<!** Image 1 align=left alt="Image 11073" >W środę chwaliliśmy w „Expressie” bydgoskich policjantów wezwanych do włamania na Szwederowo. Nie ograniczyli się oni do oględzin drzwi i spisania protokołu, lecz zainteresowali się także kilkunastomiesięcznym chłopczykiem ze śladami pobicia. Dzięki temu dziecko otrzymało lekarską pomoc, a nadmiernie „nerwowy” tata trafił za kratki.
Dziś bohaterką naszego reportażu jest pielęgniarka środowiskowa, która w „Sajgonie” baraków koło Zachemu odkryła chorą dziewięciomiesięczną dziewczynkę, skrajnie wychudzoną i odwodnioną. Kiedy pomoc zastukała do tego domu-niedomu, matka dziecka podgrzana była niemal trzema promilami alkoholu, zaś jej przyjaciela tylko futryna podtrzymywała na duchu i nogach.
Pesymista powie: Nadal, niestety, są w Bydgoszczy takie miejsca oraz tacy rodzice. Ja, jako optymista, odpowiem: Ale na szczęście są też tacy policjanci i pielęgniarki. Fakt, niesienie pomocy wpisane jest w ich obowiązki. Takie same obowiązki ciążyły jednak na pielęgniarkach zabawiających się wcześniakami na dyżurze i policjantach łapówkarzach. Dlatego przykłady rzetelnego spełniania obowiązków należy zauważać i doceniać. Napawają otuchą.