Rafał Bruski kontra sterujący na mieliznę

Każda z tych osób prowadziła aktywną kampanię wyborczą. Prawdopodobnie (wyniki oficjalne wyborów nie są jeszcze znane) osiągnąłem wynik w granicach 37 procent poparcia.

Nie była to łatwa kampania, ponieważ sytuacja determinowała pozostałych kandydatów do tego, by mnie atakować. Dużo było takich sytuacji, kiedy nie byłem w stanie zareagować na nieprawdziwe informacje i prowadzoną negatywną kampanię.

Nie miałem możliwości dotarcia do wyborców z przekazem z kim i co zamierzam zrobić przez następne cztery lata. To zadanie jest teraz dla mnie na najbliższe dwa tygodnie. Już w bardziej komfortowych warunkach będę mógł przekazać bydgoszczanom to, co ich czeka, jeśli oczywiście wygram wybory w drugiej turze.

Wybory, które odbędą się za dwa tygodnie nie będą polegały na wyborze między Bruskim a kandydatem „X”. Tak naprawdę są to wybory dotyczące wizji Bydgoszczy, czyli wybór pomiędzy stabilnym rozwojem miasta a powrotem do chaosu i braku skuteczności.

Gdyby dziś nastąpiła zmiana prezydenta, to byłoby tak, jakby zmienić kapitana morskiego na osobę, która wcześniej pływała tylko kajakiem i trzymała wiosło lub na osobę, która przez osiem lat sterowała MS Bydgoszcz i osadziła ten okręt na mieliźnie.

Liczę na poparcie bydgoszczan i każdego z tych kandydatów, którzy do drugiej tury nie przeszli oraz każdego, którzy dobrze życzy Bydgoszczy.