Związkowcy z MZK są zaniepokojeni planami ratusza, dotyczącymi likwidacji ulgowych przejazdów dla swoich rodzin i ograniczeniami kursów na kilku liniach. Nie wykluczają strajku.
<!** Image 3 align=none alt="Image 181732" sub="Związkowcy z MZK byli rozczarowani spotkaniem z prezydentem Bydgoszczy. - Darmowe i ulgowe przejazdy dla pracowników komunalnej spółki i ich rodzin to przywilej - uznał Rafał Bruski. FOT.: DARIUSZ BLOCH">
Największe emocje budzi propozycja likwidacji ulgowych biletów dla członków rodziny. Większość pracowników traktuje ją jako dodatkowy dochód. Za taką sieciówkę małżonkowie lub dzieci pracowników MZK płacą 36 złotych. Pozostali pasażerowie wydają 120 złotych. Pracownicy miejskiego przewoźnika są natomiast zwolnieni z opłat. - To żaden przywilej, tylko składnik naszego wynagrodzenia - próbował przekonać prezydenta przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej, Andrzej Arndt. - Jesteśmy gotowi rozmawiać o jego zamianie w część wynagrodzenia. Być może przestanie nam się wówczas wytykać, że mamy rzekome przywileje. Jednak nie zgodzimy się z decyzją, która w praktyce będzie oznaczać obniżenie naszych wynagrodzeń. Dlatego apelujemy, by prezydent wycofał ten punkt z obrad Rady Miasta.<!** reklama>
Odesłani do prezesa
Szef „Solidarności” w MZK, Marek Napierała, chciał także wiedzieć, jakie perspektywy są przed spółką. Zwracał poza tym uwagę na pogarszające się relacje z zarządem dróg. Odpowiedzi prezydenta jednak go rozczarowały. - Dla mnie darmowe i ulgowe przejazdy są przywilejem - mówił wprost prezydent Bruski. - To nie jest forum do rozmowy o wynagrodzeniach. To, że czas pracy jest źle organizowany, to również kwestia państwa rozmów z zarządem spółki. Ja nie mogę rozstrzygać kwestii, czy rozkład jazdy nie pozwala kierowcy zjeść śniadania.
Prezydent zapowiedział jednocześnie większe urynkowienie transportu publicznego. Duży pakiet usług, który w praktyce mogły wygrać wyłącznie MZK, zostanie najprawdopodobniej okrojny. - Poinformowałem o tym władze spółki. Liczę, że przygotują się do przetargu i będą w stanie go wygrać. Moim zadaniem jest dbać przede wszystkim o interes mieszkańców - podkreślał Rafał Bruski.
Pachnie strajkiem
Na koniec spotkania związkowcy zapowiedzieli, że jeśli likwidacja darmowych i ulgowych przejazdów nie zostanie im zrekompensowana, podejmą wszystkie możliwe działania przewidziane prawem. To ostrzeżenie przed strajkiem.
Ulgę krytykuje jednak znaczna część zwykłych pasażerów. - Dlaczego ja mam płacić za innych, bo do tego sprowadza się ta ulga. Bilety mogłyby być tańsze, gdyby wszyscy solidarnie płacili. Bezpłatne przejazdy od 65. roku życia to też nieporozumienie- twierdzi pan Mariusz, kierowca PKS-u.
Szukają oszczędności
Nie tylko podwyżki budzą emocje. ZDMiKP planuje zmiany w funkcjonowaniu komunikacji miejskiej, które pozwolą na kolejne oszczędności. - Staramy się dostosować ofertę komunikacyjną do aktualnych potrzeb - tłumaczy rzecznik ZDMiKP, Krzysztof Kosiedowski. - Tu nie są bezmyślne cięcia. Zależy nam na tym, by nie wozić powietrza, bo to odbija się później na cenach biletów. Jest jeszcze za wcześnie, by mówić o szczegółach tych zmian. Na pewno jednak nie spowodują one tłoku w autobusach lub tramwajach.
Nieoficjalnie mówi się o zmianie statusu linii nr 72 na szczytową, skróceniu linii nr 84 do osiedla Leśnego oraz likwidacji komunikacji nocnej do Łęgnowa Wsi. Wcześniej drogowcy proponowali także skrócenie linii nr 51 do węzła Garbary i zastąpienie linii nr 63 wariantowymi kursami linii nr 79.
Pasażerowie do tych zapowiedzi podchodzą z rezerwą. - Likwiduje się kolejne połączenia, ogranicza częstotliwość kursowania i wmawia się ludziom, że nie będzie gorzej. Jeśli zlikwidują linię 72, stracę bezpośrednie połączenie z UTP. Do tego zamiast biletu na jedną linię w systemie A+T będę musiał kupić znacznie droższą sieciówkę. Z tych zmian nie wynika dla mnie nic dobrego - ocenia pan Mateusz, student budownictwa.
Zajezdnia sprzedana
Miejskim Zakładom Komunikacyjnym udało się sprzedać teren po starej zajezdni autobusowej na ul. Szajnochy. Spółka otrzyma za niego 22,5 mln zł. - Te pieniądze wstępnie planujemy przeznaczyć na zakupy taboru tramwajowego - mówi prezes MZK, Paweł Czyrny. - Być może z ich pomocą uda się nam wpisać w jeden z programów, wspieranych przez Unię Europejską. To byłaby szansa na większe zakupy.