https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Z hokeja baletu nadzieja

Z JORMA ELO, wybitnym fińskim choreografem, który współtworzy przedstawienie baletowe Opery Nova, pt. „Fascynacje” (premiera już 9 marca) rozmawia Katarzyna Bogucka.

Z JORMA ELO, wybitnym fińskim choreografem, który współtworzy przedstawienie baletowe Opery Nova, pt. „Fascynacje” (premiera już 9 marca) rozmawia Katarzyna Bogucka.
<!** reklama>
Gdy czytałam o Panu w Internecie, powtarzały się się w artykułach słowa: „balet” i „hokej”. Zaintrygował mnie ten hokej, bo wydaje się tak daleki od tańca, no i jest agresywny...

- Trenowałem go od dziecka i zapewniam, że ta agresja jest tylko wrażeniem. Dwóch bardzo dużych ludzie pędzi na siebie ze sporą prędkością i w dodatku na małej przestrzeni - groźny obrazek. Hokej to kontakt ciała z ciałem, który w jednym momencie kończy się wybuchem, ale w tle nie ma agresji. Jest co najmniej kilkanaście dyscyplin bardziej agresywnych, w których kontakt ciał może być bolesny, m.in. zapasy, rugby, futbol. W hokeju uwielbiam prędkość, fascynują mnie prędkość i sytuacje, które z wielu często nieprzewidzianych ruchów wynikają. Można mieć plan gry, ćwiczy się przecież rozmaite zagrania taktyczne, ale gdy akcja toczy się bardzo szybko, nie ma czasu zareagować i pewne ruchy, pewne zagrania dzieją się podświadomie.
Na scenie jest podobnie?
 - Gdy pierwszy raz poszedłem na salę ćwiczeń baletowych (miałem 13 lat), poczułem właśnie to, co na lodowisku: prędkość, dynamikę, zauważyłem reakcję między ciałami ludzi, w dodatku połączone muzyką. To było to. Wrócę jeszcze do ruchu. I w sporcie, i w tańcu obowiązują określone schematy, ramy, których trzeba się trzymać, ale jeszcze więcej powinno pochodzić z wnętrza tancerzy, z naturalnego rytmu tańca, który w nich jest, z naturalnego ułożenia ciała. Tancerze muszą mieć „flow”, muszą płynąć.
Ciekawi mnie, czy któreś narodowości mają tę płynność w genach?
 - A które narodowości Panią interesują?
Pana rodacy, Finowie...
 - Nie, nie, Finowie nie potrafią tańczyć!
Potrafią słynne fińskie tango.
 - (Śmiech) Tak, to prawda. Finowie są oschli i sztywni. To nie stereotyp. Finowie pasjonują się tańcem tylko lipcu. Wtedy rzeczywiście się otwierają, wyrzucają z siebie wszystkie emocje i tańczą tango. Pozostała część roku w mojej ojczyźnie jest pełna zimna, mroku.
Amerykanie - oni z pewnością  mają taniec we krwi.
 - Najczęściej pracuję z Amerykanami i bardzo ich lubię. Są z natury emocjonalni, naturalni, a ja z natury bardzo spokojny człowiek dostawałem od tancerzy zastrzyk niezbędnej energii. Pamiętam, że kiedyś, jeszcze jako tancerz, marzyłem, żeby pracować z nowojorskim baletem i to marzenie się spełniło.
Czy Polacy są równie energetyczni?
 - Jest podobnie jak z Holendrami, z Finami. Czasami to ja muszę szukać tej energii i wyzwalać ją u ludzi. Nie ma to jednak nic wspólnego z profesjonalizmem tancerzy, z ich ogromnym poświęceniem i wcale nie wskazuję, czy ktoś jest lepszy, albo gorszy. Mówię po prostu o pewnej łatwości pracy.
Pracuje Pan z polskimi artystami po raz pierwszy. Jak nawiązał Pan z nimi kontakt?
 - Mam kolegę, z którym kiedyś tańczyłem (w Cullberg Ballet, szwedzkiej grupie tańca współczesnego) i do dziś pozostaję z nim w stałym kontakcie, Chodzi o Jacka Soleckiego. On właśnie namówił mnie na przyjazd do Bydgoszczy, skontaktował z waszą operą.
Stworzył Pan ponad 50 choreografii, współpracując z najlepszymi zespołami świata. Gdzie szuka Pan inspiracji?
 - Zawsze w muzyce z różnych epok, wielokrotnie słuchanej, ale równie inspirujący jest kontakt z tancerzami, obserwowanie pracy ich ciał. Czasem z takich spotkań rodzą się zupełnie nowe sposoby poruszania się, wpadamy na niezwykłe pomysły spontanicznie.
Abstrahując od spontaniczności, czy ma Pan swój znak firmowy, swoisty podpis?
 - Nie wiem, czy to ja powinienem odpowiadać na to pytanie. Staram się, żeby każdy mój balet był inny, wciąż szukam nowych ruchów. Na pewno jest coś, co łączy moje prace, ale wołałbym, żeby ktoś, kto patrzy na moją choreografię zapytał: „Czyj jest ten balet? Jorma Elo? Widziałem inne jego spektakle, ale bardzo się od tego różniły”. Z drugiej strony, wielu artystów malarzy pół życia maluje to samo, bo właśnie to wychodzi z ich wnętrza, więc nie ma co dramatyzować.
Jorma Elo -
jeden z najznakomitszych choreografów naszych czasów urodził się (1961 r.) w Helsinkach, w rodzinie lekarzy. Studiował, m.in. w Szkole Baletowej Kirova w Petersburgu.Współpracował z takimi sławami jak: Jiri Kylian, Hans van Manen, Ohad Naharin i William Forsythe. Pracował, m.in. z New York City Ballet, San Francisco Ballet, American Ballet Theatre, z Królewskim Baletem Duńskim. Jego pasją jest tenis. Od 20 lat w związku z Nancy Euverink, tancerką, dyrektor haskiego konserwatorium**

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski