https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zimna taca, bo pusta

Materialne skutki surowej zimy znajdują też przełożenie na sprawy duchowe. „Express” wysłuchał w tym tygodniu paru skarg wiernych na zimne kościoły. Dwie z nich dotyczyły kościoła Piotra i Pawła na placu Wolności, we wnętrzu którego temperatura niewiele różni się od mierzonej pod chmurką. Nie może być zresztą inaczej, bo kościół nie jest ogrzewany - bynajmniej nie z powodu awarii, lecz... wolnego wyboru.

Materialne skutki surowej zimy znajdują też przełożenie na sprawy duchowe. „Express” wysłuchał w tym tygodniu paru skarg wiernych na zimne kościoły. Dwie z nich dotyczyły kościoła Piotra i Pawła na placu Wolności, we wnętrzu którego temperatura niewiele różni się od mierzonej pod chmurką. Nie może być zresztą inaczej, bo kościół nie jest ogrzewany - bynajmniej nie z powodu awarii, lecz... wolnego wyboru.

<!** Image 2 align=right alt="Image 143894" sub="W Focus Mallu ferie spędzała liczna grupa młodzieży. I to od rana do wieczora Fot. Dariusz Bloch">Tamtejszy proboszcz zimową demonstrację sił przyrody przyjmuje z franciszkańską pokorą, tłumacząc reporterce: „Nie od dziś wiadomo, że w naszej parafii mamy dużo osób samotnych i starszych, parafii nie stać na ogrzewanie (...) Na szczęście, wiosna niedaleko”. Nie od dziś też wiadomo, że Kościół świetnie się sprawdza jako gospodarz, administrator dóbr wszelakich. Dziwne więc, że odpowiedzią na dwudziestostopniowy mróz i skutą lodem świątynię są tylko rozłożone dłonie i wyczekiwanie wiosny w styczniu. I dziwne, że w tej sytuacji nie działa wspólnotowe wsparcie. Są parafie bogatsze niż ta na placu Wolności. Nie pomogą sąsiadom w ogrzaniu kościoła Piotra i Pawła? Na razie część tamtejszych wiernych radzi sobie tak, że chodzi na nabożeństwa do innych, cieplejszych kościołów. W ten sposób jednak taca proboszcza z placu Wolności nadal świeci pustką. I kółko się zamyka.

* * *

Kończą się ferie. Osiedlowe kluby i domy kultury zgodnie twierdzą, że na przygotowane przez instruktorów zajęcia uczniowie walili drzwiami i oknami. My jednak w środę sprawdziliśmy, że jeszcze lepszą frekwencję notowały galerie handlowe. W Focus Mallu na przykład ferie spędzała liczna grupa młodzieży aż z Fordonu. I to od rana do wieczora. Co można robić w galerii przez tyle godzin? Wiele ciekawych rzeczy. Najnowszych przebojów na świetnym sprzęcie słuchamy w Saturnie. Potem przenosimy się do Empiku, by poczytać bestsellery. W Polsporcie trochę ponaprężamy muskuły, po czym odświeżymy się testerami w Sephorze. Gdy głód złapie, wciągniemy fast fooda, korzystając z promocji i świetny nastrój utwalimy romantyczną komedią w Cinema City. Bal przebierańców trwa zaś tam przez cały boży dzień, prowadząc korowodem od butiku do butiku.

<!** reklama>Książka, film, muzyka, ruch - kto śmie twierdzić, że takie spędzanie czasu ogłupia i jest przejawem skrajnego konsumpcjonizmu. Wręcz przeciwnie - młódź w centrach handlowych kupuje niewiele, co może nie wprowadza w szampański humor handlowców, ale też nie irytuje ich specjalnie. Dziś nie kupi, jutro zacznie zarabiać i wtedy kupi. Zastanawiam się też, czy domy kultury i galerie handlowe powinny ze sobą konkurować w walce o rząd młodych dusz. Może lepiej zewrzeć szeregi? Na przykład stworzyć w galerii filię domu kultury, w której ktoś kompetentny doradzałby galerianom, co warto obejrzeć w kinie, co poczytać i czego posłuchać. Zdaję sobie sprawę, że to ryzykowny pomysł, który może nie chwycić, ale wolę już takie spędzanie czasu w ferie niż tradycyjny model osiedlowy: klatka schodowa, parę piw i polowanie na przechodniów.

* * *

„Trip” to po angielsku wycieczka, podróż. Czasem jednak, mimo że za jeden uśmiech, można zajechać za daleko. Przed tygodniem taką jazdę z bydgoskim klubie „Trip” przeżyli klienci, którzy zbyt mocno zainteresowali się upominkami wręczanymi na dyskotekowej imprezie przez marketingowców z bydgoskiego sklepu z dopalaczami. Otóż niektórzy wycieczkowicze tak się zawartością wręczonych im torebeczek dopalili, że się kompletnie upalili. Jak często bywa w takich sytuacjach, nikt dziś pewnie nie rozstrzygnie, ile w tym szkody browaru, a ile suszu. Jak zeznał reporterowi „Expressu” jeden z eksperymentatorów: „Miałem wrażenie, że mózg oddziela mi się od czaszki, bolały mnie mięśnie nóg. Nie wiem, co było dalej, bo urwał mi się film”. Wywołany do tablicy właściciel „Tripa” zarzeka się, że kolejnych promocji suszu w klubie nie będzie. A sklep sprzedaje i nie ma na niego mocnych. Skoro nawet posłowie z dopalaczami sobie nie poradzili...

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski