https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ci odlatują... nikt nie zostaje

Tadeusz Nadolski
Pierwsze koty za płoty chciałoby się powiedzieć, oceniając dotychczasowe występy Artego Bydgoszcz w Ford Geramz Ekstraklasie. Jak wiadomo, po czterech kolejkach podopieczne Adama Ziemińskiego w rubryce zwycięstwa mają na razie zero. Ale przecież nikt nie mówił, że będzie łatwo.

Pierwsze koty za płoty chciałoby się powiedzieć, oceniając dotychczasowe występy Artego Bydgoszcz w Ford Geramz Ekstraklasie. Jak wiadomo, po czterech kolejkach podopieczne Adama Ziemińskiego w rubryce zwycięstwa mają na razie zero. Ale przecież nikt nie mówił, że będzie łatwo.

<!** Image 2 align=right alt="Image 134457" sub="Amerykanki (od lewej Melanie Thomas, Lori Crisman, Noteisha Womack, z numerem 13 Iwona Płóciennik) zdobywają najwięcej punktów dla Artego Fot. Dariusz Bloch">Budżet pozwalał na zmontowanie takiego a nie innego składu i jeszcze przed sezonem jasne było, że podstawowym celem jest utrzymanie się na najwyższym szczeblu rozgrywek. Na razie bydgoszczanki trafiły na silniejsze zespoły, w tym złotego i brązowego medalistę sezonu 2008/2009 (odpowiednio Lotos Gdynia i Wisła Kraków). Całą grę w Artego „ciągną” - co zrozumiałe - Amerykanki, przede wszystkim Lori Crisman i Melanie Thomas. Do postawy Noteishy Womack jest trochę zastrzeżeń i być może zostanie zmieniona. Niepokoi jednak, że zawodniczki krajowe wnoszą zbyt mało do gry, głównie jeśli chodzi o zdobycze punktowe. W sobotnim meczu z Lotosem do przerwy na świetlnej tablicy pojawił się wynik 38:38, z tego na koncie Polek były... zaledwie 3 pkt (w całym spotkaniu 11 na 65). Wierzyć jednak należy, że zwłaszcza koszykarki, które wywalczyły awans, z każdym kolejnym spotkaniem nabierać będą doświadczenia i zaczną grać bardziej odważnie. A okazja na przełamanie złej passy będzie już w jutro, kiedy to Artego w piątej kolejce FGE zmierzy się w Łodzi z ŁKS. Jest to na pewno rywal w zasięgu bydgoszczanek (do tej pory tylko jedna wygrana), i jeden z tych, na którym można zdobyć punkty. Być może w Łodzi zobaczymy już Magdalenę Rzeźnik, która była kontuzjowana i na razie nie mogła pomóc koleżankom. Jej powrót do zespołu odciążyłby przede wszystkim Melanie Thomas, która niemal nie schodzi z parkietu, musi organizować grę swojej drużyny, a przy tym zdobywa jeszcze sporo punktów.

* * *

Zupełnie inne nastroje panują przy ul. Królowej Jadwigi. Po dwóch kolejkach grupy A II ligi koszykarzy KPSW Astoria ma na swoim koncie dwa wysokie - wyjazdowe - zwycięstwa. Nie popadając w euforię, a przecież szykuje się trzecia wygrana w jutrzejszej konfrontacji z AZS UWM Olsztyn (mecz w Bydgoszczy o godz. 18.30), trudno nie oceniać pozytywnie tego, co dzieje się w tym zespole. Wielokrotnie już pisaliśmy o rozsądnej polityce transferowej w klubie i trafionych wzmocnieniach (Rafał Urbaniak i Łukasz Kuczyński).

<!** reklama>Skład jest oparty w zdecydowanej większości na wychowankach, koszykarzach, którzy związani są z „Astą” - choć czasami z przerwami - od lat. To procentuje ich podejściem do gry, zaangażowaniem i przede wszystkim olbrzymią sympatią kibiców, którzy są już słynni w całej Polsce. Atmosfera na wypełnionych do ostatniego miejsca trybunach zawsze jest fantastyczna. Na „Astę” po prostu warto i trzeba chodzić!

* * *

Swoje rozgrywki zainaugurowała ekstraklasa koszykarzy. Jedynak z regionu, Sportino Inowrocław, przegrał na dzień dobry we własnej hali 65:77 z Polpharmą Starogard Gdański. To oczywiście jeszcze o niczym nie świadczy. Warto jednak zwrócić uwagę na jeden fakt, dotyczący zresztą większości klubów w PLK. Z ubiegłorocznego składu Sportino w tym sezonie pozostało zaledwie trzech graczy, w tym - oprócz Artura Robaka - dwóch juniorów, którzy raczej parkietu nie powąchają. Podobnie jak dwóch innych młodzieżowców, dołączonych do zespołu, też pochodzących z Inowrocławia. Cała reszta ekipy - łącznie z trenerem - została wymieniona. Skaldowie (młodszym Czytelnikom wyjaśniam, że to taki zespół, bardzo popularny w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych) kiedyś śpiewali - ci odlatują, ci zostają. Tylko że w Inowrocławiu właściwie nie został nikt. Przykład tego klubu, a przecież nie chodzi o czepianie się jego działaczy, bo tak jest w całej Polsce, pokazuje trwającą już od wielu lat tendencję w krajowym baskecie. Może ktoś powiedzieć, że taki jest profesjonalny sport i tak jest na całym świecie. Ale tak do końca chyba to nie jest prawda. Sprowadzanie hurtem ciągle zmieniających się zawodników, którzy patrzą tylko na kasę, nie sprzyja budowaniu więzi z kibicami. Choć może jest to trochę staroświeckie i naiwne spojrzenie nie tylko na koszykówkę, ale i na cały sport.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski