Zobacz wideo: Koniec z odmową przyjęcia mandatu? Jest nowy projekt:
Szarzyńska jest w Mogilnie osobą znaną. Pełni funkcję wiceprzewodniczącej Rady Miejskiej. Wplątanie jej więc w aferę obyczajową to niemały szok dla lokalnego środowiska. - Nie zasługuje na to. Działaczka, społeczniczka - wymienia na pierwszy ogień jeden z przedstawicieli mogileńskiego samorządu.
Radna ma jednak problem. Pewnie dlatego, póki co, wyłączyła telefon komórkowy, a i nie odpowiada na wiadomości przez jeden z dostępnych komunikatorów.
Zdjęcia z jej wizerunkiem, roznegliżowane, znalazły się na Twitterze, na dodatek na koncie Marka Suskiego, osoby blisko związanej z najważniejszymi politykami partii rządzącej.

Jak tam trafiły? Tę zagadkę, po zgłoszeniu odpowiednim służbom, zamierza rozwikłać polityk PiS. Póki co rzeczniczka partii Anita Czerwińska informuje: "Doszło do włamania na konto posła Marka Suskiego. Zamieszczane treści nie są jego autorstwa. Sprawa jest wyjaśniana".
Co znalazło się na koncie Suskiego?
Nietypowe wpisy. Jak choćby ten: "Zachowanie niektórych kobiet jest niedopuszczalne i przekracza wszelkie moralne granice. W tej sytuacji jestem zmuszony przedstawić swoje dowody, aby powstrzymać molestowanie seksualne wobec mnie".
Inny brzmi: "Będę wykorzystywał wszystkie moje polityczne możliwości, będę zwracał się osobiście do Kaczyńskiego, żeby Szarzyńska już nigdy nie pojawiła się na polskiej scenie politycznej" - widniało też na Twitterze u Marka Suskiego.
Aferę wywołały jednak w szczególności dołączone do wpisu zdjęcia. Kobieta miała wykonać je samodzielnie aparatem w telefonie komórkowym. Widać tam m.in. roznegliżowaną radną w bieliźnie.
Różne portale różnie jednak podają. Najpierw pani wiceprzewodnicząca z Mogilna miała powiedzieć, że to nie ona jest na tych fotkach. "To nie są moje zdjęcia, nie mam takich w telefonie, nigdy podobnych nie robiłam" - skomentowała dla tvp.info.
Już do dziennikarki "Wyborczej" z Bydgoszczy przyznała jednak, że miała te fotki w komórce, ale nikomu ich ani nie pokazywała, ani nie udostępniała.
W tej samej publikacji w GW wyraziła się, że zgłosi sprawę na policję. - Do chwili obecnej żadne zawiadomienie do nas nie wpłynęło - powiedział Tomasz Bartecki, rzecznik prasowy KPP w Mogilnie. Jednak już podczas drugiej rozmowy z nami przyznał: - Jeżeli chodzi o sprawy prywatne, nawet osób publicznych, policja nie może się wypowiadać. Proszę się zwrócić bezpośrednio do radnej.
Radna jednak rozmawiać z nami dalej nie chciała. Ostatecznie, gdy telefon był już dostępny, w SMS-ie odesłała do rzecznika prasowego Porozumienia Jarosława Gowina.
- Doszło do włamania na konta pani radnej Ewy Szarzyńskiej. Treści publikowane nie były autorstwa radnej Szarzyńskiej. Sprawa została już zgłoszona organom ścigania - poinformował Jan Strzeżek.
O jakie treści (widniejące przy zdjęciach) chodzi rzecznikowi Porozumienia?
Prawdopodobnie ktoś podszył się pod Ewę Szarzyńską na Twitterze, pisząc jakoby za nią do Marka Suskiego: "Marku, jeśli w ciągu dwóch godzin nie usuniesz poniższych wpisów (cytowanych w art. wcześniej - przyp. red.) oraz nie przeprosisz mnie publicznie, opublikuję intymne zdjęcia, które od ciebie otrzymywałam, a także propozycje o charakterze seksualnym".
Marek Suski dla dziennikarzy w Sejmie wypowiedział się, że nie zna tej kobiety. "Może się z nią spotkałem kilka razy w życiu" - przyznał jednocześnie, co napisał portal TVN24.
Sprawa jest wyjaśniana. Jeśli radna wyda oświadczenie, zamieścimy je. - Dołożę wszelkich starań, żeby winny został odnaleziony - powiedziała Onetowi Szarzyńska.
