<!** Image align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Nie do wiary? Koszmar? Nawet gorzej. Oczywiście jeżeli to, co wczoraj mówił minister Kamiński, się potwierdzi - wiadomo przecież, jak jego CBA potrzebowało mocnego sukcesu... Ale przecież wtedy, kiedy wybuchła afera „łowców skór” też mówiliśmy, że to nie do wiary, że to jak z horroru. A wybitni medycy pałali świętym oburzeniem.
Niestety, mam wrażenie, że ta upiorna łódzka lekcja niewiele dała. Bo nie udało się tak naprawdę rozkręcić debaty o kondycji zawodu lekarza - nie finansowej, bo tu to dyskusja kwitnie, ale moralnej. Kiedy w Łodzi lekarz nieuk opowiadał przed sądem, jak pozwalał zabijać pacjentów, w sali nie było jakoś wycieczek z izb lekarskich całej Polski. W pierwszej ławce nie zasiadał przejęty i zawstydzony doktor Radziwiłł. Były tylko rodziny ofiar.
Teraz ważne jest to, że w śledztwie CBA bardzo pomogli uczciwi lekarze, którzy mieli już dosyć tego obłędu. A minister - też lekarz - mówił o „draniach i świniach”, które zdarzają się w każdym środowisku, ale przecież nie tworzą go w całości. Bo lekarzy, którym do głowy by nawet nie przyszło, żeby doić umierających ludzi, są tysiące. I to oni muszą walnąć się w piersi, przestać przymykać oczy i wreszcie pomóc wykopać tych drani z ich szafami pełnymi łupów.
To, że polska służba zdrowia choruje, jasne jest dla każdego. I jasne jest, że lekarze zarabiają za mało, jak często podkreślają znacznie mniej niż na Zachodzie (swoją drogą dziennikarze, piekarze czy narciarze też nie zarabiają więcej). Sprawa Mirosława G. to jednak wyjątkowo dramatyczny krzyk o reformę systemu ochrony zdrowia. Bo tylko w warunkach naszej patologicznej „publicznej opieki” pan kardiochirurg wirtuoz mógł sobie „sprywatyzować” oddział. Idę o zakład, że on akurat nie miał ochoty na żadną reformę.