- Jodyna - komentowali mieszkańcy Błonia. - Domestos - określali szwederowiacy cieknącą z kranów ciecz. <!** Image 3 align=none alt="Image 154052" sub="W Bydgoskiej Stacji Sanitarno Epidemiologicznej zapewniają, że codziennie kontrolują jakoś płynącej z kranów wody. Fot. Tadeusz Pawłowski
">
W Miejskich Wodociągach i Kanalizacji liczyli, że po weekendzie woda z Czyżkówka będzie już miała normalny zapach.
Pani Joanna kupiła kilka zgrzewek wody mineralnej w markecie przy ul. Solskiego. W ciągu ostatnich czterech dni wydała na jej zakup blisko 50 zł. Mineralną kupowała nie tylko do picia. Nie miała odwagi kąpać swojego dziecko w wodzie wypływającej z kranów.
- Gdy pierwszy raz nieświadomie ją powąchałam, myślałam, że zwymiotuję - opowiada.
Podobne reakcje organizmu odczuwali mieszkańcy dzielnic zaopatrywanych przez ujęcie w Czyżkówku.
- Nie wierzę, że wodociągi tylko mocniej chlorują wodę. Zapach przypomina bardziej jakiś środek do czyszczenia ubikacji - komentuje pan Henryk z Błonia.
Z małżonką wybrał się do ujęcia wody w Lesie Gdańskim. Nabrali dwa baniaczki wody. Powinno wystarczyć na przetrwanie kilku dni.
Przyczyną udręki części bydgoszczan są sinice w Brdzie. Stacja uzdatniania wody na Czyżkówku pobiera ją właśnie z rzeki. Miejskie Wodociągi i Kanalizacja postanowiły mocniej chlorować wodę. Arkadiusz Kuziemski, państwowy powiatowy inspektor sanitarny, zapewniał nas, że jest bezpieczna sanitarnie. Chociaż radził wstrzymać się od jej picia. W Bydgoskiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej zapewniają, że codziennie kontrolują jakoś płynącej z kranów wody.<!** reklama>
- Odnotowaliśmy niewielkie przekroczenie manganu, stąd kolor tej wody. Pojawiły się też sporadyczne bakterie coli, ale daleko jeszcze do przekroczenia norm. Chlor powoduje niszczenie sinic, ale przy okazji powstaje specyficzny zapach - tłumaczy Renata Zborowska-Dobosz.
W piątek pracownicy wodociągów z ulgą powitali chmury na niebie i deszcz. - Zmniejszenie temperatury powietrza powinno powstrzymać rozwój sinic. Aby poprawić jakość wody, do sieci pompowana jest maksymalna ilość wody z ujęcia w Lesie Gdańskim. Trudno powiedzieć, jak długo jeszcze potrwa obecna sytuacja, ale liczę, że po weekendzie będzie lepiej - przekonywała nas w piątek Małgorzata Massel z MIWiK-u.