Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ręce państwa na brzuchach

Katarzyna Pietraszak
Koniec z „cesarkami” na życzenie. Dzieci mają przychodzić na świat siłami natury i tylko w ostateczności - po chirurgicznej interwencji.

Koniec z „cesarkami” na życzenie. Dzieci mają przychodzić na świat siłami natury i tylko w ostateczności - po chirurgicznej interwencji.

Ministerstwo Zdrowia chce ograniczyć liczbę cesarskich cięć. Pomysł resortu rodzi się w bólach, bo ma zarówno przeciwników, jak i zwolenników. Ci ostatni tworzą wpływową grupę, która ma spore szanse, aby go przeforsować. Należy do nich ministerialny ekspert, obrońca życia poczętego i przeciwnik antykoncepcji, prof. Bogdan Chazan.

<!** reklama left>Profesor uważa, że optymalny odsetek cesarskich cięć powinien spaść o połowę i wynosić 15 procent wszystkich porodów. W Kujawsko-Pomorskiem wynosi on średnio 23 procent. Są jednak w regionie placówki, w których odsetek przekracza 30 procent. Tak jest na przykład w Tucholi, Lipnie, Chełmnie. I jak mówią położnicy, kobiet domagających się cięcia jest coraz więcej. - Zaczyna być to problem, bo liczba cesarskich cięć wzrasta w zastraszającym tempie - mówi prof. Wiesław Szymański, wojewódzki konsultant ds. położnictwa i szef Katedry i Oddziału Klinicznego Położnictwa, Chorób Kobiecych i Ginekologii Onkologicznej Szpitala im. Biziela w Bydgoszczy. - Uważam, że cesarskie cięcie powinno się odbywać przy pełnych wskazaniach położniczych, związanych z zagrożeniem życia płodu lub matki. Jestem przekonany, że w ośrodkach pozaklinicznych wysoki wskaźnik cięć może wynikać z tego że zabiegi wykonywane są na życzenie pacjentek - twierdzi prof. Wiesław Szymański.

Bydgoscy położnicy mówią wprost, że na oddziałach zapanowała moda na „cesarki” i dlatego warto się zastanowić nad ministerialnym planem. - Kobiety wolą rodzić poprzez cesarskie cięcie, nie tylko z obawy przed bólem, ale właśnie z powodu mody. I coraz trudniej jest położnikowi walczyć z naciskiem kobiet, podczas gdy metodę cesarskiego cięcia powinien stosować tylko, gdy jest taka konieczność - dodaje dr Jarosław Lach, z-ca Oddziału Położnictwa i Patologii Ciąży Szpitala Miejskiego.

Moda na kilkunastocentymetrowe blizny to nie jedyna kobieca „fanaberia”. Wiele matek przewija i karmi swoje pociechy w urzędowych korytarzach i... toaletach. „Express” zbadał jak tam wygląda opiekuńczość państwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!