W piwnicy Teatru Polskiego znaleziono sposób na zimno. Stare dmuchawy przydadzą się szczególnie podczas 5-godzinnego przedstawienia - premiery dramatów Słowackiego.
<!** Image 2 align=right alt="Image 143654" sub="W teatrze znowu uruchomiono nagrzewnice z połowy XX wieku / Fot. Tadeusz Pawłowski">Niedawno na łamach „Expressu” pisaliśmy o awarii ogrzewania w bydgoskim Teatrze Polskim. I o tym, że na korytarzach, widowni i scenie zimno jest także na co dzień, ponieważ budynek wymaga gruntownego remontu. Ale na poważne inwestycje - wymianę okien, instalacji cieplnej czy odświeżenie elewacji - trzeba będzie jeszcze poczekać. Tymczasem w piwnicach teatru znaleziono doraźne rozwiązanie problemu. Pracownicy techniczni wyciągnęli stamtąd dwie nagrzewnice, które pamiętają jeszcze początki istnienia teatru - czyli przełom lat 40. i 50 ubiegłego wieku.
- To wyjątkowa zima i w sytuacji, kiedy walczymy o każdy stopień ciepła, postanowiliśmy przygotować nagrzewnice do użytku. Dziarskie staruszki stoją po obu stronach sceny i teraz widownia jest najcieplejszym pomieszczeniem w teatrze - mówi Paweł Łysak, jego dyrektor. - Trzeba dbać o widzów - podkreśla.
<!** reklama>Tym bardziej, że wkrótce na bydgoskiej scenie szykuje się nowa premiera. Zapowiadana rekonstrukcja historyczna pięciu dramatów Słowackiego trwa nieco ponad 5 godzin. Gdyby nie pomysł z nagrzewnicami, widzowie podczas tego przedstawienia mogliby zamarznąć na dobre!(kid)