Sędziowska ręka rękę myje

Sędzia II-ligowego meczu Grzegorz Gilewski nie podyktował ewidentnego rzutu karnego dla Zawiszy SA, a bydgoscy piłkarze w trakcie meczu otrzymali korupcyjną propozycję.

Remis 1:1 pozbawił szans podopiecznych Bogusława Baniaka na grę w barażach o ekstraklasę.

W 86 minucie po dośrodkowaniu zawiszanina z boku piłka trafiła w rękę zawodnika Zagłębia Sosnowiec, będącego w polu karnym. Sędzia uważa, że nie było to celowe zagranie. Arbitra broni Andrzej Strejlau, szef Kolegium Sędziów przy PZPN, obecny na meczu w Bydgoszczy.

- Gilewski to dobry sędzia, klasy międzynarodowej, i jest poza wszelkim podejrzeniem. Jest niezależny finansowo - mówił do bydgoskich dziennikarzy Andrzej Strejlau. - Mógłby nas wszystkich kupić.

Z tym rozstrzygnięciem nie mógł pogodzić się wzburzony trener Zawiszy SA, Bogusław Baniak: - To jest chamstwo i skandal! Jeśli ktoś ma klasę międzynarodową, to powinien ją mieć do końca. Sędzia Gilewski jedną błędną decyzją zniweczył moją i zawodników pracę.

Wtórował mu Wojciech Klatt, prezes Zawiszy SA. - Teraz widzicie, jaka jest polska piłka nożna. Tu nie można awansować normalnie, czysto, na boisku.

Bomba wybuchła jednak na konferencji pomeczowej, na którą przybyło dwóch zawodników Zawiszy SA, kapitan Tomasz Bekas i Damian Staniszewski. - W drugiej połowie dostaliśmy od zawodników Zagłębia, Hosica i Lachowskiego, propozycję odpuszczenia meczu - zakomunikowali. - Mieliśmy za to otrzymać 80 tysięcy złotych.

Janusz Białek, trener gości, stwierdził ironicznie: - A jakie macie na to dowody? Trzeba było zrobić zdjęcie i nagrać rozmowę.

»komentarz
» czytaj więcej: 1, 2