https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sara zawdzięcza im życie

Grażyna Ostropolska
Niosą pomoc mniejszym braciom cierpiącym przez bezmyślność, głupotę lub zaniedbanie ludzi. Bydgoscy wolontariusze z Pogotowia i Straży dla Zwierząt mają sporo pracy. Niedawno uratowali Sarę...

Niosą pomoc mniejszym braciom cierpiącym przez bezmyślność, głupotę lub zaniedbanie ludzi. Bydgoscy wolontariusze z Pogotowia i Straży dla Zwierząt mają sporo pracy. Niedawno uratowali Sarę...

<!** Image 2 align=right alt="Image 121244" sub="Właściciele skazali Sarę na cierpienia i powolną, okrutną śmierć. Na szczęście psa uratowali wolontariusze z Pogotowia i Straży dla Zwierząt Fot. Archiwum">Dom jednorodzinny na bydgoskich Glinkach, obok - wulkanizacyjny warsztat. Widać, że gospodarze tu zasobni. Biedny jest tylko ich pies. 10-letnia schorowana suka słania się na nogach. Spod brudnej, skołtunionej sierści wyziera ogromny ropiejący guz. Widać, że Sara bardzo cierpi. Gospodarzy to nie wzrusza. Niedołężny pies nie jest im już potrzebny. Przestali go leczyć i karmić. Od miesięcy nikt nie sprząta odchodów wokół budy. Przechodzącym obok ludziom serce się kraje. Danuta Gorzycka przez pół roku podrzucała suce jedzenie. - Pies w locie połykał suchy chleb, tak był zagłodzony. Potem stał się apatyczny, wyglądał, jakby czekał na śmierć - wspomina widok, który nie pozwolił jej spać. Postanowiła działać. Akcja Pogotowia i Straży dla Zwierząt u bezwzględnych właścicieli Sary uspokoiła jej sumienie. - To, co zrobili temu psu było nieludzkie - ocenia.

Podobnie myślą wolontariusze Pogotowia i Straży dla Zwierząt. Od marca ta ogólnopolska organizacja ma swój oddział w Bydgoszczy. - Poświęcamy swój wolny czas i energię na obronę i wspomaganie zwierząt – mówi Marta Bitowt. Ma 26 lat, inni bydgoscy wolontariusze są w podobnym wieku. Jeżdżą na interwencje, kontrolują warunki, w jakich ludzie trzymają zwierzęta, pouczają właścicieli, piszą raporty, zalecenia. - I sprawdzamy, czy są one realizowane, a stan zwierząt się poprawia - zaznacza Marta. Pogotowie i Straż dla Zwierząt współpracuje z Towarzystwem Pomocy Zwierzętom Animals. Zabranie właścicielom na wpół żywej Sary i przewiezienie jej do lecznicy to ich wspólna akcja.

<!** reklama>- Sara jest po ciężkiej operacji, ale żyje - cieszy się Marta. Obrońcy zwierząt, powołując się na ustawę o ochronie zwierząt, złożyli do prezydenta wniosek o odebranie suki jego właścicielom - państwu Z. - Upoważnia nas do tego art. 7 tej ustawy - precyzują członkowie pogotowia. Na dowód, że nie ponoszą ich emocje, mają oświadczenie lekarza, który badał sukę: „Pies jest w stanie silnego odwodnienia, wychudzenia i wyniszczenia. Z dróg rodnych wynicował się guz, w badaniu USG stwierdzono zaawansowane ropne zapalenie macicy. Zaniechanie pomocy temu zwierzęciu spowodowałoby jego zgon w ciągu 2-4 dni”.

Ten dokument upoważnia obrońców zwierząt do złożenia zawiadomienia o przestępstwie. - Doniesienie nie jest konieczne, gdy właściciele zaniedbanych zwierząt sami naprawiają błędy i wypełniają zalecenia kontrolerów - mówią wolontariusze.

Numer kontaktowy z bydgoskim oddziałem Pogotowia i Straży dla Zwierząt to 665 445 585.

Warto wiedzieć

Z ustawy o ochronie zwierząt: „Gdy pozostawanie zwierzęcia u jego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu, policjant lub upoważniony przedstawiciel organizacji społecznej, której statutowym celem jest ochrona zwierząt, może odebrać nu zwierzę, powiadamiając o tym niezwłocznie prezydenta, wójta lub burmistrza”.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski