Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć przeżywana jeszcze raz

Jarosław Jakubowski
Pod nieobecność Michaela G., oskarżonego, toczył się wczoraj proces w sprawie tragicznej śmierci 12-letniego Mateusza Pyskira.

Pod nieobecność Michaela G., oskarżonego, toczył się wczoraj proces w sprawie tragicznej śmierci 12-letniego Mateusza Pyskira.

<!** Image 2 align=none alt="Image 197539" sub="W listopadzie 2011 roku Małgorzata i Jerzy Pyskirowie usłyszeli wyrok kończący sprawę. Ale proces zaczął się od nowa
Fot. Tomasz Czachorowski">

Mateusz został potrącony 9 maja 2007 roku na ul. Jagiellońskiej w Bydgoszczy, naprzeciwko „Media-Markt”. Istniało tam wtedy jeszcze przejście dla pieszych. BMW kierowane przez Michaela G., obywatela Niemiec z polskimi korzeniami, uderzyło w chłopca z taką siłą, że ciało zostało odrzucone na odległość kilku metrów. Niestety, Mateusz zmarł w szpitalu nie odzyskawszy przytomności.

Przed bydgoskim Sądem Rejonowym zeznawał wczoraj Dorota G., naoczny świadek tragedii. - Jechałam lewym pasem ruchu. Prawym jechało srebrne BMW, które w znaczny sposób oddalało się od mojego pojazdu, dlatego śmiem przypuszczać, że jechało z prędkością powyżej 60 km/h. W pewnym momencie zobaczyłam postać w okolicy przejścia dla pieszych. Ten najtragiczniejszy moment tkwi do tej pory w mojej pamięci. Uderzona postać, nie wiedziałam czy chłopiec, czy dziewczynka, odbija się od samochodu, leci w powietrzu kilka metrów jak kukła i upada na lewy pas - relacjonowała przejęta Dorota G.

Zszokowało ją zachowanie kierowcy BMW, który po potrąceniu dziecka odjechał i zatrzymał auto dopiero za skrzyżowaniem z ul. Pestalozziego. - Krzyknęłam: „Człowieku, co ty robisz, przejeżdżasz ludzi na pasach!” Nie widziałam u niego przejęcia. Pani, która mu towarzyszyła, powiedziała „Nie przejmuj się, nic się nie stało, będzie dobrze” - mówiła Dorota G.

Świadek musiała odpowiadać na szczegółowe pytania, mimo że od zdarzenia minęło ponad 5 lat. Zapewniła m.in., że nie widziała włączających się świateł stop w BMW.

Sędzia Jakub Kościerzyński dość ostro napominał świadka, by podawał konkretne fakty, a nie własne domysły. - Proszę zrozumieć, że sąd musi takie pytania pani zadawać z uwagi na pewne rozbieżności w pani zeznaniach, które wytknął Sąd Okręgowy - tłumaczył sędzia Kościerzyński.

<!** reklama>

- Podtrzymuję w mocy to, co powiedziałam we wcześniejszych zeznaniach - podkreśliła G.

Gdy kobieta po raz kolejny opisywała moment tragedii, rodzice Mateusza, Jerzy i Małgorzata Pyskirowie, z trudem opanowywali emocje. Trzymali się za ręce, dodając sobie otuchy w ciężkich momentach.

Proces toczy się już po raz drugi. W pierwszym Michaela G. skazano na karę 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat, 20 tys. zł grzywny oraz obciążono kosztami procesu. Sąd Okręgowy zwrócił sprawę do ponownego uznając, że w niewystarczająco precyzyjny sposób zostało ustalone, w którym miejscu doszło do zdarzenia.

Determinacja rodziców pcha tę sprawę. W 2007 roku prokuratura umorzyła śledztwo, uznając, że kierowca nie ponosił winy za spowodowanie wypadku. Z opinii biegłego z Torunia wynikało, że to chłopiec swym zachowaniem miał przyczynić się do tragedii. To rozstrzygnięcie zostało obalone przez świadków, do których dotarli Pyskirowie oraz dzięki nowej opinii, powstałej na skutek ich starań.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!