-letniego właściciela piekarni w Czystochlebie i kilku sklepów w Wąbrzeźnie, policjanci od razu zabrali do aresztu. Miał 1,62 promile alkoholu w organizmie, więc do czasu składania zeznań musiał wytrzeźwieć.

O zajściu natychmiast poinformowano prokuratora. Ten podjął decyzję o ściganiu sprawy z urzędu. Piekarzowi postawiono zarzut lekkiego pobicia. Grożą mu maksymalnie 2 lata pozbawienia wolności.

<!** reklama>Z Bogusławem N. rozmawiamy na podwórzu, między jego piekarnią a domem. Dotychczas przed dziennikarzami zamykał drzwi. - Bo robicie z igły widły. I szukacie tematu nie tam, gdzie trzeba. Macie dzieci? Co byście zrobili, gdyby dzień w dzień wracały do domu z rozbitym nosem? - piekarz przestępuje z nogi na nogę. Ma około 1,90 metra wzrostu i waży ze 120 kilogramów. Ogorzała, okrągła twarz. Bawełniana koszulka, dżinsy i złoty łańcuch na szyi.

<!** Image 3 align=left alt="Image 84934" sub="Żywy, wszędobylski, dominujący
w relacjach z kolegami - tak
o Patryku mówią przedszkolanki / Fot. Jacek Smarz">Opowiada, że jego Kuba miał od dawna problemy z Patrykiem, kolegą z przedszkolnej grupy. Było do przedszkola zgłaszane i co? Jakaś interwencja? Bogusław N. macha ręką. - Popytajcie, jaki z tego Patryka... - hamuje się w słowach. Wątku swojej trzeźwości i impulsywności poruszać nie chce. - Odpowiem przed sądem za wtargnięcie do przedszkola. A pani Milenie już zapłaciłem. Nie mam nic więcej do powiedzenia - kończy i wskakuje do niebieskiego mitsubishi bajero.

Aniołem nie jest

Milena Chrzanowska, matka Patryka, nie potwierdza, by dostała jakiekolwiek pieniądze. Szczupła dwudziestokilkulatka, wyrazisty makijaż. Spotykamy się w centrum Wąbrzeźna. Razem z matką jest babcia Patryka (mówi, że trójkę dzieci wychowała i czegoś takiego nie pamięta) oraz chłopiec - w miejscu nie może usiedzieć minuty, nie reaguje na nawoływania dorosłych.

- Aniołem nie jest, absolutnie - zastrzega Chrzanowska od razu. Nie przeczy, że Patryk dwukrotnie uderzył Jukuba. Została wezwana do przedszkola, podobnie jak matka Kuby. Podpisała uwagę. Porozmawiała z synem. On przeprosił przy całej grupie. - I chłopcy sobie wybaczyli. Tego dnia bawili się już razem - mówi matka. - Tak to bywa w przypadku dzieci, jednego dnia się kłócą, drugiego godzą. A pan N. niech nie myśli, że sklepy, pieniądze to już wszystko. Co to za człowiek, skoro potrafi napaść na dziecko?

Przedszkole moją twierdzą...

Patryk jest jedynym dzieckiem pani Mileny. Kobieta w dostatki nie opływa. W ramach prac interwencyjnych jest zatrudniona przez dwa dni w tygodniu w Wąbrzeskim Domu Kultury. Radzi sobie.

Małgorzata Brzostek, dyrektorka przedszkola „Bajka”, potwierdza, że zachowanie chłopca niepokoiło od dość dawna: - Żywy, wszędobylski, nieustannie krążący po sali. W relacji z bardzo spokojnym Jakubem - dominujący - charakteryzuje Patryka. - Już w lutym proponowaliśmy matce, żeby poszła z synem do poradni psychologiczno-pedagogicznej. Nie poszła. My rodzica do tego zmusić nie możemy. Nie mamy nawet prawa żądać od niego opinii z poradni, gdyby do wizyty doszło. Po tym tragicznym wydarzeniu obaj chłopcy objęci zostali opieką psychologa. Mam zapewnienie od mamy Patryka, że terapię będzie kontynuować i skorzysta z pomocy poradni.

- Takie sprawy potem się wycisza - mówią w Wąbrzeźnie. Wiedzą, że po jednej stronie stoi „zwykła matka” i przedszkole, a po drugiej - właściciel piekarni i kilku sklepów o znanym nazwisku. Stąd obawa, by po chwilowym zamieszaniu medialnym sprawa po miesiącu, dwóch nie przyschła.

