Wierzę w to, że każdy człowiek, jeśli coś przeskrobie,
zasługuje na drugą szansę. Nawet kierowca, który jechał po pijanemu.
Nawet jeśli spowoduje wypadek.
Sądzę, że dla większości osób, które mają za sobą taką przygodę, jest ona lekcją wyjątkowej pokory, po której już nigdy nie wsiądą za kółko po kieliszku. Wsadzanie takiego delikwenta za kratki może go tylko bardziej zdemoralizować. Co z tego, że odsiedzi 2 lata w więzieniu, zabierze mu się prawo jazdy, skoro na pierwszej przepustce i tak, jeśli się uprze, może wsiąść po kilku głębszych za kierownicę. By zrozumieć tego typu błąd, wystarczy kilka godzin po zatrzymaniu i wytrzeźwieniu. To, czy takiego „zawodnika” wsadzi się do więzienia na miesiąc czy 2 lata, jest drugorzędne. Jednak jestem zdecydowanym zwolennikiem surowego karania recydywistów jeżdżących po pijaku. Jeśli wypadek lub wcześniejsze zatrzymanie niczego ich nie nauczyło, to znaczy, że dawanie im kolejnych szans nie ma sensu. O pijanych kierowcach często mówi się, że to zabójcy za kółkiem. Jednak pijany recydywista to zabójca z premedytacją. Doskonale wie, nawet gdy we krwi buzują mu promile, czym może skończyć się jazda w takim stanie. Dlatego za tego typu powtórne przestępstwa powinny być stosowane znacznie surowsze wyroki niż obecnie. Pięć lat bezwzględnego pozbawienia wolności jest karą nieadekwatną dla tego typu przestępstw. Oczekiwałbym od państwa, że będzie mnie chronić przed takimi osobami znacznie dużej. Błąd ma prawo popełnić każdy, ale każdy powinien też wyciągać z niego wniosek.