Zobacz wideo: Prognoza pogody na zimę 2020/2021
Dziś (6.10) w Sądzie Rejonowym, gdzie trwa sprawa pana Mariana, miała a złożyć swoją opinię dr Dorota Rogowska-Szadkowska. To pionier badań nad medycznych wykorzystaniem marihuany, honorowa członkini Polskiego Towarzystwa Naukowego AIDS, która współtworzyła jeden z pierwszych w kraju oddziałów dla osób zakażonych wirusem HIV i chorujących na AIDS. Ale się nie pojawiła. Przypomnijmy, że pan Marian, wobec którego trwa postępowanie w bydgoskim sądzie, w 2017 roku usłyszał zarzuty posiadania znacznych ilości narkotyków. Marihuanę stosuje w celach leczniczych.
To cześć terapii antyretrowirusowej. - Mój klient bez użycia marihuany nawet nie może zjeść śniadania - mówił przed bydgoskim sądem Stelios Alewras, obrońca oskarżonego bydgoszczanina. Przed sądem pojawiła się też Beata Maciejewska, wiceprzewodnicząca sejmowego klubu Lewica. - Chcemy dzisiaj powiedzieć bardzo jasno, że polskie prawo funkcjonuje źle w sprawie osoby chorej, która używa marihuany po to, żeby siebie leczyć, do tego, żeby ulżyć sobie w bólu i żeby normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Prawo musi stać za ludźmi i musi chronić człowieka w takich sytuacjach. Uważamy jako zespół ds. legalizacji marihuany, że prawo zarówno w sprawie celów leczniczych, rekreacyjnych i kosmetycznych jest źle uregulowane.
- Nie mam nic wspólnego z narkobiznesem - mówił przed sądem pan Marian pytany o to, dlaczego jego sprawa w ogóle ujrzała światło dzienne. - No zazdrościli mi, że ciężko tyram, mam pieniążki, żyję. Taki donos... Czy ja wyglądam jak narkoman? Proszę mi spojrzeć głęboko w oczy.
Obrońca pana Mariana nie ukrywał, że jego klient leczy się marihuaną od kilkunastu lat. - Lekarze nakazywali mu, żeby odstawił marihuanę, tak więc państwo polskie ustami lekarzy, że nie może się leczyć w "najlepszy dla pana sposób". Czyli państwo polskie w nieumyślny sposób zakazywało się leczyć, a więc prowadziło tego człowieka do śmierci - mówi mec. Stelios Alewras. - Ale jeżeli tak się leczył, to wchodził w konflikt z prawem. Tak więc obecność dwóch parlamentarzystów w sądzie jest rodzajem rehabilitacji państwa.
- Prokurator powiedział na ostatniej rozprawie, że w pełni wierzy panu Marianowi, że się leczy - mówi mec. Stelios Alewras. - Natomiast konieczna jest jeszcze decyzja sądu, czy takie leczenie jest szkodliwe społecznie, takie posiadanie, uprawianie. W czasie, kiedy panu Marianowi postawiono zarzuty i zatrzymano, marihuany nie było jeszcze w polskich aptekach. Oczywiście biegli teraz wskazują, że należy leczyć się pod kontrolą lekarzy tak, aby te dawki były odpowiednie, natomiast lekarze po prostu nie przepisywali panu Marianowi takich leków. Przez 17 lat leczył się samodzielnie, a lekarze prowadzący twierdzili, że to nie ma w ogóle żadnej skuteczności leczniczej. Nakazywali mu wręcz odstawienie marihuany, więc trudno się spodziewać, że taki lekarz w ogóle przepisałby mu lek na bazie kannabinoidów. To jest leczenie bardzo kosztowne, bo wynosi około 2,5 tys. zł miesięcznie. Nie każdeg stać na taki wydatek. Stan majątkowy mojego klienta nie pozwala na to, by się leczył marihuaną z apteki. A tę samą substancję mógłby uzyskać samodzielnie uprawiając, gdyby to było oczywiście dozwolone.
Adwokat liczy na uniewinnienie oskarżonego
Następna rozprawa 9 listopada.