<!** Image 4 align=right alt="Image 84934" sub="Zapewnienie dzieciom absolutnego bezpieczeństwa, także ze strony agresywnych kolegów, to teraz główne zadanie pracowników wąbrzeskiego przedszkola „Bajka” / Fot. Jacek Smarz">- Kto żyje w małym miasteczku, wie, jak to się załatwia - komentuje pani Iwona, matka dwójki dzieci. Jej zdaniem, nic nie usprawiedliwia tego, co zrobił N. W głowie jej się nie mieści, że pijany rodzic mógłby w ten sposób zaatakować jej dziecko na przedszkolnym korytarzu.

Dyrektor Brzostek uspokaja: - Natychmiast podjęliśmy kroki zmierzające do zapewnienia dzieciom maksimum bezpieczeństwa. Nazajutrz po zajściu zwołałam radę pedagogiczną. Ustaliliśmy, że do końca roku szkolnego dzieci z „zerówki” odbierane będą przez rodziców wyłącznie przy drzwiach. Dorośli nie będą mogli wchodzić do sal i korytarzy. Zamontowaliśmy dodatkowy zamek patentowy i dzwonek przy drzwiach. Rodzice musieli też uaktualnić oświadczenia dotyczące tego, kto z dorosłych ma prawo odebrać dziecko - relacjonuje dyrektorka „Bajki”. - Nigdy nie robiliśmy z naszego przedszkola twierdzy. Nigdy nie życzyli sobie też tego sami rodzice. To, co się stało, zmusiło nas jednak do specjalnych działań.

Szczęściem w nieszczęściu przedszkolanki nazywają fakt, że do aktu agresji nie doszło na oczach całej grupy sześciolatków, tylko za drzwiami sali. Mimo wszystko, wydarzenie i na nich odcisnęło ślad. Problemem pozostaje też agresja między dziećmi, niestety, coraz powszechniejsza w przedszkolach. - Zaprosiliśmy psychologa na pogadanki w grupach „Jak rozmową łagodzić konflikty” - informuje Małgorzata Brzostek.

Klapsik w pupę?

Patryk i Kuba, objęci pomocą psychologa, nie przerwali udziału w zajęciach „zerówki”. Matka i babcia Patryka wierzą, że złe wspomnienia chłopca kiedyś opuszczą.

- Łatwe to nie będzie, bo w końcu to była napaść na dziecko. Wnuk może nie ma wielkich śladów na ciele, ale to przecież zostanie w jego psychice. Pierwszej nocy po tym zdarzeniu zmoczył się - mówi Grażyna Zbrońska. Wychowała trójkę dzieci i nie przypomina sobie „takich rzeczy” ani z czasów, gdy chodziły do szkoły, ani tym bardziej z okresu przedszkolnego.

- Skąd się ta agresja bierze? Wiadomo - od nas, dorosłych. To my jesteśmy coraz bardziej agresywni i przekazujemy złe emocje dzieciom - mówi babcia. - Ale i to całe modne wychowanie bezstresowe też nie jest dobre. Klapsik w pupę też się przyda.

Przedszkolanka Marzena Wilkosz mówi, że w „Bajce” stawiają na „pokojowe metody rozwiązywania konfliktów”. Zajmuje się wychowywaniem dzieci blisko dwadzieścia lat. Dotychczas wypracowane metody się sprawdzały.

Warto wiedzieć

Agresja w przedszkolach

U dzieci w wieku przedszkolnym agresja jest sygnałem, że znajduje się ono w sytuacji, w której samo nie może sobie poradzić. Z agresji się „nie wyrasta”. Nierozpoznana czy zignorowana w młodszym wieku staje się wzorem reakcji, a z czasem jej poziom narasta. Dzieci sprawiające kłopoty w przedszkolu zwykle za kilka lat, w szkole, mają poważniejsze problemy.

Pedagogika zabawy poleca szereg metod radzenia sobie ze złością i agresją. Najpopularniejsze to: drama, bajki terapeutyczne, muzykoterapia, ćwiczenia typu „dzielenie się złością” (skłócone dzieci malują razem obrazek wściekłości) czy „symbole agresji” (dzieci rysują symbole swojej złości i objaśniają je).

Gabriela Haug-Schnabel w swojej książce „Agresja w przedszkolu” mówi, że nauczyciele muszą temu zjawisku stawić czoł0, choć nierzadko brakuje im na to pomysłów. Tymczasem dzieci oczekują reakcji, zajęcia jakiegoś stanowiska. Zdecydowana postawa dorosłego wobec agresji powinna szybko dotrzeć do świadomości dziecka.

„Interwencje” podobne do zachowania Bogusława N. w Wabrzeźnie, to rzadkość w przedszkolach. Częściej dochodzi do nich na podwórkach, placach zabaw. Wkraczający z siłowym rozwiązaniem między dzieci dorośli to nie tylko ojcowie, ale i matki.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski