- Niektórzy chętnie kupiliby stare zabudowania dworcowe. PKP Nieruchomości godzi się najczęściej tylko na najem. To odstrasza inwestorów.
- Wkrótce przeprowadzam się do Stronna - mówi pan Michał. - Jednym z atutów tej miejscowości jest dobre połączenie kolejowe z Bydgoszczą. Jednak przystanek wygląda koszmarnie. Poczekalnia zabita została deskami, które i tak wyłamano. Budynek zamienia się w melinę. Wszystko jest dewastowane. Serce ściska, gdy człowiek widzi taką niegospodarność. W czasach II RP budowano tę linię z takim poświęceniem, a dziś nie można jej nawet utrzymać. Interesowałem się kupnem części tego budynku, ale kolej dopuszcza tylko najem. Przypomina to zachowanie psa ogrodnika. PKP Nieruchomości nie mają pomysłu, co zrobić z dworcem, ale sprzedać go nie chcą. Nikt tymczasem nie będzie wkładał pieniędzy w cudzą własność.
<!** Image 2 align=none alt="Image 168148" sub="Nawet odnowione niedawno budynki dworcowe - jak ten w Brdyujściu - bez gospodarza są natychmiast dewastowane. Fot. Tymon Markowski">
Według pasjonatów kolei, spółka powinna przyspieszyć sprzedaż zbędnego majątku.
- Im więcej inicjatyw dążących do odciążania PKP z budynków dworcowych, tym lepiej - twierdzi Filip Bebenow z Bydgoskiego Towarzystwa Przyjaciół Kolei. - W Polsce za przykład podaje się często dworzec kolejowy w Giżycku, który został przejęty przez władze samorządowe. Dlaczego nie miałby tego zrobić również prywatny przedsiębiorca? Dworce mogłyby na nowo pełnić także funkcje handlowe, promocyjne i kulturalne. Informacja i kasa biletowa na niewielkiej stacji to dziś powiew historii. Na zagospodarowanie czeka kilka tysięcy małych dworców, częstokroć o wielkiej wartości historycznej, budowanych jeszcze w czasach pruskich, austriackich czy rosyjskich. Niepowetowaną stratą byłoby oczekiwanie na ich rozpad, z czym w zasadzie mamy do czynienia teraz. Lepiej byłoby przekazać odpowiedzialność prywatnym czy samorządowym podmiotom, które na ów majątek mogłyby spojrzeć z punktu widzenia gospodarza, a nie na siłę obdarowanego przez państwo zarządcy. Cele mieszkaniowe przy obecnej sytuacji prawnej, niestety, odpadają. Nie znam dokładnie tej regulacji, ale nie można zamieszkiwać w pewnej odległości od czynnych linii kolejowych. Przepis może i nie najmądrzejszy, ale działa.
<!** reklama>
PKP Nieruchomości przekonuje, że organizowanie przetargów nie zawsze jest możliwe.
- Z uwagi na usytuowanie nieruchomości przy liniach kolejowych sprzedaż ich na rzecz osób trzecich zawsze jest poprzedzana ofertą składaną samorządom - wyjaśnia Paulina Jankowska z zespołu prasowego PKP SA. - Sprzedaż jest możliwa
w przypadku braku zainteresowania ze strony gminy oraz po wyrażeniu zgody przez spółkę Polskie Linie Kolejowe. Transakcje ograniczają także brak uregulowanego stanu prawnego nieruchomości i konieczność dokonania podziałów geodezyjnych w celu wyodrębnienia przeznaczonej do sprzedaży nieruchomości od linii kolejowej. Jednak bez względu na to liczba nieruchomości wystawianych w przetargach wciąż rośnie. W ubiegłym roku odbyło się 658 przetargów.
Na stronach internetowych spółki PKP Nieruchomości w regionie na blisko 250 ofert kupić można zaledwie kilkanaście nieruchomości. Wśród nich magazyny w Nakle i Solcu oraz dawną noclegownię
i hydrofornię w Laskowicach Pomorskich. Jednak sprzedaż tych obiektów idzie opornie. Nie ma też chętnych na majestatyczny budynek PKP przy Dworcowej 63 w Bydgoszczy.
