Ceny zbóż na światowych rynkach idą w górę. Także w Polsce na razie utrzymują się na bardzo wysokim poziomie. Jeśli żniwa istotnie nie odwrócą sytuacji - czekają nas podwyżki. I wbrew pozorom największe wcale nie będą dotyczyły pieczywa, kasz i wyrobów mącznych, ale mięsa. Zboże bowiem jest jest podstawą pasz. A to tylko jeden z czynników sprzyjających wzrostowi cen. Inne to ograniczenie produkcji związane zarówno z chorobami zwierząt takimi jak ASF i ptasia grypa, jak i niskimi cenami produktów rolnych w poprzednich latach, które sprawiły, że wielu gospodarzy ograniczyło produkcję. Kolejny powód, dla którego możemy spodziewać się wzrostu cen jeszcze przez długi czas to założenia Wspólnej Polityki Rolnej.

Spóźnione żniwa - jakie będą plony?
Tegoroczna chłodna wiosna sprawiła, że żniwa rozpoczną się przynajmniej dwa tygodnie później niż zwykle. Ale prognozy dotyczące plonów przynajmniej w Wielkopolsce są całkiem optymistyczne.
- Do tej pory nie ma suszy, dostatek wody był też w kluczowym okresie dla wegetacji - mówi Andrzej Przepióra z Wielkopolskiej Izby Rolniczej. - Jak dotąd sytuacja na polach wygląda całkiem nieźle. Niskie temperatury trochę zaszkodziły burakom cukrowym i kukurydzy, ale teraz rośliny nadrabiają. Plony powinny być całkiem dobre.
Czy to zmieni sytuację na rynku zbóż? Obecnie ich ceny są rekordowo wysokie. Jak wynika z informacji WIR, średnia cena pszenicy konsumpcyjnej to obecnie w Wielkopolsce 913 zł, choć są miejsca, gdzie sięga ona 980 zł. Mimo, że wzrost cen na przednówku to zjawisko normalne tegoroczny skok jest znacznie większy niż zazwyczaj. W ubiegłym roku przed żniwami za tonę pszenicy konsumpcyjnej płacono przeciętnie 800 - 810 zł. Po żniwach cena spadła do 700 zł.
Jak będzie w tym roku? - Na pewno ceny spadną - mówi Andrzej Przepióra. - Ale o ile? To będzie zależało od plonów w innych częściach Polski, innych krajach Unii Europejskiej oraz w USA i Kanadzie.
Tu przewidywać trudno, pewne jest jednak, że Niemcy alarmują, iż przestają być samowystarczalne żywnościowo. To oznacza większy popyt na żywność na polskim rynku i możliwość dyktowania wyższych cen.
- Do tego Chińczycy odbudowują swoje stada trzody, przetrzebione z powodu ASF - zwraca uwagę Przepióra. - To tak ogromny rynek, że popyt tam ma wpływ na ceny na świecie. A zapasów zbóż nie ma. Chodzą słuchy, że gdzieniegdzie młyny nie są w stanie realizować dostaw mąki do piekarń.
Jak silny jest wpływ rynku chińskiego, odczuliśmy w 2017 roku, kiedy popyt na masło w Państwie Środka, wywindował jego ceny do rekordowych poziomów. Cena kostki przekraczała momentami 8 zł. Znaczne ograniczenie popytu w kraju sprawiły, że ostatecznie ceny masła spadły, ale nigdy nie osiągnęły poziomu sprzed podwyżek. Jest więc się czego obawiać.
Czytaj także
Żywność - co zdrożeje?
Wzrost cen zbóż, paradoksalnie, w najmniejszym stopniu wpłynie na ceny pieczywa i innych wyrobów zbożowych. - Na ceny tych grup produktów znacznie bardziej niż ceny zbóż wpływają ceny energii i paliwa - wyjaśnia Krystyna Świetlik z Instytutu Gospodarki Żywnościowej i Ekonomiki Rolnictwa.
To wcale nie oznacza dobrych wiadomości - ceny rynkowe energii są rekordowe, a paliwa drożeją. Podwyżki cen pieczywa, choć następują, są ograniczane malejącym popytem. W 2019 roku według GUS zjedliśmy miesięcznie zaledwie 2,95 kg pieczywa (w Wielkopolsce nieco więcej - 3,14 kg), podczas gdy w 2003 roku zjadaliśmy miesięcznie aż 8,82 kg ( w Wielkopolsce 8, 53 kg)
Na pewno wzrost cen zbóż będzie oznaczał także wzrost cen mięsa, zarówno drobiowego, jak i wieprzowiny. Popyt na nie spada wolniej niż podaż.
- Produkcja jest mniejsza, bo niskie ceny sprawiły, że w ubiegłych latach wielu producentów zmniejszyło lub zlikwidowało stada, swoje dołożył ubój z powodu ASF - wyjaśnia Przepióra. - A do tego zmniejszyła się istotnie produkcja trzody w Niemczech. To powoduje, że obecnie ceny skupu są bardzo wysokie, podobnie będzie więc w sklepach.
Ceny żywności - co może stanieć?
Co roku latem spadały ceny mleka i przetworów mlecznych. Teraz jednak trudno liczyć na spektakularne obniżki. - Ceny mleka są także bardzo wysokie - przyznaje Przepióra.
Cała nadzieja w warzywach i owocach. Bardzo wysokie ceny na początku sezonu zaczęły spadać. Jak duże będą to spadki?
Czynnikiem, który im nie sprzyja jest rosnąca zamożność Polaków, także tych najsłabiej uposażonych, a co za tym idzie większy popyt na warzywa i owoce oraz większa tolerancja dla relatywnie wysokich cen.
Czytaj także
Żywność będzie drożała
- Taniej już było - mówi prof. Agnieszka Poczta - Wajda z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. - Mieliśmy tanią żywność, dobrej jakości. I te czasy nie wrócą - ceny na rynku europejskim się wyrównują.
Andrzej Przepióra zwraca uwagę, że wzrostowi cen żywności sprzyjają też najnowsze postanowienia Wspólnej Polityki Rolnej.
- Strategia "Od pola do stołu" zakłada ograniczenie o połowę zużycia środków ochrony roślin, nawozów sztucznych oraz antybiotyków - mówi. - Oczywistym skutkiem takich działań jest albo niższa produkcja, albo konieczność zainwestowania w kosztowną technikę. To musi wpłynąć na ceny. Będziemy mieli żywność lepszej jakości, ale droższą. Do tego i w Polsce, i w Europie ubywa rolników.
Ale pociesza, że wzrost cen nie będzie trwał wiecznie. - Otworzymy się na towary spoza Unii - Ukrainę, kraje Ameryki Południowej - mówi. - W dłuższej perspektywie import nabierze znaczenia, a ceny się ustabilizują - wyjaśnia.