Andrzej Motuk przestał być dyrektorem bydgoskiego szpitala im. Biziela. - Nie mogliśmy zgodzić się na jego plan finansowy, zakładający straty - mówi prorektor UMK ds. Collegium Medicum.
<!** Image 2 align=right alt="Image 149070" sub="Dyrektorem Andrzej Motuk przestał być, ale niewykluczone, że w szpitalu „Biziela” pozostanie Fot. Tadeusz Pawłowski">Oba bydgoskie szpitale kliniczne: „Jurasz” i „Biziel” zarządzane są przez Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu. I to UMK akceptuje zakładane zyski i straty tych placówek. Kilka dni temu komisja budżetowa toruńskiej uczelni odrzuciła plan finansowy obu szpitali. Bezpośrednią konsekwencją tej decyzji było odwołanie Andrzeja Motuka z funkcji dyrektora szpitala im. Biziela.
- Zostałem wezwany przez panią prorektor, która wręczyła mi wypowiedzenie. Rozmawialiśmy około 45 minut i samo odwołanie nastąpiło w eleganckim stylu - opisuje swoje pożegnanie ze stanowiskiem Andrzej Motuk.
Obie strony nieco inaczej przedstawiają przyczyny rozstania. - Nie mogliśmy zgodzić się na zakładane w tym roku straty finansowe szpitala. W ubiegłym roku placówka zanotowała zysk. Od stycznia próbowałam przekonać pana dyrektora Motuka do zmiany założeń. Nie zgodził się na to, więc został odwołany - mówi prof. Małgorzata Tafil-Klawe, prorektor do spraw Collegium Medicum UMK.
Były dyrektor twierdzi, że został odwołany, bo nie godził się na niektóre rozwiązania, zakładane w planie restrukturyzacji szpitala. Broni swojej polityki finansowej: - Udało nam się zachować szpital w dobrej kondycji finansowej. Tegoroczny budżet jest znacznie lepszy niż planowane w latach poprzednich. Jako pierwsi w Polsce z sukcesem przeprowadziliśmy restrukturyzację finansową, spłaciliśmy zobowiązania wynikające ze słynnej ustawy 203, będącej główną przyczyną zapaści finansowej szpitali w latach dwa tysiące.
Murem za odwołanym dyrektorem stoją wszystkie związki zawodowe. - Ta decyzja to absolutny skandal. Przypuszczamy, że chodzi o to, żeby obciążyć „Biziel” długami „Jurasza” - nie kryje oburzenia pielęgniarka z oddziału anestezjologii. Pracownicy zamierzają wystąpić do prezydenta Bydgoszczy i władz UMK o cofnięcie odwołania Motuka.
<!** reklama>Nieoficjalnie mówi się, że dyrektor zapłacił stanowiskiem za to, że bronił niezależności „Biziela”, który w myśl planów restrukturyzacyjnych, ma mieć z „Juraszem” wspólną administrację i kuchnię, a ponadto z „Biziela” ma zostać przeniesiony do „Jurasza” oddział chirurgii dziecięcej. Nie tylko ten oddział jest zagrożony. Według Andrzeja Motuka redukcje mogą objąć też: chirurgię ogólną, okulistykę i alergologię.
W lecznicy aż huczy od plotek, że o odejściu Motuka zadecydował jego konflikt z Jarosławem Kozerą, prezesem Centrum Konsultingowego Collegium Medicum, które przeprowadza restrukturyzację obu uniwersyteckich szpitali. - O odwołaniu dyrektora decyduje rektor uczelni, a nie Centrum Konsultingowe - odpowiada na te pogłoski Kamila Wiecińska, rzeczniczka prasowa lecznic uniwersyteckich.
Andrzej Motuk pracę w szpitalu im. dra Biziela zaczął 25 lat temu. Dyrektorem placówki był od 1 lipca 2004 roku. Jest on anestezjologiem i niewykluczone, że pozostanie w „Bizielu”. Wkrótce ma być ogłoszony konkurs na nowego dyrektora szpitala. Do tego czasu obowiązki szefa lecznicy będzie pełnił dotychczasowy zastępca dyrektora, Leszek Kowalik.
Teczka osobowa
- Andrzej Motuk pracę w szpitalu im. dra Biziela zaczął 25 lat temu
- Dyrektorem placówki był od 1 lipca 2004 roku
