Sromotnik zawsze groźny

Jeśli ktoś nie zna się na grzybach, to lepiej niech ich nie zbiera i kupi na targu - radzą leśnicy. A jeśli już bardzo chcemy jeść to, co sami zebraliśmy, to upewnijmy się, że jest to jadalne.

Sezon zbierania grzybów właśnie się rozpoczął. W lasach, dzięki wysokiej wilgotności powietrza, pojawiły się, m.in., podgrzybki, kanie, koźlarze, borowiki i kurki. Niestety, odnotowano już pierwsze zatrucia muchomorem sromotnikowym, zwanym bulwiastym, zielonym lub sromotą. Zawiera on aż 11 toksycznych substancji, które powodują obumieranie komórek narządów wewnętrznych: wątroby, nerek, rzadziej mięśnia sercowego i śledziony. Około 50 gramów świeżego muchomora sromotnikowego (jeden grzyb) może już być dawką śmiertelną. W minionym tygodniu muchomorem sromotnikowym, zatruły się trzy osoby - mieszkańcy Wielkopolski. Mężczyznę przewieziono do Szczecina po to, by przeprowadzić przeszczep wątroby.

<!** reklama>

- Muchomora łatwo odróżnić od kani - uważa Michał Markowski, leśniczy Leśnictwa Kowalewo. - Muchomor rośnie w takiej „sakiewce”, ma bulwiasty trzon i jego pierścień nie przesuwa się. Natomiast pierścień kani nie jest przyrośnięty do trzonu i można go przesuwać.

Michał Markowski dodaje, że jeśli ktoś się na grzybach nie zna, to niech ich nie zbiera. Lepiej jest je kupić niż ryzykować życie swoje i najbliższych.

Ocena grzyboznawcy

Na bydgoskich targowiskach w minionym tygodniu sprzedawano najczęściej koźlarze i kurki. Na placu Piastowskim ceny kształtowały się od 10 do 13 złotych za koszyczek. Rzadko jednak grzybiarze mieli przy sobie certyfikaty Państwowej Inspekcji Sanitarnej w Bydgoszczy.

- Taki certyfikat powinien zostać wydany na każdy koszyczek z grzybami - wyjaśnia Stanisław Gazda, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bydgoszczy. - Wydajemy je za darmo w dni robocze od godziny 7.30 do 14.30. Certyfikat ważny jest przez 72 godziny.

W Kujawsko-Pomorskiem, na szczęście, jeszcze przypadków zatrucia muchomorem sromotnikowych nie odnotowano.

Nie tylko panie!

Każdego dnia policjanci otrzymują zgłoszenia o zaginięciach osób w lasach. - Najczęściej gubią się kobiety, które gorzej orientują się w terenie - twierdzi leśniczy Michał Markowski. - Choć kiedyś spotkałem mężczyznę, który przez kilkadziesiąt minut szukał swojego samochodu. Zostawił go na leśnym parkingu. Kiedy mi opisał to miejsce, uśmiechnąłem się, bo było oddalone od nas zaledwie o kilkaset metrów.

Bydgoscy policjanci radzą, by na każde grzybobranie zabierać z sobą telefon komórkowy z dobrze naładowaną baterią, nie chodzić samotnie po lesie, a dzieci i osoby starsze kontrolować przez cały czas. Warto też znaleźć w lesie charakterystyczne punkty ułatwiające odnalezienie drogi i zabrać z sobą atlas grzybów.