Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rykowskiemu zabrakło 30 tysięcy

Wojciech "žSzczapa" Romanowski
Kolejny Finał WOŚP za nami. Fala dobrej energii znów wylała się na cały kraj. Gdzieś bocznym kanałem popłynął też przy okazji ściek nienawiści, ale nim się nie będę zajmował, żeby nie nobilitować tych ludzi, którzy na to nie zasłużyli. Niech ujadają, karawana i tak jedzie dalej. I będzie tak jechać do końca świata, a nawet o jeden dzień dłużej.

Kolejny Finał WOŚP za nami. Fala dobrej energii znów wylała się na cały kraj. Gdzieś bocznym kanałem popłynął też przy okazji ściek nienawiści, ale nim się nie będę zajmował, żeby nie nobilitować tych ludzi, którzy na to nie zasłużyli. Niech ujadają, karawana i tak jedzie dalej. I będzie tak jechać do końca świata, a nawet o jeden dzień dłużej.

Co roku spędzając godziny przed telewizorem z wielką przyjemnością oglądam relacje z orkiestrowego finału i staram się rozszyfrować fenomen Jurka Owsiaka. Szalony, krzykliwy, naturalny. Szczery do bólu, wyluzowany, jest sobą. Z fenomenalnym wyczuciem medialnym, którego nie da się nauczyć. Z taką cechą rodzi się jeden człowiek na sto milionów. Kocha telewizję, a ona odwzajemnia to uczucie z nawiązką. I ma jeszcze coś: nieprawdopodobne wyczucie społeczne. Przecież pomysł, żeby Orkiestra grała na rzecz osób starszych jest strzałem nie w dziesiątkę, ale od razu w dwudziestkę, a nawet w setkę. Tak bardzo Polska oczekiwała takiego właśnie impulsu, żeby zacząć wielką debatę o sytuacji ludzi w jesieni życia. Nie potrafił jej rozpętać rząd, ani Kościół, zawiodły media i różne instytucje. Na szczęście, mamy Owsiaka. Mamy też, na szczęście, ludzi, którzy grają w Orkiestrze niezależnie od nastroju, narzucają pewien rytm i dzięki temu cała ta machina tak wspaniale się kręci. Trzeba przy tej okazji odnotować 10. licytację złotych serduszek, prowadzoną przez Rafała Rykowskiego w bydgoskim oddziale TVP. Dzięki jego pomysłowości i determinacji udało się przez ostatnie 10 finałów zebrać prawie milion złotych (brakuje zaledwie 30 tys.).

Piszę ten felieton spoglądając na wynik tegorocznej licytacji. Serduszko numer 1 za 24 tys. zł kupiła firma z Inowrocławia. Drugie serduszko za 23,5 tys. zł trafiło do Pakości. Dopiero trzecie serce - za 5 tys. zł - wylicytowała firma bydgoska. Każdy grosz się liczy i każda aktywność jest cenna, ale powiem szczerze, że jako bydgoszczaninowi trochę mi wstyd. Gdzie nasi wielcy biznesowi gracze, gdzie znane bydgoskie firmy, gdzie światowe marki, których przecież trochę w mieście mamy? Gdyby tylko jeden z wielkich nieobecnych kupił serduszko za 30 tys. zł, to w bydgoskiej licytacji telewizyjnej pękłaby bariera miliona złotych. Niestety, zabrakło szczodrości. Uczcie się Państwo biznesmeni od firm inowrocławskich i pakoskich. Mam nadzieję, że chociaż trochę się teraz rumienicie.

Sie ma!

Wojciech „Szczapa” Romanowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!