Dbanie o porządek na posesji nie jest tanie. Na pocieszenie dla bydgoszczan pozostaje fakt, że o odbiór odpadów bije się kilka firm, a od niedawna też spółka miejska.
<!** Image 2 alt="Image 147972" >W książce telefonicznej pod hasłem wywóz śmieci figuruje kilkanaście przedsiębiorstw. Jednak na rynku liczą się głównie cztery. Największą jest Remondis. - Obsługujemy około 60-70 procent bydgoskiego rynku - twierdzi Bożena Pawlak z Remondisu.
Przyznaje, że oferta nie jest najtańsza, ale... - Jednak klienci cenią nas za punktualność odbioru. Mamy też dużo sprzętu. Gdy nawet zepsuje się jakiś pojazd, jesteśmy w stanie podesłać kolejny. Oferujemy kompleksowe usługi. Wywozimy odpady przemysłowe, gastronomiczne i weterynaryjne. To są już specjalistyczne usługi, których świadczenie obłożone jest rygorystycznymi przepisami - mówi Bożena Pawlak.
Wywóz odpadów z jednego 120-litrowego pojemnika kosztuje w tej firmie 14,63 zł brutto. Na wiosnę pojawia się wielu chętnych na wywóz gruzu. Za tę usługę Remondis pobiera opłatę w wysokości 290 zł za kontener o pojemności 5 m3 (o ile jego ciężar nie przekroczy tony, za każdą następną trzeba dopłacić 153 zł). To ceny netto, trzeba więc do nich doliczyć 7 proc. podatku. Za miesiąc rozpocznie się sezon na koszenie trawy. Osoby, które nie mają gdzie jej usunąć, mogą zamówić worek o pojemności 120 l. Jego wywóz kosztuje 11,50 zł netto. Wystarczy go zostawić przy pojemniku na śmieci. Z pewnością w lasach byłoby czyściej, gdyby mieszkańcy zamawiali kontenery na odpady wielkogabarytowe. Wywóz takiego pojemnika (7 m3) wynosi 535 zł do 2 ton, plus 195 za każdą następną (netto).
<!** reklama>Jeśli ceny największej bydgoskiej firmy nam nie odpowiadają, można zamówić usługi Corimpu. Pracownicy tej firmy za kontener o pojemności 7 m3 na odpady wielkogabarytowe skasują 360 zł netto za tonę, kolejna tona kosztuje 210 zł. Worek na trawę kosztuje 10 zł netto. Natomiast budujący się mogą zamówić kontener na odpady powstające przy wznoszeniu domów (na tzw. gruz zmieszany) o pojemności 7 m3 - jest to wydatek rzędu 360 zł netto (o ile ciężar nie przekroczy tony - każda następna kosztuje 130 zł). Gdy już postawią dom mogą zamówić pojemnik 120-litrowy. Jego wywózka wynosi 14,01 zł brutto.
- Zużyty sprzęt elektroniczny wywozimy za darmo. Wystarczy do nas zadzwonić. Ustalimy wtedy termin, bo przecież nie będziemy jechać po jedną lodówkę przez całe miasto. To miałoby niewiele wspólnego z ekologią - mówi Mariola Piernicka z Corimpu.
Warto też zastanowić się nad ofertą firmy Taro. Usunięcie gruzu w kontenerze o pojemności 5 m3 kosztuje tu 327 zł netto, ale Taro dodaje, że nie ma ograniczenia wagi. Podobnie jest z kontenerem 7 m3 na stare tapczany itd. Tutaj cena wynosi 410 zł netto. Niższe są też koszty wywozu 120-litrowego worka na liście - 8,10 zł netto. Dla zainteresowanych - wywózka 120-litrowego pojemnika na śmieci wynosi 13,90 brutto.
Firmy narzekają na konkurencję ze strony ProNatury. Miejska spółka zarządza nie tylko bydgoskim wysypiskiem, ale też odbiera śmieci. Właściciel posesji za wywóz pojemnika o pojemności 120 l zapłaci 11,99 zł brutto. Wywóz 240 l kosztuje 20,35 zł netto, a 51,75 zł netto zapłacimy za opróżnienie kontenera z odpadami komunalnymi o pojemności 1100 l. W firmie można też zamówić pojemnik 7 m3, co kosztuje 300 zł netto. Pracownik firmy nie potrafił nam podać, ile kosztuje wywózka gruzu. Dodał, że nie ma na razie worków na liście.
Niemal na stałe w ofertę firm weszły już worki do selektywnej zbiórki śmieci. Tymczasem z obserwacji pracowników Remondisu tylko 40 proc. właściciel posesji otrzymujących worki segreguje śmieci.
- Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że jest to również obowiązkiem właściciela posesji, powinnością firmy, z którą podpisał umowę jest natomiast odebrać posegregowane odpady - mówi Adam Musiała z Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Bydgoszczy. - Z roku na rok jednak rośnie liczba przetworzonych odpadów. W 2009 r. przedsiębiorcy odzyskali 10 procent przywiezionych śmieci - dodaje.
Właścicielom posesji nie ujdzie na sucho brak koszy na śmieci. Od 2006 r. magistrat co miesiąc otrzymuje od przedsiębiorstw dbających o czystość listę osób, które mają podpisane z nimi umowy. Nieposiadający ich trafiają na czarną listę. Na początku było ich 2,5 tys. obecnie 500.
- Kontrolowani są przez straż miejską, a także przez nasz wydział. Grozi im mandat, a w ostateczności prezydent może przymusowo umieścić na posesji pojemnik na śmieci. Wtedy właściciel jest obciążony dwukrotnie opłatą za odpady. Na szczęście, w ciągu czterech lat nie musieliśmy sięgać po takie rozwiązanie - twierdzi Adam Musiała.
