Dochody przyszłorocznego budżetu mają wynieść ponad 1,5 miliarda złotych, wydatki będą wyższe o 130 mln. W stosunku do mijającego roku zarówno wpływy jak i wydatki wyższe będą o 10 procent. - To ostatni budżet tworzony bez wyborczej gorączki. Chciałbym, by w 2020 roku Bydgoszcz była w XXI wieku - kończył z emfazą swoje wystąpienie prezydent Rafał Bruski.
[break]
Budżetowy oddech
Projekt budżetu przedstawił radnym Piotr Tomaszewski, skarbnik miasta. Zwrócił uwagę, że plan finansowy na przyszły rok zapewnia miastu stabilność i szeroki front inwestycyjny.
- Wydatki na inwestycje są o 500 mln większe niż w najlepszym z minionych lat - zachwalał skarbnik.
- Nadwyżka operacyjna, czyli różnica pomiędzy bieżącymi dochodami a wydatkami budżetu, wyniesie 80 milionów złotych. Da nam to odpowiedni oddech i komfort pracy.
Rafał Bruski określał budżet swojej administracji jako budżet optymizmu i przyspieszenia. Chwalonego przez radnych skarbnika pytał nawet żartobliwie, czy zamieni się z nim miejscami. - Trzy lata poświęciliśmy na odbicie się od dna. Teraz wychodzimy na prostą - mówił prezydent, oceniając budżet z roku 2010, przygotowany przez Konstantego Dombrowicza na „-1” w skali od 1 do 10.
Prezydent zapowiedział, że Bydgoszcz już teraz przygotowuje się do nowej perspektywy unijnej, przygotowując projekty inwestycyjne pod dofinansowanie funduszy wspólnotowych.
Budżet poparty został przez radnych Platformy Obywatelskiej i Sojuszu Lewicy Demokratycznej. - Może on być realizowany w warunkach skromnego komfortu - mówił Zbigniew Sobociński, przewodniczący klubu radnych PO.
Krytykanci i krzykacze
Piotr Król krytykował założenia budżetu w imieniu klubu Prawa i Sprawiedliwości:
- Wzrasta zadłużenie miasta - w ciągu czterech lat o ponad 300 milionów. Bydgoszcz jest słaba w pozyskiwaniu pieniędzy unijnych, a pana administracja łupi bydgoszczan, rozszerzając strefę płatnego parkowania. Niestety, każdego, kto ma inne zdanie, określa pan mianem krytykantów i krzykaczy - mówił radny PiS.
Entuzjazm koalicji PO-SLD gasił też Roman Jasiakiewicz.
- Wicepremier Piechociński radośnie zapowiada kolejne wsparcie rządowe dla inwestycji w Toruniu, tymczasem my budujemy przede wszystkim za własne pieniądze. Część naszych inwestycji nie jest najsensowniejsza: tramwaj do dworca, który jeździ pusty albo niepotrzebne nakłady w wodociągach. Mieszkańcy oczekują lodowiska, a my budujemy halę rozgrzewkową. Zainteresowanie bydgoszczan tym, co tu robimy i uchwalamy, jest coraz mniejsze.
Jako jedną z przyczyn niedostatecznego rozwoju miasta Roman Jasiakiewicz wskazał brak poparcia politycznego dla prezydenta Bruskiego poza Bydgoszczą. - Prezydent został przez swoją formację ugotowany - zakończył.
Miliard na inwestycje
Przed głosowaniem radni zajęli się wnioskami do budżetu. W przyszłym roku powstanie, m.in., izba pamięci o wydarzeniach w Bydgoszczy z lat 1939-45, zlokalizowana na cmentarzu Bohaterów na Wzgórzu Wolności. Radni odrzucili wniosek o budowę hali sportowo-widowiskowej przy Miejskim Domu Kultury nr 5 w Fordonie.
Tradycyjnie największe pieniądze w budżecie to wydatki na edukację i wychowanie - niemal 500 mln złotych. 170 mln przekazane zostanie na inwestycje i utrzymanie dróg.
Nakłady na inwestycje wyniosą ok. 330 mln złotych, a łącznie ze spółkami miejskimi, przekroczą miliard. Są wśród nich m.in. budowa tramwaju do Fordonu oraz budowa spalarni odpadów komunalnych.