Zobacz wideo: Żywność drożeje szybciej niż przewidywano
Wróćmy do początku. Śledztwem zajmują się policjanci z pakoskiego komisariatu pod nadzorem inowrocławskiej prokuratury. Chodzi o odpady, które pojawiły się w jednej z miejscowości pod Pakością. Jakiś czas temu mundurowi z Wojewódzkim Inspektorem Ochrony Środowiska pojechali w miejsce, w którym znajdowała się pryzma odpadów komunalnych o wymiarach 70 na 70 metrów.
- Wstępne ustalenia były takie, że odpady pochodzą z sortowni i nie nadają się do dalszego przetwarzania - przypomina asp. szt. Izabella Drobniecka, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Inowrocławiu.
Potem policjanci zabezpieczyli - także na terenie gminy Pakość - transport odpadów przewożony samochodem daf z naczepą. Pojazd miał w dokumentacji informację, że przyjechał z jednej z firm w Warszawie, a odbiorcą miała być firma z powiatu aleksandrowskiego.
- Oznacza to, że odpady trafiły do nieuprawnionego odbiorcy. Te na pryzmie natomiast były składowane bez wymaganych pozwoleń - dodaje policja.
Stróże prawa z Pakości zebrali materiał dowodowy w tej sprawie, przeanalizowali go i na początku marca tego roku przesłuchali w charakterze podejrzanego 32-letniego mieszkańca powiatu inowrocławskiego, jednocześnie prezesa zarządu spółki mającej swoją siedzibę w Warszawie. Do mężczyzny należy posesja, na której składowano odpady w gminie Pakość.
- Mężczyźnie zarzuca się to, że wbrew przepisom ustawy o odpadach składował je w sposób zagrażający środowisku, a być może nawet zdrowiu i życiu ludzi - dopowiada asp. szt. Izabella Drobniecka.
Policjanci zaprowadzili 32-latka do prokuratury. Został objęty policyjnym dozorem.
Za przestępstwo, które mu się zarzuca, grozi do 5 lat więzienia.
Śledztwo w tej sprawie trwa nadal. Policja ma jeszcze do wyjaśnienia wiele wątków.
