Zobacz wideo: Odkrywamy Bydgoszcz. Bartodzieje kiedyś i dziś:

- To, co w ostatnich dniach robi rodzina Brejzów, przypomina sytuację z przeszłości – ocenia Ireneusz Stachowiak, polityk z Inowrocławia i były wiceprezydent miasta. Jest jedną z osób, które otrzymały od senatora Krzysztofa Brejzy pozwy o zniesławienie.
Podczas jednej z trzech konferencji prasowych Ireneusz Stachowiak, obecny prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Toruniu, miał zniesławić Krzysztofa Brejzę. Senator PO wytoczył mu proces, pierwsze posiedzenie bydgoskiego Sądu Okręgowego w procesie cywilnym odbyło się w czwartek (20.10)
- Senator po trzech latach przypomniał sobie o sprawie - skomentował przed pierwszym posiedzeniem sądu Ireneusz Stachowiak.
"Ordynarną" rzeczą nazwała mecenas Dorota Brejza, reprezentująca swojego męża, działania prezesa WFOŚ i byłego zastępcę prezydenta Inowrocławia.
- Na trzech konferencjach prasowych pod koniec sierpnia 2019 roku pozwany pomówił Krzysztofa Brejzę. Zarzucał powodowi udział w zorganizowanej grupie przestępczej, której działanie polegało na pomawianiu przeciwników politycznych, a także na wyłudzaniu pieniędzy - odczytywała zarzuty mecenas Brejza. - Pozwany jednoznacznie stwierdził, że wyłudzane pieniądze były wykorzystywane do finansowania jego (senatora Brejzy-red.) finansowania kampanii wyborczej. Nie muszę stronom mówić i sądowi, że tego rodzaju stwierdzenia są stwierdzeniami o popełnionym przestępstwie. Nie muszę dodawać, że powód w tym okresie był podsłuchiwany, wynika to z dwóch niezależnych zagranicznych analiz. Postępowanie w tej sprawie, z zawiadomienia powoda, toczy się w prokuraturze w Ostrowie Wielkopolskim. Użycie systemu "Pegasus" powoduje, że była to totalna inwigilacja. Nazwałam to mówiąc językiem potocznym "ordynarnym", ale trzeba pamiętać, że toczyło się to w czasie kampanii wyborczej.
Przed sądem jako świadek stanął też Ryszard Brejza, obecny prezydent Inowrocławia, ojciec senatora. Wyjaśniał, jak powstał wydział kultury i komunikacji społecznej UM Inowrocławia i czemu miał służyć. To stamtąd wyciekły "lewe" faktury na wydarzenia i imprezy, które nie miały miejsca. Ireneusz Stachowiak wskazywał, że środki te poszły na kampanię wyborczą Krzysztofa Brejzy. - Z postępowań prokuratury i Centralnego Biura Śledczego wynika, że za faktury, które nie miały pokrycia wysokości kilkuset złotych odpowiada naczelnik wydziału - stwierdził prezydent Inowrocławia.
W 2017 r. w tym urzędzie okazało się, że wyprowadzano z tego wydziału - rzekomo - pieniądze, ponad ćwierć miliona złotych. Prezydent w trybie natychmiastowym, w kilka godzin przeprowadził kontrolę i, ubiegając CBA, złożył wniosek do prokuratury. Przy okazji miało to być połączone z hejtem internetowym - także rzekomo - organizowanym przez Brejzów.
Prezydent Inowrocławia opowiadał w bydgoskim sądzie o szczegółach prokuratorskiego postępowania przygotowawczego, ale sąd zdecydował, że pod rygorem karnym tych informacji mediom nie wolno ujawniać.