Chory na cukrzycę mieszkaniec Solca Kujawskiego zamiast do szpitala trafił do izby wytrzeźwień. Nikt nie sprawdził, czy jest pod wpływem alkoholu.
Mężczyzna zasłabł w drodze do domu. Półprzytomnego znalazła policja i zawiozła do bydgoskiej izby wytrzeźwień.
- Ojciec w trakcie postępowania został skrępowany i do dziś ma ślady brutalnego traktowania. Skarży się na siniaki i obolałe stawy - mówi syn poszkodowanego.
Poszkodowany opuścił izbę wytrzeźwień dopiero po zbadaniu alkomatem. Nie stwierdzono obecności alkoholu w jego organizmie.
- Mężczyzna został przywieziony przez policję, która znalazła go siedzącego na trawniku - tłumaczy dyrektorka izby wytrzeźwień, Grażyna Piontkowska.
Jak wynika ze sporządzonego protokołu, jego stan był trudny do określenia.
- Był pobudzony, mówił bardzo niewyraźnie, nie można było nawiązać z nim kontaktu - czytamy w oficjalnym dokumencie. - W agresywny sposób odmówił badania alkomatem. Podczas oględzin lekarz wyczuł od pacjenta zapach alkoholu. Na tej podstawie został zatrzymany.
Nie wykazywał chęci współpracy, wręcz przeciwnie - jego zachowanie stanowiło zagrożenie dla otoczenia. Agresywność pacjenta zmusiła funkcjonariuszy do unieruchomienia go. Został skrępowany pasami bezpieczeństwa.
- Agresja to jak najbardziej prawidłowy odruch przy hiperglikemii - komentuje Andrzej Baumann, prezes Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków. - Wysoki poziom cukru jest przyczyną nadpobudliwości chorego.
Następnego dnia, gdy pacjent odzyskał świadomość, został poddany badaniu alkomatem. Nie wykazało ono obecności alkoholu w organizmie. Dopiero podczas wywiadu lekarskiego okazało się, że jest cukrzykiem.
- W jego dokumentach nie było żadnej informacji o chorobie - mówi Grażyna Piontkowska. - Gdy w organizmie wzrasta poziom cukru, z ust czuć zapach zbliżony do acetonu, dlatego funkcjonariusze mieli prawo się pomylić. Pacjenci chorujący na cukrzycę dla swojego dobra zawsze powinni mieć przy sobie informację o stanie zdrowia.
- Brak „oznaczenia” jest błędem tego pana - tłumaczy Andrzej Baumann. - Powinien zgłosić się do naszej organizacji, gdzie otrzymałby legitymację lub specjalną bransoletkę, która może pomóc w takich sytuacjach. Niski poziom wiedzy społeczeństwa o cukrzycy sprawia, że przypadkowy świadek omdlenia diebetyka nie zawsze jest w stanie mu pomóc, a brak pomocy może skończyć się tragicznie.
Jak zapewniła dyrektorka izby wytrzeźwień, poszkodowany został przeproszony za nieporozumienie i sposób traktowania.